Krzysztof Kawa: KAWA NA ŁAWĘ
Sztuczne zawyżanie wartości meczów piłkarskich w Polsce oczywiście nie jest niczym nowym. Ba, liczną grupę piłkarzy, działaczy czy sędziów, którzy opanowali umiejętność wyceny strzelonych i straconych bramek od blisko dekady ściga prokuratura we Wrocławiu (wciąż nie mogąc się wszystkich doliczyć). Tym razem jednak w proceder wyceniania wartości bramek zdobytych przez polskich graczy byli zamieszani specjaliści od mediów. Uznali bowiem, że oni też są w stanie na naiwności kibiców dobrze zarobić. Efekt cichej zmowy był taki, że ci telewidzowie, którzy zamarzyli o dwugodzinnej rozrywce z Lewandowskim w roli głównej, zostali zmuszeni do zapłaty minimum 20 zł. Czyli słono przepłacili, ponieważ pierwotnie część nadawców była gotowa sprzedawać ów miernej jakości produkt po 10–12 zł.
O tym, jaką futbol nad Wisłą ma realną wartość, po raz kolejny przekonaliśmy się we wtorkowy wieczór, gdy Legia grała rewanż ze Steauą Bukareszt. Telewizja Polska zrobiła z tego wydarzenia prawdziwe show, gdyż – jak usłyszeliśmy przed wyjściem piłkarzy na boisko – „od siedemnastu lat żadna nasza drużyna nie była tak blisko awansu do Ligi Mistrzów”. Tak oto dotarło do nas pod Wawel, że wyczyny „Białej Gwiazdy” w spotkaniach z Panathinaikosem Ateny i APOEL-em Nikozja były przez krakowskich fanów i komentatorów mocno przeszacowane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?