Drogi do poprawki

Tokarnia

Kto lepiej niż sami mieszkańcy wsi wie, które odcinki dróg wymagają najszybszej interwencji ekipy remontowej? Jak pokazuje doświadczenie, sami też potrafią skutecznie o nie zadbać. Oczywiście pod warunkiem, że władze gminy zabezpieczą pieniądze na ten cel.

   W tegorocznym budżecie gminy Tokarnia przeznaczono na remont dróg wewnętrznych 90 tys. zł. Kwota ta została proporcjonalnie podzielona, w zależności od ilości mieszkańców na poszczególne sołectwa, te zaś wedle potrzeb rozdysponowały pieniądze na poszczególne odcinki dróg.
   Na remont wyznaczonych partii dróg ogłoszone zostały przetargi na wykonanie nakładek bitumicznych, płyt betonowych lub położenie asfaltu. Gmina zobowiązała się do pokrycia kosztów materiałów, zaś mieszkańcy do samodzielnego wykonania prac lub ich opłacenia. W zależności od potrzeb, a zwłaszcza od ukształtowania terenu mieszkańcy decydowali się na poszczególne materiały, i tak przykładowo na odcinku na roli Knapy w Tokarni położona została masa asfaltowa, na roli Grygi w Krzczonowie zaś zdecydowano się na drogę betonową, przy czym gmina dostarczyła 12 ton betonu, a mieszkańcy z własnych funduszy dokupili jeszcze 8 ton, chcąc zmodernizować ją na dłuższym odcinku.
   Oprócz środków własnych gmina korzysta też z innych źródeł finansowania remontów dróg, jak na przykład Fundusz Ochrony Gruntów Rolnych czy program dotujący usuwanie skutków powodzi.
   Z Urzędu Marszałkowskiego (FOGR) gmina Tokarnia otrzymała 33 tys. zł, co po dołożeniu jeszcze przez nią samą 50 proc. tej kwoty, pozwoli na zakup płyt betonowych, które położone zostaną na drogach w Zawadce (role: Mosny, Pękale, Oleksy), w Bogdanówce (rola Suwajowa) i w Tokarni (na przysiółku Polany).
   Z programu usuwania skutków powodzi przyznano gminie 40 tys. zł. Kwota ta powiększona o 30 proc. dołożonych ze środków gminy przeznaczona została na remont drogi powodziowej w Krzczonowie (rola Pachury). Położona tam zostanie nawierzchnia asfaltowa i wykonane będą korytka odprowadzające wodę. Zakończenie prac zaplanowano na koniec lipca. Tekst i fot. KAR