Grzegorz Skowron: EDYTORIAL
Można szukać winnych tego, że firmy starając się o autostradowe kontrakty, zbijały ceny na przetargach do poziomów, które uniemożliwiały wybudowanie nowych dróg. Można winić firmy, a także ich podwykonawców, że godziły się na wykonywanie usług za równie nierynkowe stawki i bez gwarancji otrzymania wynagrodzenia. Tyle tylko, że wskazanie palcem osób lub przepisów niczego już nie zmieni. Dziś trzeba skupić się na ratowaniu tego, co się da. I nie chodzi tylko o autostrady, których budowa musi zostać ukończona.
Ustawa, na podstawie której podwykonawcy mogą chociaż w części odzyskać należne pieniądze, to krok w dobrym kierunku. To jednak za mało, by przedsiębiorstwa uratować. Warunki wypłacania pieniędzy – co ma ustrzec przed kolejnymi nadużyciami – są dość restrykcyjne, a na ich spełnienie potrzeba czasu. Wiele firm budowlanych i usługowych nie doczeka więc momentu, w którym ich roszczenia finansowe zostaną zaspokojone.
Upadek to nie tylko problem właścicieli przedsiębiorstw i zatrudnionych w nich pracowników. Za jakiś czas, kiedy znowu pojawią się unijne pieniądze i kontrakty drogowe, nie będzie miał kto i czym budować nowych autostrad. Sytuacja się odwróci – kilka lat temu na przetargach uzyskiwano wielkie obniżki cen, za kilka lat stawki będą podbijane w górę, bo nowe firmy będą wliczać sobie w koszty zakup nowych ciężarówek, spychaczy i dźwigów.
Może więc warto zastanowić się, jak ratować upadające firmy, może nawet na siłę, by później na siłę nie wspierać tworzenia nowych.
Za jedno i za drugie i tak wszyscy zapłacimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?