MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Drużyna, która nigdy przed nikim nie pęka

Redakcja
Nie mogę obiecać medalu, ale mogę powiedzieć, że jedziemy do Londynu po to, by bić się o złoto - mówi trener siatkarskiej reprezentacji Polski Andrea Anastasi. Biało-czerwoni po wywalczeniu drugiego miejsca w ubiegłorocznym Pucharze Świata i wygraniu dwa tygodnie temu Ligi Światowej są jednym z głównych kandydatów do medalu w Londynie.

Jedziemy bić się o złoto - mówi selekcjoner siatkarzy

Anastasi w niewiele ponad rok zbudował zespół, który nie ma żadnych kompleksów i potrafi radzić sobie z najlepszymi. W Lidze Światowej Polacy wygrali cztery z pięciu meczów z mistrzami świata Brazylijczykami, a ponadto bez straty seta zwyciężyli Kubę, która jest wicemistrzem globu, i Amerykanów, złotych medalistów igrzysk olimpijskich z Pekinu. - Nie ma powodu, byśmy się kogoś bali. Twardo stąpamy po ziemi i nie zakładamy medali przed turniejem na szyję, ale znamy też swoją wartość - mówi Michał Winiarski, jeden z najważniejszych graczy drużyny Anastasiego.

Dziś polskich siatkarzy czeka olimpijskie ślubowanie, a jutro o godz. 7.50 odlecą samolotem LOT do Londynu. Na razie nie jest jeszcze jasne, czy na miejscu rozegrają wstępnie umawiany sparing ze Stanami Zjednoczonymi. Jeśli nie, to ostatnią próbą przed igrzyskami okaże się być Memoriał Huberta Wagnera, który Polacy pewnie wygrali, pokonując Iran i Argentynę po 3:0 i Niemców 3:1. - Rok temu w Memoriale Wagnera wygraliśmy jednego seta, a w tym roku jednego przegraliśmy. To chyba postęp jest - żartuje Marcin Możdżonek, kapitan drużyny.

Odkąd włoski trener podpisał umowę z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej i zmienił na stanowisku selekcjonera Daniela Castellaniego, biało-czerwoni nie schodzą z podium żadnej imprezy. Przed rokiem wywalczyli brązowe medale Ligi Światowej i mistrzostw Europy, w grudniu zdobyli srebrny medal w turnieju o Puchar Świata, a w ostatniej próbie przed igrzyskami po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Światową. Kilka tygodni wcześniej Anastasi przedłużył kontrakt z PZPS o kolejne dwa lata. Jego dotychczasowa umowa wygasała po igrzyskach, a szefowie związku obawiali się, że po ewentualnym sukcesie Anastasi może dostać korzystniejsze finansowo propozycje i dlatego zdecydowali się na podpisanie umowy jeszcze przed igrzyskami w Londynie.

- Wybór Andrei na stanowisko selekcjonera był najlepszą decyzją, jaką mogliśmy podjąć - mówi Mirosław Przedpełski, prezes PZPS i deklaruje, że siatkarze z Londynu na pewno wrócą z medalem. Sami siatkarze i trener unikają takich stwierdzeń. - Granica między zwycięstwem a porażką w dzisiejszej siatkówce jest bardzo cienka. Jest wiele meczów, w których o wygranej decydują pojedyncze piłki - mówi Anastasi.

Nie da się ukryć, że Włoch nie miał łatwego początku pracy w Polsce. Gdy po nieudanych mistrzostwach świata, w których Polacy uplasowali się na miejscach 13-16 m.in. razem z Kamerunem, kilku graczy poprosiło o przerwę w reprezentacyjnych występach. Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Daniel Pliński i Paweł Zagumny tłumaczyli selekcjonerowi, że potrzebują czasu, by wyleczyć wszystkie urazy. Z tej czwórki do kadry wrócili Winiarski i Zagumny, a Plińskiego i Wlazłego Anastasi nie zdecydował się powołać. Gdy zaczynał pracę, musiał w dużej mierze zbudować zespół od nowa. Postawił na grupę młodych graczy, m.in. Michała Kubiaka, Zbigniewa Bartmana i Piotra Nowakowskiego i przywrócił do kadry skreślonego przez Castellaniego Łukasza Żygadłę. Do tego miał szczęście, bo trafił na eksplozję talentu Bartosza Kurka, który szybko stał się jednym z najlepszych siatkarzy na świecie.
Jego największą zaletą jest fakt, że potrafił zbudować z grupy ludzi prawdziwą drużynę. - Nie musimy się kochać, nawet nie musimy się lubić, ale musimy dobrze razem współpracować. Nie ma co ukrywać, w drużynie nie ma samych przyjaciół, ale na boisku tworzymy jedność - tłumaczy sukces polskiej drużyny kapitan Marcin Możdżonek. To Anastasi zdecydował, że środkowy PGE Skry Bełchatów, który od nowego sezonu będzie grał w ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle będzie kapitanem drużyny. Włoch dużo rozmawia ze swoimi siatkarzami, konsultuje się ze współpracownikami, ale kluczowe decyzje podejmuje sam.

Ale jest też jeszcze coś, co charakteryzuje Anastasiego - wielkie szczęście. Brązowy medal w Lidze Światowej zdobył dzięki temu, że Polacy byli organizatorem turnieju finałowego, a po drodze musiał wygrać tylko z Bułgarią i dwa razy z Argentyną. Z kolei w spotkaniu o brązowy medal mistrzostw Europy Polacy trafili na kompletnie rozbitych półfinałową porażką z Serbami Rosjan. W tegorocznym finale Ligi Światowej nie było Włochów i Rosjan, a rozstawienie drużyn w turnieju olimpijskim też jest dla Polaków niezwykle korzystne, bo w grupie jedynym zespołem, który może odebrać im pierwsze miejsce, są Włosi. Za to do drugiej grupy trafiły same potęgi - mistrzowie świata Brazylijczycy, zdobywcy Pucharu Świata Rosjanie, mistrzowie olimpijscy Amerykanie i mistrzowie Europy Serbowie. Wszystko wskazuje na to, że jeśli biało-czerwoni zwyciężą w swojej grupie, to w ćwierćfinale zmierzą się z Serbią lub Niemcami, które powinny walczyć o czwarte miejsce. Nie ma wątpliwości, że w obu tych wariantach zdecydowanym faworytem będą Polacy.

Sytuacja może skomplikować się, jeśli Polacy zajmą w grupie niższe miejsce niż pierwsze, bo wówczas na 99 proc. ich rywalem w walce o miejsce w strefie medalowej będą Brazylijczycy, Rosjanie lub Amerykanie. Wprawdzie z każdą z tych drużyn Polacy w ciągu ostatnich 12 miesięcy wygrywali, ale zadanie będzie trudniejsze.

NAJTRUDNIEJSZY RYWAL JUŻ NA STARCIE

* WŁOCHY (29 VII, GODZ. 21)

Wydaje się, że to jedyny zespół, który może zagrozić Polakom w wygraniu grupy. To jedyna drużyna ze światowej czołówki, z którą biało- -czerwoni częściej przegrywają, niż wygrywają. Jej gwiazdą jest Michał Łasko, syn byłego reprezentanta Polski Lecha. Czołowe role odgrywają także Rosjanin Iwan Zajcew i Chorwat Dragan Travica.

* BUŁGARIA (31 VII, 12.30)

W Londynie zagra osłabiona brakiem największych gwiazd, czyli Mateja Kazijskiego i Andrieja Żekowa, którzy są w konflikcie z szefami federacji. Po awansie do igrzysk drużynę opuścił też trener Radostin Stojczew. Bułgaria z grupy wyjdzie, ale do strefy medalowej wejść nie ma szans.

* ARGENTYNA (2 VIII, 17.45)

Ma kilku bardzo dobrych graczy, jak choćby rozgrywającego Luciano De Cecco, i może sprawić niespodziankę. A nią z pewnością byłby awans do półfinału.
* W. BRYTANIA (4 VIII, 12.30)

Drużyna stworzona tylko na igrzyska. Jest zbudowana z anonimowych siatkarzy, a jednym z najlepszych zawodników jest Andrew Pink, który jeszcze niedawno grał w polskim I-ligowym Ślepsku Suwałki.

* AUSTRALIA (6 VIII, 10.30)

Od Wielkiej Brytanii jest silniejsza, ale niespodzianki nie jest w stanie sprawić. W maju gładko przegrała w towarzyskim meczu z Polską w Łodzi 0:3. Ma w składzie Igora Yudina, który kilka lat spędził w polskiej PlusLidze.

PAWEŁ HOCHSTIM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski