Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duet Demolka: „Nie wchodzimy w układy z nikim i z niczym”

Rozmawiał Paweł Gzyl
Dziewczyna Rakieta i Procesor Plus - czyli electro-punk po polsku w najlepszym wydaniu
Dziewczyna Rakieta i Procesor Plus - czyli electro-punk po polsku w najlepszym wydaniu Fot. archiwum
Rozmowa z klaiwszowcem Procesorem Plusem z duetu DEMOLKA o jego najnowszej płycie - „Ha Ha Chaos”.

- Masz punkowe nastawienie do życia i muzyki. Dlaczego więc postanowiłeś przekazywać ważne dla Ciebe treści za pomocą elektronicznych brzmień a nie gitarowego czadu?

- Wiesz, ja zawsze odkąd pamiętam interesowałem się elektroniką i stałem po dwóch stronach barykady. To znaczy: grałem i gram w punkowych czy zimnofalowych kapelach (19 wiosen, Już Nie Żyjesz, Pustostator i Afroporno) a jednocześnie zbierałem winyle z new romantic, synth-popem, electro czy nawet Italo-disco z lat 80. Zresztą do tej pory gram imprezy jako didżej z taką właśnie muzyką. Więc naturalnym dla mnie było, że musiało się coś zadziać również na moim komputerze. Tak powstał w 1998 roku projekt Procesor Plus, a osiem lat później założyłem z Dziewczyną Rakietą duet electro-punkowy Demolka.

- Korzenie Waszej muzyki tkwią w przełomie lat 70. i 80., kiedy na post-punkowej scenie pojawili się tacy wykonawcy jak John Foxx czy Gary Numan. Jak to się stało że zafascynowały Was brzmienia sprzed ponad trzydziestu lat?

- Bardzo miło, że doszukałeś się w muzyce Demolki takich moich fascynacji. Można do tej grupy dodać jeszcze Fad Gadget, Front 242, Moderne i milion innych zespołów, które uwielbiam. Sądzę jednak, że Demolka ma swój odrębny klimat. Oczywiście są to tylko piosenki, ale z tekstami Rakiety jak i jej wykonaniem ma to swój odrębny wymiar. Bardzo inspirują mnie syntezatory i z każdym nowym instrumentem powstaje kolejna płyta. Jeżeli można zareklamować: album „Ha Ha Chaos” powstał w większości na dźwiękach szwedzkiego Nord Wave. Uwielbiam imitować zespół na komputerze. Programować perkusję, basy, potem podgrywać do nich wymyślane melodie, dzięki którym harmonia bardziej się uwypukla. W zespołach gitarowych, dla których też komponuję muzykę, jest zupełnie inna energia. Chłopaki kombinują do moich akordów i nagle z pięciu czy sześciu głów powstaję wspólny twór. Czasami potwór czasami król. (śmiech)

- Pochodzicie z fabrycznej Łodzi, w której funkcjonuje mocne środowisko punkowe i industrialne. To bardziej pomaga Wam w działalności czy raczej zamyka w tym samym od lat kręgu?

- Nie czujemy się zamknięci, wręcz przeciwnie, często eksperymentujemy i idziemy pod prąd nawet wbrew undergroundowym trendom. Nie wchodzimy w układy z nikim i z niczym, wszystko co robimy, robimy wyłącznie, by zaspokoić swoje wizje, ogarnąć siebie wewnątrz i wypluć siebie na zewnątrz. Nie zależnie od tego, czy żyję w Łodzi czy na Antarktydzie, muzyka, jaka we mnie siedzi pozostanie niezmienna.

- Po okresie dominacji indie-rocka na polskiej scenie modny jest obecnie electro-pop w wykonaniu takich grupa jak BOKKA, The Dumplings czy Xxanaxx. Nie myśleliście, aby ugładzić nieco swoją muzykę i wydostać się na szersze wody?

- Wybacz, może jestem ignorantem, ale nie śledzę tej sceny tak dokładnie i powyższe nazwy nic mi nie mówią. Już w latach 2002-2008 na polskiej scenie było dużo electro-punka (Masskotki, Skinny Patrini, Miss Rebel & Tetsuo, SLD, Fjuczer Null, Normal, Rozkrock czy Subversive Users), ale może właśnie trochę dlatego, że samo electro się trochę skomercjalizowało (tzn. z niszowych imprez w małych klubach przeszło do dyskotek), większość z tych projektów się porozwiązywało. Mamy kontakt z zespołami zza granicy, które nas inspirują i wspierają muzycznie i ideowo. W Polsce to Pseudosonda i nasi łódzcy przyjaciele - Alles.

- Współpracowałeś już z wieloma wokalistkami jako Procesor Plus. Druga płyta Demolki wskazuje jednak, że najlepiej pracuje Ci się z Moniką. Na czym polega to wyjątkowe porozumienie między Wami?

- Rakieta jest wyjątkowa. Bo to po prostu Rakieta. Silniki odpala w garderobie, a na scenie przez godzinę, czasami półtorej, leci z prędkością światła. Rozumiemy się dobrze muzycznie. Faktem jest, że nigdy wcześniej nie robiłem muzyki wspólnie na sali prób z kimś drugim. Mam tu na myśli szukanie barw, melodii czy rytmów. Z Rakietą płytę tworzyliśmy wspólnie. Poza tym ona występowała już wcześniej na scenie z innymi projektami, jak Mikrowafle, więc odnajduje się na niej jak nigdzie indziej, Natomiast wcześniejsze moje projekty z Marthą O.Bit, Lady Electrą czy E-sence Girl były dość trudne, bo dziewczyny dopiero uczyły się życia na estradzie. (śmiech)

- Na Waszej pierwszej płycie pojawiali się goście – Olek Gemel na gitarze czy Ziut Gralak na trąbce. Tym razem nie zaprosiliście nikogo. Dlaczego woleliście pozostać tylko we własnym towarzystwie?

- Tak był zamiar, aby płyta była oszczędna, minimalna, brudniejsza i jednolita. Zostały użyte nawet te same próbki perkusyjne w każdym numerze, może jedynie trochę przybarwione inną kompresją. Nie do końca jesteśmy jednak na tym albumie sami, gdyż w chórkach oprócz mnie można usłyszeć Marcina Pryta i Pawła Cieślaka.

- No właśnie: materiał na „Ha Ha Chaos” powstał w studiu Pawła Cieślaka. Jaki wpływ miał on na muzykę z płyty?

- Wyczyścił ją z moich 120 melodyjek. To mój odwieczny problem z kontrapunktem tzw. kompleks Bacha. (śmiech) Pięknie skompresował basy i perkusję, a wokal Rakiety przypiłował efektami. W ogóle super wyprodukował całość,.

- Większość nagrań z „Ha Ha Chaos” ma bardziej agresywne brzmienie i szybsze tempo niż te z debiutu. Jesteście dziś bardziej wkurzeni na świat niż trzy lata temu?

- Wkurzeni? Nie. Rozpiera nas energia, trzeba ją gdzieś ulokować.

- Teksty do piosenek utrzymane są w klimacie science-fiction. Kiedyś fantastyka naukowa roztaczała przed nami wizje świetlanej przeszłości. Dzisiaj jest zupełnie na odwrót – co słychać również w Waszych piosenkach. Dlaczego przyszłość bardziej Was przeraża niż budzi w Was nadzieję?

- Rozwój technologii otwiera pewne drogi niegdyś niedostępne dla człowieka i ułatwia funkcjonowanie - ale również przytłacza i uzależnia. Choćby przykład: niegdyś spotykaliśmy się częściej domowo lub plenerowo, a dziś wszyscy zasuwają szybko do swoich komputerów, aby w przestrzenie wirtualnej znaleźć spokój, relaks, sztukę, super produkty do obstawienia mieszkania, cyber-kumpli czy nawet seks. Po za tym przyszłość też niebawem stanie się przeszłością, a nie liczyłbym na wieczne panowanie tak autodestrukcyjnego gatunku, jakim jest homosapiens na tej planecie przez niego rozwalanej.

- Płyty Demolki ozdobione komiksowymi rysunkami Moniki w horrorowym stylu. Dlaczego akurat taka forma grafiki pasuje do muzyki i tekstów duetu?

- Komiksy zajmowały nas od zawsze. Jesteśmy wychowani na Tytusie, a rozwaleni na Enki Bilalu. Sami też rysowaliśmy kiedyś komiksy więc jest to też jakiś procent Demolki.

- Występujecie w pomysłowych kostiumach. Monika do tego zachowuje się na scenie bardzo ekspresyjnie. Macie ambicję tworzenia podczas koncertów swego rodzaju parateatralnego show czy to tylko skłonność do robienia punkowej demolki?

- Interesuje nas taniec futurystyczny – ale też breakdance i electric boogie. Poza tym stare filmy science-fiction za lat 50 i 60., gdzie przy bardzo niskim budżecie, lecz używając abstrakcyjnych pomysłów dokonywano niesamowitych rzeczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski