MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dusza chciała, ręce już nie mogły

Redakcja
Na tyskiego bramkarza Arkadiusza Sobeckiego nie było w sobotę mocnych. W tej sytuacji nie pokonał go Paweł Dronia (w środku). Fot. Dorota Dusik
Na tyskiego bramkarza Arkadiusza Sobeckiego nie było w sobotę mocnych. W tej sytuacji nie pokonał go Paweł Dronia (w środku). Fot. Dorota Dusik
GKS TYCHY - AKSAM UNIA OŚWIĘCIM 2-0 (0-0, 2-0, 0-0) 1-0 VITEK 25, 2-0 VITEK 28.

Na tyskiego bramkarza Arkadiusza Sobeckiego nie było w sobotę mocnych. W tej sytuacji nie pokonał go Paweł Dronia (w środku). Fot. Dorota Dusik

HOKEJ. Po porażce oświęcimianom pozostanie walka o brązowy medal

Sędziowali: Przemysław Kępa i Jacek Rokicki (Nowy Targ). Kary: 12-10 min. Widzów 2000. Stan play-off: 4-2 dla GKS i jego awans do finału.

GKS: Sobecki - Kotlorz, Gonera, Paciga, Parzyszek, Vitek - Jakesz, Sokół, Woźnica, Simiciek, Bagiński - Csorich, Majkowski, Krzak, Garbocz, Galant.

Aksam Unia: Witek - Zatko, Dronia, Krajci, Tabaczek, Rziha - Gabryś, A. Kowalówka, Klisiak, Jakubik, Jaros - Flaszar, Piekarski, Valusiak, Stachura, Wojtarowicz - Piotrowicz, S. Kowalówka, Modrzejewski.

W drugim meczu w Tychach oświęcimianie chcieli powielić defensywną taktykę, która przyniosła im sukces dzień wcześniej, kiedy wygrali 2-1. Gdyby ta sztuka im się udała, wówczas o awansie do finału decydowałoby kolejne spotkanie, rozgrywane w Oświęcimiu.

Goście konsekwentnie grali swoje, ale czystych okazji bramkowych w pierwszej odsłonie nie mieli. Można wspomnieć jedynie o strzale zza zasłony Valusiaka (9 min), czy Gabrysia z niebieskiej linii, starającego się zakończyć rajd prawą stroną Jarosa (17 min). Miejscowi byli bliscy zdobycia gola już w 7 min, kiedy po akcji Simicka strzelał Bagiński, a Sokołowi nie wyszła poprawka. Później Gabryś w ostatniej chwili zablokował Garbocza (10 min), zaś podczas kary Klisiaka bliski szczęścia był Vitek, a skoro Witkowi odskoczył krążek, do dobitki szykował się Parzyszek, ale oświęcimski bramkarz ostatecznie "zamroził" krążek.

Jeszcze po strzale Bagińskiego z dobitką nie zdążył Vitek, a na kilka sekund przed pierwszą w tym meczu syreną Parzyszkowi nie udało się skończyć akcji Pacigi. - Szkoda, że nie udało mi się zdobyć gola "do szatni", jak tego dzień wcześniej dokonali oświęcimianie, kiedy wygrali w naszej hali. Mam nadzieję, że po przerwie szczęście nam dopisze i bramki w końcu padną - żył nadzieją schodzący z tafli Adrian Parzyszek, kapitan tyszan.

Jego życzenia znalazły potwierdzenie dość szybko. W 25 min Simiciek rozprowadził akcję, z krążkiem za bramkę pojechał Sokół. Kowalówka przed polem bramkowym odpuścił Vitkowi, więc Witek nie miał szans na skuteczną interwencję. Tyszanie starali się pójść za ciosem. Garbocz w dwójkowej akcji, atakując lewą stroną, nie zdecydował się na podanie do Galanta, a Witek przypilnował krótkiego słupka i niebezpieczeństwo minęło. Jednak nie na długo. Po kolejnej akcji i strzale Vitka, bramkarz gości nie zdołał opanować krążka, tyski napastnik poszedł do końca za akcją, "guma" przetoczyła się między parkanami oświęcimskiego bramkarza, mijając o centymetry linię bramkową. Sędzia potrzebował analizy wideo, żeby upewnić się co do słuszności zaliczenia gola.

W ostatniej odsłonie oświęcimianie musieli zacząć zdobywać gole. Owszem, dusza bardzo chciała, ale ręce już nie mogły. Okazji bowiem nie brakowało. Przede wszystkim nie udało im się wykorzystać odsiadki Gonery. Po strzale Zatki na posterunku był Sobecki (45 min), podobnie było w przypadku Droni (50 min). Z kolei po strzale z bliska Krajciego krążek spadł obok słupka, Sobecki go nie widział, ale żaden z gości tego nie wykorzystał. Jeszcze Wojtarowiczowi nie udało się zamienić na gola podania Zatki (54 min), a po uderzeniu Droni, który kończył akcję Rzichy, znowu górę wziął fenomen Sobeckiego.
W 55 min karę zarobił Parzyszek, ale goście nie zamienili jej na kontaktowe trafienie. Potem wzięli czas (57.20), by wycofać bramkarza (57.35). Kiedy na minutę przed końcem karę zarobił Dronia, zatrzymując Woźnicę, by nie trafił do pustej bramki, stało się jasne, że w finale zagrają tyszanie. Oświęcimianom pozostanie walka o brąz z JKH Jastrzębie.

Rywalem tyszan w finale będzie Comarch Cracovia.

JERZY ZABORSKI

Powiedzieli po meczu

Jirzi Szejba, trener GKS:

- Josef Vitek wykazał się snajperskim instynktem i był chyba najjaśniejszą postacią półfinału.

Karel Suchanek, trener Unii:

- Zabrakło nam snajpera, bo obrońcy, choć byli aktywni, wszystkiego nie załatwią.

Michał Garbocz, GKS:

- Wprawdzie w tym sezonie lepiej czujemy się na wyjazdach, więc może i ewentualna wyprawa do Oświęcimia na ostatni mecz nie byłaby dla nas straszna, ale w play-off trzeba przede wszystkim wygrywać u siebie.

Waldemar Klisiak, Unia:

- W ostatniej tercji toczyliśmy bój z tyskim bramkarzem. Miał swój wielki dzień, wychodząc z opresji w nieprawdopodobnych wręcz sytuacjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski