Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duże dzieci

Redakcja
Chociaż synek dobiega pięćdziesiątki i ma mocno posiwiałe skronie, gest starszej pani nie wywołuje w biurze złośliwych uśmieszków. Raczej wzruszenie i zazdrość, że ten oto szczęściarz ma prawo, aby choć przez chwilę poczuć się dzieckiem. I tęsknotę za tym czasem beztroski, zwolnienia z odpowiedzialności i obowiązku przewidywalności konsekwencji każdego kroku.

Dopóki mamy rodziców, wciąż możemy 1 czerwca czekać na prezent

1 czerwca ubiegłego roku. Do biurowego pokoju weszła miła starsza pani, a wraz z nią pięknie opakowane pudełko ekskluzywnych czekoladek. To prezent dla synka. Przecież jest Dzień Dziecka!

Jak długo mamy prawo czuć się dziećmi? Tak długo, dopóki rodzice traktują nas jak dzieci. - Moja85-letnia babcia doswojej____65-letniej córki, gdy się zdenerwowała, mówiła per "ty gówniaro" - opowiada, częstując się czekoladkami, biurowy kolega synka starszej pani. W innej rodzinie do dzisiaj powtarza się jako anegdotę zwrotu nestorki rodu, która do swej leciwej córki, czasem nawet w obecności jej wnuków, a swoich prawnuków, zwykła była mawiać: "Czy zastanowiłaś się nad____tym, co powiedziałaś, młoda damo?".
Komentarz psychologa: Dla rodziców dziecko zawsze pozostanie dzieckiem, niezależnie odjego wieku. Pamiętam taką oto scenę, zaobserwowaną podczas wakacji namazurskiej wsi. Podsklepem spożywczym siedziała grupka starszych mężczyzn pijących piwo. Nagle zza węgła wyszedł staruszek podpierający się laską. Wtedy jeden zgronaraczących się piwem osobników -naoko sześćdziesięcioletni, dość zaniedbany, prosty człowiek -schował zasiebie butelkę, zerwał się izaczął tłumaczyć: "Tato, ja tu nie siedziałem, tylko przyszedłem po____chleb".
Takie zachowanie wynika zwpojonego nam oddzieciństwa szacunku dla starszego pokolenia. Jest szczególnie widoczne wrodzinach, wktórych dominował autorytarny styl bycia. Dzieci, nawet dorosłe, nie zmieniają tych zwyczajów, ponieważ albo je akceptują, albo im się nie chce radykalnie ingerować wzwyczaje rodzinne. Czasami może to wynikać zwykalkulowanej strategii -dorosłym dzieciom zjakichś względów opłaca się podporządkowanie starym rodzicom. Jednak wrodzinach, gdzie panują relacje partnerskie, gdzie wytworzyły się prawdziwe więzi, bycie dzieckiem nie przejawia się wtakich fasadowych reakcjach, kiedy rodzice pozwalają sobie na____publiczne sztorcowanie dorosłych potomków.
\*
Marta, żona i matka dwójki dorastających dzieci, doświadczyła tego okropnego uczucia kilka lat temu w szpitalu. Przez wiele tygodni nie udało się jednoznacznie zdiagnozować choroby jej mamy. Ordynator poprosił o rozmowę kogoś z rodziny. Kiedy wychodziła z gabinetu, przed drzwiami siedziała mama. Mizerne, zmęczone stworzenie z przerażonymi, wpatrzonymi w córkę oczami. Wtedy przestała być dzieckiem.
- Diagnozanie była dramatyczna. Nie brzmiała jak wyrok. Wyrok był zato woczach mamy. Wyrok nadziecko, którym chciałam pozostać, mimo trzydziestu paru lat - mówi Marta.
Mama przez 60 lat była energiczną, przedsiębiorczą, nie poddającą się żadnym sytuacjom i żadnym problemom kobietą. To do niej szło się z każdą sprawą. Wiedziała, jak sobie poradzić, kiedy niemowlę nie ma apetytu, a drugoklasista sam nie chce czytać, kiedy nastolatek kłamie, a licealistka myśli tylko o tym, jak wyrwać się na dyskotekę. To jej można było poskarżyć się na męża i na złośliwą koleżankę z biura. Poradzić się, gdzie wyjechać na urlop i przeanalizować warianty zmiany mieszkania.
A teraz siedzi skulona, wychudzona na szpitalnym łóżku. Zamiast pomagać, sama potrzebuje pomocy. - Tego dnia musiałam wziąć nasiebie odpowiedzialność zanią izasiebie. To ogromny ciężar - stwierdza Marta.
Komentarz psychologa: Sposób pojmowania relacji dziecko -rodzice krystalizuje się wkażdym znas podwpływem wychowania, sytuacji rodzinnej, szkoły, mediów. Każdy buduje sobie własną teorię naten temat. Nie brakuje osób takich jak Marta, zgłęboko zakorzenionymi tendencjami hierarchicznymi ipodległościowymi. Taka osoba wie, że dziecko ma obowiązki, ale też iprzywileje. Dopóki się da, korzysta z____tych przywilejów, bo tak jest jej wygodnie, nie chce jej się brać odpowiedzialności, lęka się świata. Przychodzi jednak czas, że trzeba też unieść obowiązki wobec rodziców.
\*
- Kiedy mama mieszkała wswoim domu nawsi, całkiem nieźle radziła sobie sama. Ale choruje, dosklepu daleko, doośrodka zdrowia również. Trzeba nosić węgiel ze stojącej kilkadziesiąt metrów oddomu szopy. Nazimę zabraliśmy mamę donas, domiasta - opowiada 45-letnia Lucyna. - Jakież było moje zdziwienie, kiedy mama zaczęła zostawiać talerze poswoich posiłkach nastole. Nie potrafiła sobie samodzielnie zrobić nawet herbaty. Trzeba było ją we wszystkim wyręczać. Boże, pomyślałam, ona jest tak słaba, że to chyba koniec.
Jeszcze większy szok Lucyna przeżyła podczas odwiedzin jej starszej siostry. Mama zawsze się o nią martwiła. Schorowana, opuszczona przez męża, chętnie wyciągała rękę po pomoc do rodziny. Ta sama mama, która nie potrafiła zagotować wody w czajniku, skakała wokół swej starszej córki. Przedmioty domowego użytku, które kupiła jej lepiej sytuowana młodsza córka, trafiały jako prezenty od mamy do starszej latorośli.
Podobne doświadczenia ma Ryszard, opiekujący się wraz z żoną 80-letnią teściową. Tydzień w tydzień jedzie kilka kilometrów za Skawinę z zaopatrzeniem. Wozi babcię do lekarza, sprowadza fachowców do drobnych napraw domowych, kupuje niezbędne sprzęty, płaci podatki. A po jego wyjeździe teściowa wzywa 60-letniego syna, mieszkającego w tej samej wsi, i obdarowuje go pysznościami przywiezionymi z Krakowa. Robi to z radością. A na święta dała synowi 3 tys. zł na naprawę dachu.
- Skąd mama ma tyle pieniędzy? - zapytał zaskoczony Ryszard, bo wie, że ma maleńką emeryturę. - Odłożyłam, bo wy mi wszystko przywozicie.
- Tak naprawdę, to my z____ciężko zapracowanych pensji zafundowaliśmy kolejny prezent szwagrowi. Czy to uczciwe? - denerwuje się Ryszard.
Komentarz psychologa:To nie jest zimnakalkulacja starych rodziców ani nieuczciwość. Oni się nie zastanawiają, jak wziąć odjednego dziecka, aby dać drugiemu. Zawsze chcieliby obdarowywać swoje dzieci, nie zawsze mają takie możliwości. Różne traktowanie swoich dzieci ma swoje źródło whistorii relacji rodzinnych, kiedy zjakiegoś powodu odjednego dziecka (starsze, zdolniejsze, zaradniejsze, zdrowsze) wymagano więcej niż oddrugiego.
Jeśli nanaszych oczach rodzic staje się napokaz stary, bezradny, wymagający opieki, to jest czytelny znak, że szuka wsparcia. Potrzebuje uwagi, być może bardziej niż opieki fizycznej. Pozuje naosobę niedołężną, gdyż wten sposób najłatwiej może uzyskać korzyść, jaką jest zainteresowanie dorosłych dzieci. Wtej kwestii psycholodzy są zgodni: dla starego człowieka najlepsza jest samodzielność. Wynikające ztroski orodziców przejmowanie nadnimi opieki za____wszelką cenę jest skracaniem im życia. Sobie również.
Pomagajmy więc, a nie wyręczajmy. Kochajmy naszych starych rodziców, okazujmy im zainteresowanie. Niech żyją jak najdłużej. Dopóki bowiem mamy rodziców, wciąż możemy czuć się dziećmi i mieć nadzieję na bombonierkę wręczoną 1 czerwca.
EWA PIŁAT
Komentarze psychologa:
dr hab. MAŁGORZATA KOSSOWSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski