Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwóch Józefów i Szczawnica

Redakcja
Co z tego, że Józef Dietl ma nie tylko popiersie w Szczawnicy, ale i w Krakowie przed ratuszem pomnik dłuta Xawerego Dunikowskiego (na zdjęciu), jeśli o jego dokonaniach słabo się pamięta? FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Co z tego, że Józef Dietl ma nie tylko popiersie w Szczawnicy, ale i w Krakowie przed ratuszem pomnik dłuta Xawerego Dunikowskiego (na zdjęciu), jeśli o jego dokonaniach słabo się pamięta? FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Szalayowie ze Szczawnicy mieli wiele wspólnego z zakopiańskimi Homolacsami (pisaliśmy o nich w miniony poniedziałek). Obie rodziny pochodziły z Węgier, choć w końcu całkiem się spolonizowały, nie bez udziału zresztą poślubianych w kolejnych pokoleniach Polek.

Co z tego, że Józef Dietl ma nie tylko popiersie w Szczawnicy, ale i w Krakowie przed ratuszem pomnik dłuta Xawerego Dunikowskiego (na zdjęciu), jeśli o jego dokonaniach słabo się pamięta? FOT. ANDRZEJ BANAŚ

RODY. Homolacsowie zajęli się górnictwem i hutnictwem w Kuźnicach, dewastując przy okazji tatrzańską przyrodę, Szalayowie od razu postawili na turystykę i działalność uzdrowiskową

W obu trafiały się epizody udziału w polskich powstaniach narodowych. Jedni i drudzy upodobali sobie w górach miejsca, którym oddali serca, talenty, pieniądze i lata wytężonej pracy.

Ale podczas gdy Homolacsowie zajęli się górnictwem i hutnictwem w Kuźnicach, dewastując przy okazji tatrzańską przyrodę, Szalayowie od razu postawili na turystykę i działalność uzdrowiskową.

Można więc powiedzieć, że w przyszłość swojej małej przybranej ojczyzny patrzyli bardziej perspektywicznie.

Józefina wielka

Szczawnicę kupili Szalayowie w roku 1828, bynajmniej nie w ciemno, bo lecznicze właściwości tutejszych wód były znane już wcześniej.

Pamiętamy, że przed dwoma laty obchodziła Szczawnica jubileusz swego 200-lecia jako uzdrowiska. A więc już w roku 1811 źródła szczawnickie zostały oficjalnie uznane jako przydatne w lecznictwie. Wiedzieli o tym wcześniej miejscowi górale, ci jednak podobno głównie poili nimi krowy, aby nie chorowały. Czy krowom tutejsze szczawy smakowały, to inna sprawa. Ówcześni smakosze docenili je, kiedy stanął za nimi naukowy autorytet niejakiego doktora Rodiusa (nazwisko też jakby mało polskie), który je jako pierwszy w 1810 r. przebadał i podał do publicznej wiadomości ich dobroczynny skład.

Wodonośne łąki kupił wówczas mieszczanin ze Spiszu nazwiskiem Kutschera (niby polskie, ale dziwnie jakoś pisane), który rozpoczął w Szczawnicy uzdrowiskowe inwestycje, stawiając pierwsze pensjonaciki i skromną pijalnię. I zapewne musiało mu się opłacać, jeśli zgodził się sprzedać swój biznesik Szalayom. Ci ostatni kupili także resztę Szczawnicy od Austriaków, którzy akurat dawne królewszczyzny wyprzedawali jak swoje własne.

Po tych pierwszych szczawnickich Szalayach do dziś przetrwała nazwa wody "Józefina". Najważniejszą w tej rodzinie osobą nie był bowiem Stefan Szalay, prefekt Zarządu Dóbr Kameralnych w Nowym Sączu, ale jego żona Józefina.

Urodzony gospodarz

Właściwym twórcą nowoczesnej Szczawnicy był jednak syn pierwszych właścicieli Józef Stefan Szalay, który zaczął władać miastem w 1834 r.

Nie darmo więc dzisiaj w górnym parku szczawnickim stoi jego pomnik. Oczywiście, wówczas nie było to żadne miasto, tylko wciąż zagubiona między malowniczymi wzgórzami wioseczka, zbiorowisko kurnych chałup, którego mieszkańcy klepali typową galicyjską biedę. Józef Szalay miał jednak nie tylko wizję przyszłości, ale też wolę i energię.

Dodajmy jednak również, co chyba nie było bez znaczenia, że miał także niezbyt udane pożycie z żoną Matyldą z Klobassów.

Nawiasem mówiąc, Klobassowie to też rodzina bardzo zasłużona dla polskości w Galicji i też posiadająca skomplikowane korzenie. Protoplastą ich podobno był rycerz Kiełbasa, który odznaczył się pod Grunwaldem i w nagrodę został przez króla Jagiełłę osadzony na Morawach. Tam z biegiem czasu rodzina uległa zniemczeniu i dopiero po rozbiorach jeden z potomków Kiełbasy, cesarski urzędnik Rudolf Klobassa, powrócił na ziemie polskie, a jego dzieci znów się spolonizowały. Karol Klobassa, brat Matyldy, został jednym z pionierów górnictwa naftowego na Podkarpaciu.
Wróćmy jednak do Józefa Szalaya, który po separacji z żoną, odizolowany praktycznie od dzieci, poświęcił się całkowicie Szczawnicy. Zadbał też od razu o jej wszechstronny rozwój, nie ograniczając się tylko do leczniczych wód. Dla mieszkańców tworzył miejsca pracy nie tylko w uzdrowisku, ale także w należących do niego cegielni, tartaku, kamieniołomie i wapienniku.

Na wykupionym za prywatne pieniądze terenie założył publiczny park. Zapoczątkował rozwój turystyki, wydając przewodnik po okolicy, jemu zawdzięczamy także trwającą do dzisiaj modę na spływy Dunajcem.

Zadbał także o pacjentów, którzy osobiście przyjechać do Szczawnicy nie mogli. Choć tutejsze wody na niewielką skalę butelkował już Kutschera, to dopiero Szalay sprawił, że "Szczawnitzer Mineralwasser" stała się znana w całej Europie.

Krótko mówiąc, nie tylko każdemu uzdrowisku, ale każdej miejscowości należałoby życzyć takiego gospodarza.

Ojciec balneologii

W 1857 r. pojawił się w Szczawnicy Józef Dietl, co dało nowy impuls dla rozwoju uzdrowiska. Dietl, jeszcze jeden wybitny Polak o obcym rodowodzie (znowu syn austriackiego urzędnika).

Jako pierwszy w Galicji wydał zdecydowaną wojnę kołtunom i to w znaczeniu jak najbardziej dosłownym. Kołtuny szerzyły się wówczas wśród ludu galicyjskiego niezwykle, a walkę z nimi utrudniała wiara, że obcięcie kołtuna grozi straszliwymi konsekwencjami, ze śmiercią włącznie. Uważano ponadto, że owa przypadłość nie bierze się z brudu i braku higieny, ale jest skutkiem... uroków rzucanych przez osoby parające się magią. Co więcej, nawet niektórzy lekarze byli przekonani, że posiadanie kołtuna... chroni przed innymi chorobami. W uznaniu tych zasług przypadła nam w udziale światowa sława, kiedy kołtun wszedł do medycyny pod nazwą plica polonica.

Czy może dziwić, że w tej sytuacji obcinać kołtuny w Galicji mógł się odważyć dopiero człowiek, który w dzieciństwie mówił w domu po niemiecku, a jeszcze jako rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego nie najlepiej wysławiał się po polsku? Józef Dietl nie był zresztą przez to ani trochę gorszym Polakiem. Po niemiecku napisał także wiele medycznych artykułów, ale kiedy władze austriackie wprowadziły ten język jako wykładowy na polskich uczelniach, właśnie on najmocniej się temu sprzeciwiał. To sprawiło, że ze stanowiska rektora usunął go sam dobrotliwy Franz Josef.

Na marginesie tylko wspomnieć wypada, że był także Dietl znakomitym administratorem, dzięki czemu Kraków za jego prezydentury rozkwitł jak nigdy.

Dobra na wszystko

Dzięki przyjaźni dwóch Józefów z obcego rodu, Szalaya i Dietla, rozkwitła także Szczawnica. Słusznie nazwany ojcem polskiej balneologii, Dietl szeroko i niestrudzenie propagował walory tutejszych wód, a także polskich uzdrowisk - Krynicy, Żegiestowa, Rabki i Szaczawnicy właśnie.

Zapoczątkowało to modę na Szczawnicę wśród sfer wyższych i artystycznych. Kto tu nie bywał! Lista kuracjuszy i zwykłych gości może przyprawić o zawrót głowy: Aleksander Fredro, Wincenty Pol, Cyprian Kamil Norwid, Jan Matejko, Wojciech Gerson, Stanisław Wyspiański, Adam Asnyk, Józef I. Kraszewski, Henryk Sienkiewicz, Maria Konopnicka, Wojciech Kossak, Jan Styka...
Historia milczy, na szczęście, kto leczył tu sobie przewlekłe nieżyty żołądka i oskrzeli, kto gruźlicę i niedokrwistość, a kto hemoroidy. Wszystkim jednak służyły szczawnickie wody w połączeniu z żętycą lub kumysem, a zwłaszcza z węgierskim winem.

Niestety, potomkowie i spadkobiercy Józefa Szalaya okazali się mniej od niego zdolni, pracowici i gospodarni. Mówiąc wprost, dorobek ojca przehulali. Na szczęście Szczawnica się ostała i choć nie bez przejściowych zawirowań rozkwitała nadal i rozkwita do dziś.

Marek Lubaś-Harny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski