Dzieci nałogowo korzystają z sieci, a instytucje nie wiedzą, jak im pomóc

Przypadkowe diagnozowanie problemu, incydentalne szkolenia i nietraktowanie uzależnienia od sieci jako osobnego nałogu - to główne grzechy, które wskazała NIK instytucjom publicznym. W sumie skontrolowano m.in. poradnie psychologiczno-pedagogiczne, szkoły podstawowe, gimnazja oraz ośrodki terapii uzależnień.

- Rodzice właściwie nie zgłaszają się do poradni z przypadkami nadmiernego korzystania przez ich dzieci ze smartfonów i internetu - wskazuje Marcin Kopeć, wicedyrektor krakowskiej delegatury NIK. Jej pracownicy sprawdzili, jak z przeciwdziałaniem e-uzależnieniu radzi sobie m.in. Szkoła Podstawowa nr 95 w Krakowie, Gimnazjum nr 2 w Bochni oraz Stowarzyszenie Rozwoju Gminy Zielonki. W porównaniu do instytucji z innych części kraju w małopolskich placówkach nie stwierdzono nieprawidłowości.

Dyrektor Gimnazjum nr 2 w Bochni Paulina Joniak ocenia, że nałogowe korzystanie z sieci to efekt mody. - Dlatego trudno z nim walczyć. Nie zwalnia to jednak szkoły z regularnego poruszania tego tematu - dodaje.

Skalę problemu e-uzależnienia pokazują wyniki ankiet przeprowadzonych przy okazji kontroli. Nauczyciele przyznali w niej, że uczniowie mają największy kłopot z nadmiernym korzystaniem z telefonów (83 proc. badanych). Natomiast tylko 5 proc. dzieci przyznało, że nie wpatruje się w smartfony na przerwach.

Tymczasem NIK wykazał, że żadne kuratorium oświaty nie zgłaszało problemu e-uzależnienia do resortu edukacji. - Sytuacja wcale nie wygląda aż tak źle - usłyszeliśmy od małopolskiej kurator Barbary Nowak. Podkreśliła, że w małopolskich szkołach powszechnie prowadzone są m.in. szkolenia dotyczące przeciwdziałania nałogowemu korzystaniu z sieci.

Zdaniem Mariusza Kajdy, kierownika krakowskiego ośrodka Monaru, wśród rodziców nadal jest zbyt mała świadomość zagrożenia e-uzależnieniami. - Spędzają z dziećmi zbyt mało czasu, a na problemy reagują dopiero, gdy one się pojawią - ocenia Mariusz Kajda.