Kinga Pukowska Fot. Anna Kaczmarz
Po urodzeniu syna zamieszkali z mężem w Finlandii. Zauważyła, że na ulicach Helsinek pełno było matek i ojców noszących swoje pociechy owinięte w kolorowy materiał zawiązany wokół ciała. Nie wyglądali na zmęczonych, mieli wolne ręce, a dzieciaki spały przytulone lub obserwowały świat dookoła. Pani Kinga postanowiła spróbować. Wróciła do Polski w ciąży z córką i pierwszą chustą.
- Polę włożyliśmy do chusty tydzień po urodzeniu. Chodząc z nią po ulicach, wzbudzałam zarówno pozytywne, jak i negatywne reakcje, ale szczególne było zainteresowanie młodych rodziców. Lekarze pediatrzy i ortopedzi dziecięcy byli zachwyceni; zdecydowanie pochwalali taki sposób noszenia małej - opowiada Kinga Pukowska.
To było cztery lata temu. W Polsce bardzo trudno było kupić chustę przeznaczoną do noszenia dzieci. W sklepach dostępne były nosidełka i - rzadko - chusty na jedno ramię. Na ulicach zdecydowanie przeważały wózki. Na prośbę znajomych pani Kinga sprowadziła kilka chust z Finlandii. Wciąż jednak kolejne osoby dopytywały się, gdzie można je kupić.
- Pomyślałam, że skoro zainteresowanie rodziców jest takie duże, to może warto produkować w Polsce chusty wiązane. Postanowiłam nie wracać do pracy w korporacji i założyć własną firmę. I tak powstał "Polekont". Jestem przykładem mamy, której dziecko pomogło znaleźć pracę - uśmiecha się Kinga Pukowska.
Dopingowana przez znajomych, z kilkumiesięczną Polą w chuście, zdobywała kolejne stopnie wtajemniczenia biznesowego. Założenie było jasne: cały cykl produkcyjny już od samego początku ma odbywać się na terenie Polski - produkcja materiału, szycie, pakowanie. I zaczęły się schody. Okazało, się, że nikt w kraju nie produkuje odpowiedniego materiału. Musiał wytrzymać ciężar dziecka, ale jednocześnie nie być zbyt gruby, żeby rodzic nie czuł się w nim jak w swetrze.
- Nie znalazłam materiału, więc postanowiłam go zamówić. Produkowana dla nas bawełna ma certyfikat "Bezpieczny dla dziecka". Dla pewności przebadaliśmy jej wytrzymałość. W naszych chustach można nosić dzieci ważące do 15 kg - opisuje producentka.
Niełatwo było dotrzeć do sklepów. Chusty wiązane były całkowitą nowością na polskim rynku. Sprzedawcy z rezerwą patrzyli na miękkie kawałki materiału opatrzone nazwą "Polekont".
- Przetarliśmy szlaki. Jako pierwsi wprowadziliśmy chusty wiązane do sklepów z asortymentem dla dzieci i kobiet w ciąży. Zatrudniamy pracowników, wynajmujemy biura, a wzrastająca rozpoznawalność marki oraz ciągle rosnąca sieć sprzedaży dobrze rokują - cieszy się pani Kinga.
Ostatnim, ale być może najważniejszym krokiem jest promowanie "chustonoszenia". Firma zajęła się edukacją: organizuje pokazy wiązania chust w szkołach rodzenia i klubach dla rodziców oraz warsztaty. Ostatnio razem z portalem Dziecisawazne.pl oraz Pieluszkarnią pani Kinga zrealizowała bezpłatny projekt dla rodziców "Bliżej dziecka - warsztaty o naturalnym wychowaniu, w trosce o zdrowie i dobry rozwój naszych dzieci". Sama, pojawiając się na warsztatach z trzecim dzieckiem, roczną córeczką owiniętą w czerwoną chustę, jest najlepszą reklamą "chustonoszenia".
- Prowadzenie własnej działalności jest dla mnie idealnym rozwiązaniem - mogę łączyć aktywność zawodową z macierzyństwem. Czas pracy mam nienormowany, co w praktyce skutkuje nieprzespanymi nocami, ale zaangażowanie w firmę daje dużą satysfakcję, a jednocześnie widzę, jak moje dzieci rosną i rozwijają się - mówi Kinga Pukowska. - I udowadniałam, że w Polsce też można.
Natalia Adamska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?