Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieje zegara pretekstem do filmu

Redakcja
Zostanie w nim wykorzystany, niedawno odnaleziony archiwalny zapis filmowy z lat trzydziestych ubiegłego stulecia.

NOWY SĄCZ. Powstaje

Przez trzy dni, do wczoraj trwały nagrania wypowiedzi wielu sądeczan na temat historii miasta i zegara, które złożą się na jedną opowieść.

Producentem filmu jest Piotr Biedroń i jego PB TEAM FILM z Krakowa. On też i Grzegorz Kopeć reżyserują dokument, a realizuje projekt Marcin Kowalski, tegoroczny laureat nagrody Grand Press.

- Film opowiada historię ostatniego stulecia Nowego Sącza widzianą poprzez pryzmat ratuszowego zegara i niezwykłych wydarzeń z nim związanych - mówi Piotr Biedroń, który pochodzi z Gorlic i jak mówi, sprawy sądeckie są mu bliskie.

Film ma być gotowy na maj. Przewidziana jest projekcja darmowa dla mieszkańców Nowego Sącza. Powstają dwie wersje. Jedna godzinna, archiwalna, a druga, o połowę krótsza, emisyjna. Producenci chcą, by film trafił do szkolnych bibliotek, muzeum i do osób zainteresowanych historią miasta. - Robimy film, choć jeszcze do końca nie zapewniliśmy sobie środków na jego wyprodukowanie - mówi Piotr Biedroń. - Mamy nadzieję, że jego budżet się dopnie. Chcemy podziękować władzom miasta za ogromną życzliwość w realizacji naszego pomysłu.

Pomysł zasadza się właściwie na historii zegara.

- Poprzez zegar, jego niezwykłe dzieje, dostrzegłem walor obrazu, który kręcimy - mówi Grzegorz Kopeć. - Bo to także historia regionu i kraju. Przez ponad sto lat zegar patrzył na ludzi z góry, był świadkiem najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii, takich jak zabory, międzywojenny okres niepodległości, okupacja hitlerowska, horror holokaustu, PRL, najnowsza Polska po 1989 roku. Głównym narratorem jest Jan Dobrzański, człowiek ze słynnej rodziny sądeckich zegarmistrzów opiekującej się ratuszowym zegarem od początku aż do dziś. Marcin Kowalski, dziennikarz i historyk, pochodzi z Łącka, co tłumaczy bliskość tematyki sądeckiej.

- Przez cztery lata nosiłem w sobie ten film - mówi Marcin Kowalski. - Bezpośrednim pretekstem było poznanie losów sądeckich Żydów przy okazji poprzedniego filmu. Wtedy też dowiedziałem się o romantycznej historii Żydówki, która byłą ukrywana w mechanizmie ratuszowego zegara i o miłości jaka się narodziła po wojnie między nią i wybawcą.

Film ma być dokumentem bez wstawek fabularnych. Czynione są starania, by zawarł niedawno odnaleziony, ośmiominutowe archiwalne nagranie filmowe z okresu międzywojennego, będące w posiadaniu sądeckiego muzeum.

W ciągu weekendu przed kamerą filmową pojawiło się wielu sądeczan opowiadających o Nowym Sączu. Były odwiedziny w pracowni zegarmistrzowskiej Jana Dobrzańskiego. Za tydzień mają być jeszcze robione zdjęcia samego zegara ze zwyżki strażackiej.

Wojciech Chmura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski