MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki Bogu jest komunistą

Redakcja
Vaszka (Wacka), mojego praskiego przyjaciela, wiatr historii zdmuchnął w 1969 roku ze stanowiska reżysera w praskiej telewizji. Pozostał w firmie, ale na podrzędnym stanowisku i musiał regularnie dwa razy w tygodniu uczęszczać na szkolenia z marksizmu-leninizmu. Gdy w 1985 roku przyjechałem do Pragi, największym zmartwieniem Vaszka był jednak jego syn, też Vaszek.

FELIETON

- Chłopak chce iść na studia, na dziennikarstwo - wzdychał nad kufelkiem piwa. - Ale się nie dostanie, mam za dużego haka w ankiecie.

- Nic się nie da zrobić?

- Pewnie i da, ale trzeba gadać z tym i owym, zanieść gdzie trzeba flaszkę, jedną, drugą, a z forsą u mnie nie bardzo...

W sklepie Baltony w polskiej ambasadzie przy ul. Waldsteińskiej litrowy rum kosztował 15 koron (w normalnym sklepie 90). Rum był dobry, "Tuzemsky". Uniwersytet Karola dał się przekonać, młody Vaszek przeszedł przez polityczne sito. Poszliśmy na piwo.

- Gdyby tak jeszcze dostał posadę w redakcji, najlepiej w radiu - deliberował stary Vaszek. - Ale ten numer już nie przejdzie, z moim życiorysem?

Ambasada jednak, w której sklepiku tani był nie tylko rum, sama nie wiedząc znów pomogła i znów mogliśmy iść na dobrze zasłużone piwo. Jedno, drugie, trzecie. - Gdyby tak chłopak został teraz członkiem partii - rozmarzył się ojciec - mógłbym już spokojnie umierać. Ale to przecież niemożliwe...

A jednak! Po kilku nawrotach z pełnymi jukami z ulicy Waldsteińskiej stary Vaszek zadzwonił cały happy:

- Bóg mnie wysłuchał, młody już jest komunistą! Zapraszam cię jutro do "Palivca", będzie sekretarz i dwóch wprowadzających!

Sekretarz był ponury jak pogoda za oknem, listopadowa plucha A.D. 1989. Ale po piątym piwie odmókł: - Ech, Vaszku, Vaszku - objął ramieniem młodego żołnierza partii. Nie wiem, czy ja ci dobrze robię... To tak jakbyś, chłopie, wstępował w maju w 1945 roku do SS...

Były to prorocze słowa: na drugi dzień wybuchła aksamitna rewolucja, a na trzeci, o siódmej rano, w moim praskim mieszkaniu, obudzil mnie dzwonek do drzwi. Stał w nich stary Vaszek, ściskając w rękach puste juki.

- Dawaj cały rum, nie, cały alkohol, jaki masz w domu... Akta jeszcze nie poszły do dzielnicy, musimy ratować dziecko!..

Jeśli dziś, słuchając praskiego radia, usłyszycie młodego Vaszka, który jedzie po komunistach jak po burej suce, wiedzcie, że polska polityka pomocy dla dysydentów i tym razem okazała się skuteczna.

LESZEK MAZAN, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski