Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Kota! Dlaczego czarny jest groźniejszy od białego?

materiał partnera

Każdy może mieć swój dzień. W kalendarzu znajdzie się wyjątkowe miejsce dla każdego leśnika, naleśnika, żółwia i ręcznika. Miejsce dla Pana Tadeusza, Pszczółki Mai, musztardy, wędkarza i grzybiarza. Znajdzie się coś dla fanów przytulania, łaskotek, całowania i rzeczy, o których nie wypada tu wspomnieć. W tym wyjątkowym dniu, czy się stoi, czy się leży, świętowanie się należy.

I nie jest to byle co – żaden tam niepotrzebny wydumany dzień, jak każdy inny Dzień Dni, Które Nie Istnieją – bo na przykład 27 września przypada Doroczny Dzień Wymiany Oleju do Smażenia Frytek W Barach Szybkiej Obsługi – i od razu wiadomo, gdzie warto zjeść uroczysty obiad z tej okazji, szczególnie, że czeka się na niego cały rok. A więc chwała i prestiż – przez 24 godziny nic innego się nie liczy. Nawet Nutella może mieć swój dzień, więc czemu nie miałby go mieć przyjaciel tak wielu ludzi. Pies? - pomyślisz.

Nie – mruknie z kąta jakiś kłak mrużący w Twoją stronę ostre źrenice.

Już 17 lutego obchodzimy Dzień Kota. Słodki zwierzak, który zawsze pocieszy właściciela, gdy mu smutno i już w drzwiach powita go w szale radości, kiedy ten wróci do domu... Nie, nie.

Kot to indywidualista, który właściciela zepchnie z kanapy, gdy ten zabierze mu poduszkę; już w drzwiach rzuci się na niego z pazurami, kiedy go poirytuje. Mimo to, a może właśnie za sprawą wrednego, ale mocnego charakteru, koty są kochane przez miliony ludzi na całym świecie.

W kulturze starożytnego Egiptu były wręcz uważane za istoty boskie, a za wywiezienie futrzaka za granicę lub zabicie go (choćby przypadkowe) karano śmiercią. Również w ówczesnych Chinach czczono te zwinne czworonogi. Teraz mają się tam już trochę gorzej, bo nierzadko lądują na talerzu zamiast na kanapie czy wygodnym dachu. Ale kulinarne gusta Dalekiego Wschodu trochę spłycają osobliwą osobowość kota, który w średniowiecznej Europie kojarzony był z magią (najczęściej czarną), a obecnie jest symbolem tajemniczości i chadzania swoimi ścieżkami.

Skąd w ogóle kot wziął się w Europie?

Kot zamieszkał w ludzkich domach wiele tysięcy lat przed naszą erą. Na Cyprze odkryto grób mężczyzny pochowanego z kotem (podejrzewam, że ta moda niedługo powróci) datowany na 7 500 lat p.n.e.

Gdyby tak historycznym kotom przymocować lokalizatory GPS, to okazałoby się, że to jednak z Egiptu zawędrowały do Europy (a dokładnie do Włoch i Grecji) na wozach obwoźnych handlarzy już w V wieku p.n.e. Na kocią łapę dotarły też w inne rejony świata – do Indii czy nawet do Ameryki. Jednak tylko na Starym Kontynencie przeżywały chwile grozy, rzekomo budząc grozę wśród chrześcijan.

Ale w końcu, po wzlotach i upadkach, kot okazał się doskonałym mordercą szczurów, które nawiedziły Europę po I wojnie światowej. I tak kot – rzekomy kumpel diabła, roznosiciel zakazanych czarów i niepożądanych zarazków - stał się domowym mruczkiem.

Do siedmiu razy na cztery łapy, czyli co kot, to przesąd

Czarna przeszłość kota przyczepiła się do niego jednak jak rzep do ogona, szczególnie do czarnego kota, którego nikt przesądny, nawet z grzeczności,nie przepuści przed sobą. Co bardziej przesądni, gdy tylko widzą, że taki dachowiec stawia już pierwszą łapę na ich drodze, biegną, żeby go wyprzedzić. I pojawia się jeszcze wtedy typowo ludzkie zaklinanie rzeczywistości – „może nie był taki całkiem czarny”... Sprzeczne są też poglądy na to, ile żyć przypada na jednego kota – według chrześcijaństwa mają ich siedem, bo ta liczba kojarzy się ze szczęściem, a kot przecież zawsze spada na cztery łapy. Jednak już w Anglii uważa się, że kot – jako „twarz” egipskiego boga Ra – ma ich aż dziewięć, bo wspomnianego boga symbolizowała właśnie ta liczba.

Koty zresztą są bohaterami niezliczonej ilości zabobonów – oskarża się je o celowe zaglądanie ciężarnym kobietom w oczy, żeby tylko dziecko urodziło się brzydkie, czy wskakiwanie na ręce właściciela, który akurat chce przejść przez leśny strumyk, żeby ściągnąć na poczciwego jegomościa całe pokłady pecha.

Skoro już o pokładach mówimy, to koty nie są też zbyt mile widziane na statkach – samo wspomnienie o nich w czasie rejsu przybliża nas niechybnie do góry lodowej. Na Titanicu z pewnością musiał być więc choćby jeden kot. Sam proces umierania też ponoć przyspiesza czarny kot, który kładąc się na łóżku chorego, zaprasza do niego Kostuchę.

Jak widać, kolor kota ma znaczenie – a skoro już jesteśmy przy „przechodzeniu na drugą stronę”, to biały kot, który przetnie nam drogę, sprawi, że będziemy szczęśliwsi. Czarny kot ma więc przekichane – gorzej niż jakikolwiek inny kot, którego jedno kichnięcie oznacza co prawda pomyślność dla właściciela, ale już trzy kichnięcia wróżą koszmarne choroby.

W życiu warto jednak ryzykować – więc mimo tylu możliwych zagrożeń ze strony kotów miliony ludzi na całym świecie dzieli się z nimi częścią swojego domu, a kot – mimo że jest skrajnym indywidualistą i potencjalnym socjopatą – często dzieli się z właścicielem swoim światem. Który posiadacz kota nie marzy o znalezieniu na wycieraczce świeżo upolowanej myszy specjalnie dla niego?

Jak pies z kotem

Jak pogodzić Pawła i Gawła? To jak zamknięcie pod jednym dachem życiowego optymisty, cieszącego się z drobnostek, i wiecznego pesymisty z tendencjami do zachowań psychopatycznych. Tak przynajmniej nastroiła obu delikwentów natura, ale w praktyce jest dużo prościej, niż mogłoby się wydawać. Szczególnie, jeśli pies nie należy do rasy specjalnie wyhodowanej do polowań.

Łatwiej wprowadzić kota do domu zamieszkanego przez psa niż odwrotnie. Oczywiście, pierwsze wrażenie jest ważne, ale lepiej, żeby pies zaprezentował się na smyczy niż miał oberwać po nosie z kociej łapy. Dobrze jest też mieć oba zwierzaki na oku, dopóki nie poczują się w swoim towarzystwie spokojnie. Wspólne posiłki są przyjemne tylko dla ludzi – kot i pies wsuwające karmę z misek tuż obok siebie są jak małoletnie rodzeństwo, które walczy przy stole w czasie kolacji o ostatnią parówkę do podziału.

Jeśli jednak pies wprowadza się do domu, w którym rządzi kot, to dobrze jest już wcześniej przestawić kocią miskę w inne miejsce, żeby drapieżny mruczek nie uznał, że wszystkie zmiany w jego życiu powoduje śliniący się pysk i merdający ogon. Lubi o wszystkim decydować sam i nawet lokalizator GPS dla kota nie przeszkodzi mu w chodzeniu swoimi ścieżkami, choć właściciel miałby spokojniejszą głowę. W każdym razie, jak widać można zmieścić obu pupili pod jednym dachem.

Socjopata spragniony miłości

Tymczasem nie tylko w Dzień Kota w schroniskach w całej Polsce tysiące tych czworonogów czeka na swoją nową rodzinę. Schronisko jest oczywiście bezpieczniejszym miejscem niż ulica, ale kot – mimo że wydaje się być wyrachowany, arogancki i nieczuły – w rzeczywistości potrzebuje opieki i poczucia, że ma swój „własny kąt” nawet, jeśli dzieli go z innymi kotami. Jeśli lubisz koty i masz warunki, żeby przygarnąć choćby jednego, nie wahaj się – w zimowe wieczory nic nie grzeje tak dobrze, jak mruczące futro na Twoich kolanach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski