„Dziennik Polski” rozpoczyna polowanie

Wierzymy bowiem, że w naszym mieście żyją setki ludzi ideowych, wykształconych, z bogatą wyobraźnią – którzy marzą o tym, aby kształtować przyszłość Krakowa na miarę wyzwań XXI wieku. Pragniemy stać się dla tego środowiska trybuną, a najciekawsze indywidualności portretować na naszych łamach, tak by Czytelnicy wiedzieli, na kogo mogą głosować w kolejnych wyborach. By mieli świadomość, że nie są skazani wyłącznie na partie polityczne ani na lokalne koterie urzędnicze. Mamy bowiem wrażenie, że obie te grupy ciągną nasze miasto w dół.

Zajmują się głównie sobą i utrwalaniem układów, dzięki którym od lat panują w mieście, korzystając z publicznych stanowisk i publicznych pieniędzy. To nie jest żadna przerażająca ośmiornica, tonąca w korupcji, choć i na nią w Krakowie znalazłoby się sporo dowodów. To raczej jest problem wypalenia ludzi władzy, a z drugiej strony ich przekonania o własnej wielkości i nieomylności, które odbiera im umiejętność racjonalnego widzenia i oceniania świata. W efekcie nasze miasto, posiadające jako jedyne w Polsce „papiery” na ważną (i piękną) europejską metropolię, wciąż nie może złapać głębokiego wdechu i ruszyć w przyszłość. Co najwyżej dryfuje w słusznym kierunku.

Czy brakuje nam w Krakowie mądrych ludzi? Nie, mamy ich tłumy, na wyciągnięcie ręki.Przecież co roku krakowskie uczelnie kończą tysiące absolwentów, którzy marnują swe możliwości, pracując latami jako słabo opłacani wyrobnicy sektora prostych usług. Dziś wielu z nich żyje w poczuciu, że Kraków to wzorcowy przykład królestwa prekariatu. Coś w tym jest... Ale tak być nie musi. I dlatego „Dziennik Polski” rozpoczyna polowanie na ludzi wartościowych. Jestem pewny, że skorzystamy z tego wszyscy.