Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edward Edwin Śmiłek. Człowiek, który nigdy nie wyrzucał książek

Włodzimierz Jurasz
Janusz Łętocha i Edward Śmiłek; lata 70
Janusz Łętocha i Edward Śmiłek; lata 70 Fot. Archiwum Janusza Łętochy
Znali go wszyscy miłośnicy starych ksiąg i druków. Bywalcy krakowskich antykwariatów. Zwłaszcza tego najsłynniejszego, mieszczącego się przez dziesiątki lat przy ulicy Sławkowskiej 10. Dziś krakowscy bibliofile żegnają Edwarda Edwina Śmiłka, znakomitego antykwariusza.

Panie Edwardzie kochany – no jak tak można? Przecież byłeś młodszy od wielu z nas i to Ty miałeś robić remanenty i kasacje naszych bibliotek”. Tymi słowy 17 marca tego roku na cmentarzu Salwatorskim żegnał Edwarda Edwina Śmiłka prof. Mieczysław Rokosz, historyk i – oczywiście – bibliofil. Wyrażając żal wielu – jak to się mówi w Rycerskim Zakonie Bibliofilskim z Kapitułą Orderu Białego Kruka – książkolubów. Bo w powstaniu wspomnianych księgozbiorów (w przyszłości, niestety, przeznaczonych do kasacji) pan Edward miał swój znaczący udział.

Znali go wszyscy miłośnicy starych ksiąg i druków, bywalcy krakowskich antykwariatów. I tego najsłynniejszego, mieszczącego się przez dziesiątki lat przy ul. Sławkowskiej 10, zlikwidowanego w roku 1996 przez „niewidzialną rękę rynku”, i ostatniego, mieszczącego się na piętrze kamienicy przy Sławkowskiej 6, który prowadził wraz z wieloletnią współpracownicą Anną Stecką oraz dziedziczącą rodzinne tradycje córką Sarą. I gdzie ze względu na schody oraz broniący dostępu domofon klienci, zwłaszcza przypadkowi, zaglądali już znacznie rzadziej. – Nawet ja zachodziłem tam już nie tak często jak dawniej. Te schody… A poza tym kupowanie książek w moim wieku to już przesada – żartuje prof. Aleksander Krawczuk.

W pamięć klientów Edward Śmiłek wrył się zwłaszcza w latach 70. i 80., okresie największej książkowej posuchy, gdy co bardziej zapamiętali bibliofile odwiedzali antykwariaty niekiedy kilka razy dziennie. Wraz z Januszem Łętochą tworzyli wówczas parę – jak powiedzielibyśmy to dzisiaj – frontmenów „Sławkowskiej”. To z nimi najpierw stykali się wchodzący do antykwariatu klienci, określający ich czasem (ze względu na różnicę wzrostu) mianem Pata i Pataszona, bohaterów zapomnianych już filmowych komedii.

Edward Edwin Śmiłek (rocznik 1947) pochodził z Chrzanowa. Zamiłowanie do książek wyniósł z rodzinnego domu – jego ojciec prowadził w Chrzanowie księgarnię. Także on zaczynał jako księgarz, w nieistniejącej już księgarni przy ul. Wiślnej. Tak wspólne początki wspomina dziś Janusz Łętocha: – To był chyba rok 1974. Od paru lat pracowałem już w antykwariacie przy Sławkowskiej, gdzie, podobnie jak wielu z nas, uczyłem się zawodu od pana Stanisława Cieślawskiego. Któregoś dnia w księgarni przy Wiślnej jedna z koleżanek powiedziała, że mają tu takiego młodego chłopaka, który chciałby przenieść się do antykwariatu. Po krótkiej rozmowie zarekomendowałem go panu Cieślawskiemu i tak zaczęła się nie tylko nasza współpraca, ale i przyjaźń.

Tak, rzeczywiście, antykwariat to było jego powołanie, jak zresztą wszystkich do dziś uprawiających ten zawód, wymagający – nie bójmy się wielkich słów – miłości do książek, których „się nie wyrzuca”.

– Edward do tego stopnia szanował książki, że gdy przejmowaliśmy jakiś księgozbiór, braliśmy wszystko, nawet to, co nie rokowało żadnych szans na sprzedaż – wspomina Anna Stecka. Kończyło się to od czasu do czasu akcją rozdawania niesprzedawalnych woluminów. Do dziś w wielu księgozbiorach można znaleźć książki z charakterystyczną pieczątką: „Krakowski Antykwariat Naukowy. Kraków ul. św. Tomasza. ROZDAWNICTWO”.

Sam również był kolekcjonerem. – W domu książek nie było chyba tylko w toalecie – wspomina Sara Śmiłek. Zbierał rzadkie wydania, książki z autografami i dedykacjami autorów, zakładki do książek, kałamarze, pocztówki. Nie rozstawał się z aparatem fotograficznym, utrwalając na kliszy między innymi ludzi czytających w najdziwniejszych miejscach i sytuacjach. Doskonale znał się na literaturze – Mickiewiczu, Wyspiańskim, Tuwimie. Jego wielką pasją był Schulz, także jako rysownik. – Z niejednego tematu mógłby spokojnie zrobić habilitację – mówi prof. Aleksander Krawczuk.

Nic więc dziwnego, że miłośnicy książek tak chętnie go odwiedzali, wpadając choćby na pogawędkę. Lubili pana Edwarda i to z wzajemnością. Ale wzajemnością niebezwarunkową… – Edward miał do klientów stosunek dość specyficzny – wspomina dr Grzegorz Nieć, wykładowca na bibliotekoznawstwie Uniwersytetu Pedagogicznego. – Żeby kogoś polubić, musiał go też szanować. Za wiedzę, kompetencje, właściwy stosunek do książek. Po prostu – był charakterny. I – trochę z innej epoki. Nie zależało mu na sprzedawaniu, jak to się mówi, za wszelką cenę. Nie każdy zasługiwał w jego oczach na kupno jakiejś cennej, rzadkiej pozycji, potrafił wręcz sprzedaży odmówić. Pamiętam też jego oburzenie, gdy do antykwariatu weszła grupa obcokrajowców. Rozleźli się po kątach, arogancko pytając: – Kto tu obsługuje?
Ślad jego pomocy można znaleźć w wielu kolekcjach. – Swego czasu pomagał mi w zdobywaniu portretów Najjaśniejszego Pana cesarza Franciszka Józefa I. Wzruszający był zwłaszcza jeden – obsr…… przez muchy. Zupełnie jak ten opisany przez Jarosława Haszka w przygodach Szwejka – opowiada red. Leszek Mazan.

Choć od kilkudziesięciu lat mieszkał w Krakowie, Edward Śmiłek czuł się związany z Chrzanowem, zwłaszcza z Muzeum im. Ireny i Mieczysława Mazarakich. – Ofiarował nam swój zbiór chrzanowianów, funkcjonujący obecnie jako „Dar Śmiłka”. Przygotowywał kolejną transzę, ale już nie zdążył jej przekazać. Pomagał nam przy opracowywaniu wielu wystaw – mówi dyrektor muzeum Zbigniew Mazur. Edward Śmiłek opracował kompetentny katalog swojej kolekcji, napisał wiele artykułów na tematy związane z Chrzanowem, wraz z Teresą Machnicą opublikował album „Chrzanów na starej pocztówce”.

Nie ma już pana Edwarda, nie można z nim porozmawiać, nie można liczyć, że charakterystycznym gestem sięgnie pod biurko, mówiąc: – Mam tu coś dla pana. Nie ma też wielkiego antykwariatu na piętrze przy Sławkowskiej 6. Anna Stecka i Sara Śmiłek przenoszą się do innego lokalu, też przy Sławkowskiej, co prawda na parterze, ale już znacznie mniejszego.

Jednak ślad pana Edwarda wciąż będzie można znaleźć w wielu, nawet niewielkich, gromadzonych od przypadku do przypadku, domowych księgozbiorach. Na przyjmowanych do sprzedaży książkach wpisywał ceny, mocno przyciskając ołówek, zamaszyście, z zawijasami. Każdy, kto później chciał odsprzedać zakupioną u niego książkę wie, że tego wpisu nie da się łatwo usunąć. Przetrwa tak długo, jak długo będą istnieć w Krakowie domowe zbiory książkolubów…

***

Edward Śmiłek to osoba wielce zasłużona nie tylko dla Krakowa, ale też Chrzanowa, z którego się wywodził.

Urodził się w 1947 roku. Zamiłowanie do książek wyniósł z rodzinnego domu – jego ojciec prowadził w Chrzanowie księgarnię.

Zbierał rzadkie wydania, książki z autografami i dedykacjami autorów, zakładki do książek, kałamarze, pocztówki. Nie rozstawał się z aparatem fotograficznym, utrwalając na kliszy między innymi ludzi czytających w najdziwniejszych miejscach i sytuacjach.

Zmarł 12 marca 2014 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski