Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Egzotycznie, ale za to zimno

Redakcja
Fot. Catherine Ross/Axiom/Forum
Fot. Catherine Ross/Axiom/Forum
Mają zazwyczaj powyżej 30 lat, specyficzne gusta osób, które właściwie wszystko już widziały i mnóstwo pieniędzy. Tak pracownicy biur podróży charakteryzują ludzi, którzy wybierają się na wczasy na Antarktydę.

Fot. Catherine Ross/Axiom/Forum

PODRÓŻE. Nękające nas upały sprzyjają snuciu planów o chwili oddechu na... Antarktydzie

Choć wczasy to być może nie najlepsze słowo... - Paradoksalnie, takie wyjazdy już nie są żadnym ekstremum. To właściwie tylko i wyłącznie kwestia pieniędzy - zapewnia Jacek Torbicz, prezes biura podróży PRESTIGE Holidays&Tours w Krakowie. Sam był na Antarktydzie raz, trzy lata temu, jako pilot polskiej dziewięcioosobowej grupy. - Ludzie chcą zobaczyć coś innego, no bo ileż można jeździć do Egiptu czy Tunezji - dodaje Marta Herman, konsultant biura podróży Travel Holiday.

Na Antarktydę najlepiej dostać się statkiem - loty komercyjne są bardzo drogie, a do tego często anulowane z powodu warunków atmosferycznych. Są to rejsy typowo turystyczne - organizowane od listopada do marca (wtedy jest najcieplej i jasno prawie przez cały czas), odbywają się niewielkimi statkami (ok. 100-120 osób) z luksusowymi kabinami i świetną kuchnią. Można na nich skorzystać z biblioteki czy baru lub wziąć udział w programie naukowym. Świetnie wykwalifikowani liderzy przybliżają gościom historię Antarktydy, opowiadają o jej podboju i wyprawach na biegun południowy. Wypływa się z Chile lub (częściej) z argentyńskiego Ushuaia - najdalej na południe wysuniętego miasta świata.

Idyllę mąci przeprawa przez Cieśninę Drake'a, łączącą Ocean Atlantycki z Pacyfikiem, która przypomina o tym, jak niebezpieczne są to wody. Prawie zawsze panuje tam sztorm (często w okolicach 7-8 stopni w skali Beauforta) i przechodzą gwałtowne burze. Droga przez cieśninę trwa dwa dni w jedną stronę, w tym czasie wiele osób choruje i w ogóle nie wychodzi z kabin.

W tym rejonie zdarzają się nawet przypadki zatonięć statków wycieczkowych, np. po zderzeniu z górą lodową. - Tak było na przykład w tym sezonie, w którym my płynęliśmy. Na szczęście statek tonął na tyle wolno, że wszystkich udało się uratować. Na naszym pokładzie znaleźli się ludzie ewakuowani z kolei z innego statku - opowiada Torbicz. Pod koniec tamtejszego lata, czyli na przełomie lutego i marca, istnieje też niebezpieczeństwo zamknięcia się lodu, który unieruchomi statek. Dlatego tak ważne podczas takiej wyprawy są względy bezpieczeństwa. Każdy rejs jest obsługiwany przez świetnie wyszkolonego kapitana i załogę, której liczba często jest równa liczbie pasażerów.

Egzotyka takich miejsc wiąże się więc już tylko z warunkami klimatycznymi, a nie z ich dostępnością. Wszystkie drzwi otwierają oczywiście pieniądze, i to pieniądze niebagatelne. Za dwunastodniowy rejs na Antarktydę (z lotami na południe Argentyny i z powrotem) trzeba zapłacić około 9 tysięcy dolarów, czyli ponad 28 tysięcy złotych od osoby! Zdarzają się promocje - na wiosnę (np. w Konsorcjum Polskich Biur Podróży) cena to 20 800 zł od osoby za 10-12 nocy. Ponad trzy razy droższe są rejsy na biegun północny. Dwutygodniowy, jedyny rejs w roku (właśnie się odbywa) kosztuje, bagatela, 23 tysiące dolarów (prawie 73 tysiące złotych!). To cena za osobę, obejmująca przelot do Murmańska i z Murmańska oraz zakwaterowanie w dwuosobowej kabinie na lodołamaczu atomowym. Możliwe są też wycieczki indywidualne, na specjalne życzenie klienta. Ogólnopolskie biuro podróży Travel Holiday przyjmuje propozycje od zainteresowanego wyjazdem i do niego w miarę możliwości dopasowuje terminy lotów, czas pobytu oraz dodatkowe atrakcje, jak np. zwiedzanie Argentyny. Taki luksus to ok. 40 tysięcy złotych od osoby.
Mimo wpisanych w wyjazd niebezpieczeństw oraz tak kolosalnych cen, chętnych nie brakuje. Jak mówi Jacek Torbicz, zwykle wolnych miejsc nie było już pół roku, a nawet rok przed wypłynięciem. Teraz jest trochę inaczej. Wszystkiemu winien jest kryzys, dlatego niektórzy przylatują do Ushuai na własną rękę i tam czatują na tańsze oferty last-minute.

Po przebrnięciu przez najgorszy odcinek trasy, zaraz przy Półwyspie Antarktycznym, jest dużo spokojniej. Podróżni już swobodnie ze sobą rozmawiają, dowcipkują lub po prostu podziwiają widoki. Nie wszystko jest szczelnie pokryte śniegiem i lodem. Zdarzają się "oazy", czyli nagie skały i kamienie, gdzieniegdzie porośnięte trawą (na Antarktydzie rosną tylko dwa gatunki). Wczasowicze to zwykle osoby po 30. roku życia, bardzo majętne, pochodzące głównie z zachodniej Europy, a także z USA, Japonii, Australii... - Atmosfera jest bardzo przyjazna, u nas nie czuło się jakiegoś "zblazowania". Był z nami dyrektor jednego z największych banków na świecie, który normalnie rozmawiał z ludźmi, żartował - mówi Jacek Torbicz.

Podczas pobytu organizowanych jest co najmniej kilka zejść na ląd. Odbywa się to przy pomocy specjalnych pontonów, tzw. zodiaków. Wczasowicze ubierają na siebie wysokie gumowe buty, wodoszczelne spodnie i ciepłe kurtki. Warunki atmosferyczne podczas zejść mogą być skrajnie różne - od bardzo trudnych, z zacinającym deszczem i śniegiem, po słoneczną, bezwietrzną pogodę. - Jednego dnia było nawet 12 stopni! Chodziliśmy w samych koszulach i ślizgaliśmy się z górek na spodniach - śmieje się Torbicz. Opowiada, jak turyści odwiedzali bazy naukowe. Najsympatyczniej wspomina wizytę w Ukraińskiej Stacji Polarnej im. Wiernackiego, gdzie młodzi naukowcy częstowali ich bimbrem własnej produkcji.

Jedną z największych atrakcji jest niewątpliwie możliwość podpatrzenia życia dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku. Z bliska widzi się pingwiny, wieloryby, słonie i lamparty morskie. - Człowiek ma wrażenie, że znalazł się w środku filmu przyrodniczego. Tego nie da się z niczym porównać! Wśród naszej ekipy nie było ani jednej niezadowolonej z wycieczki osoby - podsumowuje Torbicz.

Jadwiga Nowak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski