Na pierwszy ogień poszedł miejski transport: nowiutkie autobusy napędzane alkoholem etylowym. To, co wylatywało z rur wydechowych, w niczym nie zasługiwało na miano spalin.
Pojazdy spełniały najbardziej wyszukane normy emisji, a wydzielanie wstrętnego dwutlenku węgla mogło zachwycić nawet samą panią komisarz od ochrony klimatu w Brukseli. Okoliczni rolnicy obsiali pola roślinami, z których miejscowe gorzelnie miały pędzić alkohol. Prócz ekologii zapowiadał się jeszcze model zrównoważonego rozwoju. Później wszystko się posypało.
Wpierw minister od finansów obłożył paliwo akcyzą. Spirytus w baku kosztował tyle, co zwyczajna gorzała. Czyli dużo. Wreszcie autobusy zużywały dwa razy więcej ekologicznego paliwa niż tradycyjnej benzyny. Inwestycja okazała się zbyt kosztowna.
Budżet nie pomoże, gdyż wziął sobie do serca słowa Miltona Friedmana, iż nie ma darmowych obiadów, a dotacje na ekologię trzeba wyjąć z czyjejś kieszeni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?