MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Erdogan a sprawa polska

Paweł Kowal
Aleksander Dugin słusznie cieszący się opinią ideologicznego mózgu Kremla ma dużo czasu na twittowanie. Dawno nie ćwierkał tak radosnymi zdaniami jak trzy dni temu po spotkaniu prezydenta Turcji Erdogana z prezydentem Rosji Putinem. Taktyka Rosji w stosunku do Zachodu to dzielenie, dzielenie i jeszcze raz dzielenie.

W przypadku Unii Europejskiej chodzi o wyłuskiwanie środowisk politycznych i państw bardziej podatnych na rosyjskie argumenty, ulegających Rosji ekonomicznie, uzależnionych od Moskwy energetycznie itd. W kontekście NATO chodzi o to samo, a na celowniku znalazła się Turcja: państwo posiadające drugą armię w NATO.

Putin jest w stanie zaoferować Erdoganowi to, czego mu dziś najbardziej potrzeba - polityczną empatię. Po próbie zamachu stanu przeciw Ergoganowi, sam prezydent Turcji przeprowadził coś podobnego pod pretekstem walki z zamachowcami, uderzając praktycznie w całą opozycję. Jest na tyle bezceremonialny, że jeśli nic nowego nie zajdzie, to trudno sobie wyobrazić inny scenariusz niż szybkie odklejanie się Turcji od Zachodu.

Kilka tygodni po udanym warszawskim szczycie NATO zbliżenie turecko-rosyjskie stawia polityczny Zachód w tak kłopotliwej sytuacji, że właściwie nikt nie chce stawiać kawy na ławę i powiedzieć, że za kilkanaście miesięcy, a najpóźniej kilka lat jedność Paktu zostanie wystawiona na poważną próbę. Dzisiaj oczywiście Erdogan gra, jest jasne, że jego przymilna wizyta w Moskwie to taktyka, że nie jest gotów do szybkiej zmiany sojuszy.

Doświadczenia wielu krajów pokazują jednak, że nieszczere hasła polityków, którzy szukają poklasku, są jak trucizna rozpylana w powietrzu: początkowo nikomu nie szkodzi, a potem zatruwa atmosferę społeczną w nieodwracalny sposób. Dzisiejsza antyamerykańska retoryka władz tureckich za kilka lat stanie się obowiązującą w Turcji polityką, którą będą musieli uwzględniać wszyscy.

Cała sprawa ma ścisły związek z bezpieczeństwem Polski. NATO to główny bezpiecznik, na jaki liczymy w razie pogorszenia się koniunktury międzynarodowej czy groźby wojny. NATO bez Turcji jest sojuszem znacznie słabszym, USA bez baz w Turcji i ścisłych relacji polityczno-wojskowych z tym państwem, są znacznie słabsze na Bliskim Wschodzie. Ankara zależna od Moskwy nie będzie w stanie reagować na agresywną politykę Rosji w regionie.

Geografiai polityka są bezwzględne: i Erdogan i Putin szukają po omacku sposobu na przywrócenie dawnej świetności swoim państwom jako imperiom, ale ich sojusz w końcu rozsypie się o konflikty interesów w Syrii czy nad Morzem Czarnym. Rzecz w tym, że zanim do tego dojdzie, po atmosferze warszawskiego szczytu NATO zostaną tylko wzmianki w gazetach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski