MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Eugeniusz Bodo powraca

Wacław Krupiński
Aktor, tancerz, piosenkarz, reżyser, scenarzysta, producent filmowy.
Aktor, tancerz, piosenkarz, reżyser, scenarzysta, producent filmowy. FOT. internet
Wspomnienie. Przedwojenny amant, ulubieniec publiczności, wszechstronnie utalentowany. Żył w luksusie. Aresztowany w 1941 roku przez NKWD, umarł z głodu i wycieńczenia w sowieckim łagrze w październiku 1943 roku.

Eugeniusz Bodo, aktor, piosenkarz, idol, amant, kochany przez tłumy, zwłaszcza kobiety. Jeden z najsłynniejszych artystów międzywojnia. Wiódł barwne i wspaniałe życie, które zakończył w sowieckim łagrze, gdzie zmarł mając niespełna 44 lata. Zgubił go szwajcarski paszport, z którego nigdy nie zrezygnował. Był wszak synem Szwajcara i Polki.

Właściwie nazywał się Bogdan Eugène Junod, a pseudonim sceniczny „Bodo” to połączenie pierwszych sylab jego pierwszego imienia Bogdan i trzeciego imienia matki - Dorota. Korzystał z niego już jako 10-latek, gdy występował w Łodzi jako kowboj Bodo, w prowadzonym przez ojca Theodore`a Junoda kinoteatrze Urania. I tak podpatrując przez lata rozmaitych tancerzy, piosenkarzy i cyrkowców wyrastał Bodo na wszechstronnego artystę. Zadebiutował jako 18-latek w Poznaniu, dwa lata później, w roku 1919, wystąpił w Warszawie. I już - jak opisał swe wrażenia Ludwik Sempoliński - był „doskonałym tancerzem i świetnym piosenkarzem, bardzo muzykalnym, choć głosu nie miał nadzwyczajnego”.

Urody amanta też nie miał. Był „przysadzisty, o grubych, wyrazistych i nieregularnych rysach twarzy” - jak opisywali autorzy ówczesnego słownika filmu polskiego, ale też przyznawali, że „mimo warunków zewnętrznych(...), był wcieleniem przystojnego i eleganckiego mężczyzny, a jego popularność wśród publiczności (zwłaszcza u kobiet w każdym wieku) była ogromna”.

„Baby, ach te baby”

„Nie interesowały go panie z tak zwanych wyższych sfer, eleganckie i wytworne damy. Nie nawiązywał nigdy romansu z jakąś piękną aktorką, gustował za to w cichych, skromnych dziewczynach z ludu, w pannach sklepowych, szwaczkach czy krawcowych. A już największą słabość miał do kobiet o kolorowej skórze” - charakteryzował Eugeniusza Bodo Ludwik Starski, współautor scenariuszy filmowych i autor słów takich przebojów tego aktora jak „Ach, śpij, kochanie”, czy „Już taki jestem zimny drań”, napisanego wspólnie z Jerzym Nelem, który z kolei dał aktorowi inny wielki przebój - „Baby, ach te baby”.

I taką właśnie kobietą o kolorowej skórze była Reri, która - zacytujmy ponownie Starskiego - „miała wszystkie zalety, jakie może mieć „dziewczyna do zakochania”. Toteż zakochał się w niej poważnie i prawdziwie, nie był to na pewno jeden z jego licznych przelotnych romansów”. Przetrwał trzy lata. Zdążyła w tym czasie piękna Polinezyjka zagrać w 1934 roku główną rolę w filmie „Czarna perła”, który Bodo wyprodukował w stworzonej przez siebie firmie Urania Film.

Rozstali się ponoć z powodu jej słabości do alkoholu. A może miał rację Arkady Fiedler, który pisał: „…Bodo jak to Bodo. Niestety gładysz, dzióbasowy letkiewicz, po kilku tygodniach sprzykrzył sobie egzotyczną aktorkę i tu zaczęła się mniej chwalebna część romansu. Bodo zaczął bezceremonialnie wpychać Reri w ramiona innych galopantów, swych koleżków, a im więcej ich było, tym lepiej dla niego; im rzęsiściej lała się gorzałka, tym skuteczniejsza woda na młyn szałaputa. Gdy Reri wyrwała się z birbancko-sprośnego bagienka i wyjechała z Polski, już było za późno, by się wyprostować; nie mogła wyzbyć się trunkowego nałogu”. Sam Bodo, dodajmy, był abstynentem.

Takich romansów, dłuższych, krótszych było w jego życiu mnóstwo, przysparzając aktorowi rozgłosu. A Bodo umiał dbać o - jak byśmy dziś powiedzieli - swój wizerunek. Umiał być idolem.

„Już taki jestem zimny drań”

Występował na rozmaitych modnych i uznanych scenkach Warszawy - Qui Pro Quo, Morskie Oko, Perskie Oko, Banda, Cyrulik Warszawski. Grał wiele w filmach, śpiewał piosenki, które stawały się szlagierami - niektóre z nich powróciły po latach, jak owe „Baby” (które znakomicie zaśpiewali Rynkowski z Zauchą), „Całuję twoją dłoń, madame”, „Umówiłem się z nią na dziewiątą”, czy „Już taki jestem zimny drań”.

Dbał także Bodo o eleganckie ubrania: nosił najmodniejsze garnitury, tweedowe marynarki, buty - w roku 1936 zdobył tytuł króla elegancji. Jeździł najwspanialszymi ame- rykańskimi samochodami. Najął się też do reklamy markowych krawatów i kapeluszy. A w 1938 roku założył w centrum Warszawy (dziś ul. Foksal) własną Cafe-Bodo.

Świetnie wyczuwał też mechanizmy i puls rodzącego się styku filmu dźwiękowego i rynku fonografii. Gdy otrzymał rolę w dramacie „Na Sybir”, od razu postawił warunek, że ma być i piosenka. Muzykę pisał Henryk Wars; trafiła ona na płyty, bo te miały ,,pomóc lansować to, co ludzie usłyszą w kinie”. I powstał walc „Płomienne serca”.

Z kolei w „Pieśniarzu Warszawy” zaśpiewał Bodo „Już taki jestem zimny drań” - znowu z muzyką ówczesnego dostarczyciela przebojów, czyli Warsa. Wszystko to sprawiło, że sławę Bodo porównywano z tą, jaką osiągnął we Francji Maurice Chevalier.

Nie mając wykształcenia, jako że od dziecka żył z zabawiania publiczności, okazał się nadzwyczaj utalentowany i obrotny. Nie tylko śpiewał, monologował, tańczył, nie tylko grał w filmach - od pierwszego pt. „Rywale” nakręcił ich 30, ale i, mając swą Uranię, produkował filmy, pisał scenariusze, szukał sposobów promocji. Był uwielbiany, popularny, i takie też filmy firmowała jego wytwórnia: „Jego ekscelencja subiekt”, wspomniana już „Czarna perła”, „Czy Lucyna to dziewczyna?”, „Pieśniarz Warszawy”, „Jaśnie pan szofer”, „Paweł i Gaweł”... W 1938 roku wyreżyserował film „Za winy niepopełnione”.

Okazał się przy tym bardzo zdolnym aktorem - tak komediowym, m.in. w filmie „Piętro wyżej”, według własnego scenariusza, brawurowo, ucharakteryzowany na legendarną Mae West, wykonał piosenkę „Sex appeal”, jak i dramatycznym - „Bohaterowie Sybiru”.

„Skończona pieśń”

W 1939 r. był u szczytu sławy, był też jednym z najbardziej kasowych i najzamożniejszych polskich aktorów. Właśnie rozpoczął przygotowania do reżyserii nowego filmu „Uwaga - szpieg!” (o niemieckim wywiadzie), w sierpniu podpisał z kolei kontrakt z nowym kabaretem Tip-Top. Ale wybuchła wojna...

Bodo - jak Gwidon Borucki, Feliks Konarski, Adam Aston, Mieczysław Fogg, Konrad Tom, Zofia Terné, Jadzia Andrzejewska, Kazimierz Krukowski, Ludwik Lawiński, z którymi ongiś pracował w warszawskich teatrzykach, przeniósł się do Lwowa. Tam związał się, także jako konferansjer, znał wszak świetnie rosyjski, z teatrem Tea-Jazz Henryka Warsa. Wiele podróżowali po Związku Radzieckim, przyjmowani z entuzjazmem.

I nagle Bodo postanowił, ujawniając szwajcarskie obywatelstwo, wyemigrować do USA. I tak wydał na siebie wyrok. Został oskarżony o szpiegostwo. Argumentami były i szwajcarski paszport, z którego tak był dumny, jak wspominała Loda Halama, i znajomość kilku języków, i częste wojaże do Berlina.

Aresztowanie we Lwowie, moskiewskie więzienie Butyrki, tortury, które miały sprawić przyznanie się aktora do bycia „szpionem”, wreszcie transport do łagru Kotłas w obwodzie archangielskim - tam Bodo z wycieńczenia, głodu i chorób zmarł 7 października 1943 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski