Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro odebrał nam biznesmen?

Redakcja
Fot. Wojciech Matusik
Fot. Wojciech Matusik
W Krakowie nie będzie meczów Euro 2012. Zamierza Pan dopingować reprezentację Polski w Warszawie i Wrocławiu?

Fot. Wojciech Matusik

Prezydent JACEK MAJCHROWSKI o przygotowaniach do imprezy i kulisach nieprzyznania miastu mistrzostw Europy

Wybieram się do Wrocławia na mecz Polska - Czechy.

A co ze spotkaniami w stolicy z Grecją i Rosją?

Dobrze ogląda mi się mecze w telewizji.

Do Wrocławia jedzie Pan sprawdzić co dzięki Euro zyska miasto, które jest przedstawiane jako konkurencja Krakowa?

Już stadion we Wrocławiu widziałem, podobnie jak wielką dziurę w ziemi obok niego, w miejscu, w którym miała powstać galeria handlowa. Ale jadę tam dlatego, że z tym miastem jest najlepsze połączenie z Krakowa. Nie mogę sobie pozwolić na wyjazd na cały dzień. Do Wrocławia wyjadę po południu, zobaczę mecz i wrócę nocą. To będzie ostatnie spotkanie w grupie. Po nim wszystko będzie wiadomo, jaka jest w niej kolejność.

Czytaj także: Kraków już nie liczy na ogromne zyski Euro 2012

Jak Pan ocenia szanse "Biało-Czerwonych"?

Kilka dni temu rozmawiałem z selekcjonerem Franciszkiem Smudą, który był u mnie. Jest pełen optymizmu. Mówił, że drużyna jest bardzo dobrze przygotowana do turnieju, a także zgrana.

Skoro był Pan już na stadionie we Wrocławiu, to zapewne Pan przyzna, że to zupełnie inny obiekt niż ten w naszym mieście?

To jest zupełnie inny stadion, od razu projektowany jako obiekt na ponad 40 tysięcy widzów. Przypomnę, że stadion Wisły pierwotnie był projektowany na 20 tysięcy widzów, a później w sytuacji kiedy już istniały dwie trybuny był z myślą o Euro przeprojektowany. Powtarzałem wielokrotnie, że była szansa na powstanie w Krakowie jednego stadionu z rozsuwanym dachem, który wyprzedzałby wszystkie wybudowane do tej pory. Mógł powstać obok obiektów Wisły w Cichym Kąciku, albo na gminnym terenie przy ul. Jasnogórskiej w rejonie autostrady. Niestety nie doszło do tej inwestycji na skutek decyzji Rady Miasta.

Znamy tę historię. Za każdym razem zrzuca Pan winę na radnych.

To nie jest zrzucanie winy, a sekwencja działań. Jest tak, że występuję z projektem, a Rada decydując o budżecie, podjęła decyzję, że mają być dwa stadiony na świętej ziemi Cracovii i Wisły.

W Krakowie, w przeciwieństwie do Wrocławia, Gdańska, czy Poznania, są dwa najstarsze kluby piłkarskie w kraju i może zasłużyły na to, aby mieć osobne stadiony?

Możemy to też odbierać jako plus, ale gdyby był wybudowany ten jeden stadion, to 700 milionów złotych zostałoby w kasie miasta.

Jak Pan to obliczył?

To prosty rachunek. Stadion Wisły kosztował 540 mln zł, Cracovii prawie 160 mln zł, plus hala widowiskowo-sportowa w Czyżynach - 300 mln zł. Gdyby powstał wspomniany stadion, hali nie trzeba byłoby budować. Ten stadion miał kosztować wtedy 315 mln zł.

Często posługuje się Pan argumentem jednego stadionu z zasuwanym dachem, ale na ile wtedy ten projekt był realny?

Firma, która wyszła z propozycją pokazywała projekty i obiekty, które już wybudowała w Stanach Zjednoczonych. Wtedy była jeszcze dobra koniunktura, chcieli wybudować stadion za swoje pieniądze, wzięliby na to kredyt, później byliby operatorem obiektu, był tylko jeden warunek, że oba kluby będą na nim grać.
Ostatecznie na Euro był budowany stadion Wisły. Pozostał wielki żal, że jednak nie odbędzie się na nim żaden mecz mistrzostw?

Tak, bowiem niektóre inwestycje mogły być już skończone. Mówię o budowie nowego podziemnego Dworca Głównego, rozbudowie lotniska, czy wschodniej obwodnicy miasta, która została wstrzymana, a sądzę, że gdyby było Euro, to by już była. Dodać można jeszcze Trasę Balicką.

Nie obawia się Pan, że na braku Euro ucierpi też prestiż miasta, będą duże straty związane z promocją?

O to się nie martwię. Sądzę, że promocja Krakowa będzie nawet większa niż miast organizujących Euro. Do nas przyjadą i będą tu trenować trzy reprezentacje Anglii, Holandii i Włoch. Za nimi przybędą dziennikarze, przedstawiciele stacji telewizyjnych z tych krajów i nie tylko. Niemal bez przerwy będą stąd transmitowane programy, w których zostanie pokazany widok na Wawel, Rynek Główny z kościołem Mariackim. Zapewniam, że Kraków będzie pokazywany tak samo jak inne miasta, a może nawet dłużej od nich, bowiem jest szansa na to, że mieszkające u nas reprezentacje zajdą w tych mistrzostwach daleko. Jakby były u nas mecze, to cała Europa patrzyłaby się przez 105 minut głównie na stadion. Załóżmy, że dwie drużyny mieszkające w Krakowie dotrą do półfinału, to cały czas przed spotkaniem na nie i na Kraków będą zwrócone oczy całej Europy. Zresztą już są, bo od kilku miesięcy w mediach z tych krajów sporo pisze i mówi się o Krakowie.

Na którą z krakowskich reprezentacji szczególnie Pan liczy?

Trudno mi powiedzieć, ale wydaje mi się, że sporo mogą osiągnąć Holendrzy. To jest drużyna prezentująca upór zbliżony do niemieckiego, ze znakomitą techniką. Nie będę jednak bardziej za Holendrami, czy Anglikami. Jak będą grać, to mam nadzieję oglądać dobry mecz.

A powita Pan drużyny przylatujące do Krakowa?

Na lotnisku będą je witać delegacje złożone z przedstawicieli władz piłkarskich i lokalnych, w imieniu miasta - wiceprezydenci i przedstawiciele Rady Miasta. Ja będę uczestniczył w osobnych spotkaniach - z Holendrami we wtorek, a z Włochami i Anglikami w czwartek.

Będą specjalne podziękowania za to, ż wybrali Kraków?

Nie traktujmy tego w kategorii łaski. Zdecydowali się na nasze miasto jako miejsce pobytu podczas Euro ze względu na bazę sportową, hotelową i walory turystyczne. Jesteśmy w pełni przygotowani na przyjęcie tych reprezentacji i ich kibiców.

W mieście nie ma specjalnych dekoracji z okazji Euro 2012.

To nie jest święto państwowe, żebyśmy dekorowali flagami drogę królewską i żeby przechodziły przez miasto korowody cieszące się z tego powodu. Jednak w kilku miejscach miasta pojawią się dekoracje przygotowane dla nas przez UEFA. Myślę, że sympatycznym gestem w stosunku do drużyn, które gościmy, będzie udekorowanie "Adasia" w dniu, w którym będą grały mecz, kotylionem w ich barwach narodowych. Niezależnie od tego reprezentacje będą przyjęte z otwartymi rękoma, z należytym szacunkiem i stworzone im zostaną najlepsze warunki, jakie są możliwe.
Przyjazd trzech reprezentacji traktuje Pan jako formę rekompensaty za brak meczów Euro?

To nie jest rekompensata, a wybór federacji piłkarskich z tych krajów, które uznały, że Kraków jest najlepszy. Pierwszy raz w historii zdarzyło się, że trzy reprezentacje wybrały jedno miejsce, w którym nie będzie meczów mistrzostw. To o czymś świadczy. Natomiast powodem tego, że tych spotkań w Krakowie nie będzie były wewnętrzne decyzje podjęte w naszym kraju.

Już przy pierwszym wyborze Kraków stał się miastem rezerwowym. Wie Pan jakie były kulisy tej decyzji?

Nie chcę wnikać w to, kto jest winien. Argumenty były tak idiotyczne jak brak bazy hotelowej, atrakcyjności turystycznej i doświadczenia w organizowaniu dużych imprez. Albo więc była to decyzja wynikająca z głupoty sztabu ds. organizacji Euro 2012, który opracowywał ranking wskazujący Kraków jako miasto rezerwowe, albo działano na zlecenie polityczne. Wtedy za rządów PiS Kraków był absolutnie na cenzurowanym. Wszystko co miało być w naszym mieście było odsuwane, miało nie być skończone, albo rozpoczęte. Mam na myśli Euro 2012, muzeum w podziemiach Rynku Głównego i kilka innych przedsięwzięć.

W innych miastach prezydenci też byli z innej opcji politycznej.

Tak, ale w Krakowie przegrywali kandydaci PiS-u i to tacy, którzy byli wystawiani z myślą, że powinni wygrać. To tutaj przyjeżdżał prezes Jarosław Kaczyński i mówił o majchrowszczyźnie, którą trzeba zlikwidować.

Nie dochodził Pan nigdy do prawdy, czy to błąd sztabu oceniającego miasta, czy sprawa polityczna?

A jak miałem dojść do prawdy? Miałem się zapytać czołowych działaczy PiS-u, czy Panowie to robicie tak specjalnie? Przecież nie powiedzieliby: "Tak, tak, robimy to specjalnie".

I nic ze strony miasta nie zostało zaniedbane? Wniosek aplikacyjny w sprawie Euro nie został źle sporządzony?

Zrobiliśmy wszystko, aby decyzja dotycząca miast-gospodarzy Euro 2012 była inna dla Krakowa. Proszę się o to zapytać Mirosława Drzewieckiego, Zbigniewa Ziobry, Jarosława Kaczyńskiego, Piotra Gawrona z komitetu, który przygotowywał pierwszy ranking. Osoby, które nie widziały naszej aplikacji na oczy teraz mówią, że została źle przygotowana. Niech ją najpierw zobaczą. Komisja UEFA oceniała przygotowanie 12 miast, najlepiej oceniono Kraków, szef UEFA Michel Platini powiedział, że najlepsi otrzymają mistrzostwa, a później nie zostaliśmy wybrani gospodarzem. To o czym mówimy? Jakie były kryteria? Merytoryczne?

Platini był w Krakowie jesienią ubiegłego roku. Wyjaśnił Pan to z nim?

Zapytałem się go o to, także dyrektora organizacyjnego UEFA Martina Kallena. Powiedzieli mi, że decyzja zapadła w Polsce. Nic już w tym wszystkim nie rozumiałem, bo wcześniej myślałem, że decyduje UEFA. A tu jej szef odsyła do kolejnych władz państwa i ministerstwa sportu. Do tego jeden z czołowych biznesmenów w Polsce powiedział mi, że: "Załatwił Poznań zamiast Krakowa".
Sugeruje Pan, że najpierw Kraków załatwiły rządy PiS, a później PO i jakiś biznesmen?

Jak już powiedziałem, w pierwszym etapie albo była to głupota sztabu ustalającego ranking, albo decyzja polityczna rządów PiS. W drugim etapie nie wiem, kto ostatecznie zadecydował i czy ten biznesmen to wylobbował u władz polskich.

W takiej sytuacji Kraków jednak coś może ugrać na Euro pod względem finansowym?

Finanse miasta się nie zmienią, ale uważam, że poprawi się wizerunek miasta i finanse ludzi, którzy obsługują ruch turystyczny w Krakowie: hotelarzy, restauratorów, taksówkarzy.

Liczy Pan na to, że przy okazji mówienia o Krakowie zwrócą na niego uwagę także przedstawiciele biznesu i zdecydują się tu inwestować?

Promocja sportowa to zupełnie co innego niż promocja gospodarcza. Być może ktoś, kto będzie oglądał podczas Euro relacje z Krakowa, zobaczy jak piękne jest nasze miasto i będzie chciał tu zainwestować. Żeby to zrobić musi mieć jednak przede wszystkim analizy finansowe. Ale to prawda, liczę na to, że zainteresowanie "sportowym" Krakowem przełoży się na zainteresowanie naszym miastem we wszystkich innych dziedzinach: biznesie, kulturze i turystyce.

Wierzy Pan w to, że do Krakowa na Euro przyjedzie 100 tysięcy kibiców?

Nie wiem ilu przyjedzie. Jedni mówią, że nikt nie przyjedzie, inni, że 100 tysięcy. To są na razie obliczenia palcem na wodzie pisane. W momencie kiedy wyjadą, to będziemy wiedzieć ilu ich było.

A kto zostanie mistrzem Europy?

Chciałbym, żeby wygrała Polska.

Rozmawiał: PIOTR TYMCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski