Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eurohity i Eurokity. Kwestia oceny.

Grzegorz Skowron
Tydzień w krakowskiej polityce. Urząd Miasta Krakowa organizuje konkurs „Krakowskie Euro­hity”. Namawia mieszkańców, by wytypowali najlepsze oraz najważniejsze inwestycje i projekty współfinansowane z unijnych funduszy.

To dobrze, że miejscy urzędnicy chcą pokazać dobre strony naszego 10-lecia w Unii Europejskiej. Ale warto przy okazji zastanowić się, czy przypadkiem nie zmarnowaliśmy jakiejś szansy i czy udało nam się wykorzystać wszystkie nadarzające się okazje.

Może nie ogłaszałbym konkursu na „Krakowskie Eurokity”, ale studziłbym nieco dobry nastrój, jaki ma wytworzyć przypomnienie, że dzięki Unii Europejskiej samorząd zrealizował blisko 200 zadań o wartości 4,5 mld zł.

Ocenę unijnych niepowodzeń zacznijmy od tego, że nie są one tylko winą władz miasta. Tak naprawdę mogliśmy zyskać więcej, gdyby nasi posłowie mieli większe znaczenie w strukturach swoich partii. I ten zarzut nie dotyczy tylko Platformy Obywatelskiej, która rządzi w kraju od kilku lat, ale też czasów, gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość.

Obie partie nie udowodniły, że Kraków jest dla nich ważny (jeśli chodzi o wsparcie inwestycji). Do grona winnych należy też zaliczyć obecne władze miasta. Owszem – pozyskały wiele unijnych pieniędzy, ale inne miasta były skuteczniejsze. I zyskały więcej na naszej 10-letniej przynależności do Unii Europejskiej.

„Ale 10 lat w Unii Europejskiej to też dziesiątki mniejszych projektów, dzięki którym Kraków stał się miastem nowoczesnym, z prężną i doskonale przygotowaną kadrą naukową, sprawnie działającą administracją i pomocą socjalną, a także doskonałym szkolnictwem zawodowym” – można przeczytać w komunikacie zachęcającym do głosowania na Eurohity. Na oficjalnej stronie internetowej miasta ta zachęta znajduje się przy zdjęciu budowanego Centrum Kongresowego przy rondzie Grunwaldzkim.

Przechodzę obok tej inwestycji prawie codziennie. Przechodzę, bo nie da się przejechać ulicami, zamkniętymi od wielu miesięcy, a które wcześniej wyprowadzały ruch z osiedla Podwawelskiego. I zawsze się dziwię, dlaczego tak długo trwa przebudowa układu komunikacyjnego w tym miejscu.

W największym skrócie ocenię, że robota nie pali się w rękach pracującym przy tych ulicach. Układanie krawężników urasta tu do problemu drążenia podziemnych tuneli (przynajmniej pod względem długości prowadzenia robót). A ulice, które mogłyby już dawno zostać oddane kierowcom, służą bardziej do składowania materiałów budowlanych dla inwestycji prowadzonych w tym obszarze.

Przykład tak długo trwającej przebudowy małych ulic przy Centrum Kongresowym pokazuję nie tylko po to, by doszło do przyspieszania. Chodzi mi o to, że jeden z największych hitów inwestycyjnych Krakowa w ostatnich latach dla mieszkańców Podwawelskiego jest raczej kitem, bo powoduje ogromne uciążliwości na innych ulicach osiedla. Według mieszkańców tego obszaru – zupełnie niepotrzebnie.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski