Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eurowizja na Cracovii. Nie tylko pokaz świateł. Michał Probierz buduje drużynę, która może rozprawić się z "dolą garbatą" [ANALIZA]

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Cracovia pokonała w sobotę Lecha 1:0
Cracovia pokonała w sobotę Lecha 1:0 Andrzej Banas / Polska Press
Na Cracovii powiało Europą. Z dwóch stron. Z jednej, bo po wygranej z Lechem już zaczęły się spekulacje, na kogo „Pasy” mogą trafić w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy. Z drugiej, bo klub przygotował niespodziankę dla kibiców i w przerwie urządzono klimatyczny pokaz światło-dźwięk. To w polskiej lidze coś nowego, atrakcja, która gminny festiwal, jakim bywa nasza ekstraklasa, na chwilę zamieniła w Eurowizję.

Z europejskimi pucharami jeszcze na Cracovii nie powinni się oczywiście rozpędzać, walka o postawienie kropki nad i trwać będzie do ostatniej kolejki. Jednak po porażce Jagiellonii w Gliwicach wszystko jest w rękach krakowian. Niezależnie jednak od końcowego efektu - był ten sobotni wieczór na stadionie przy ul. Kałuży koronnym dowodem zmian na lepsze, do których doszło w klubie w trwającym wciąż sezonie. Na wszystkich poziomach.

Nagle zaczęło się wszystko tutaj zgadzać. Frekwencja rośnie (choć nie należy ustawać w apelach, by z trybun zniknęły flagi z przekreślonymi symbolami Wisły), rozszalał się klubowy dział marketingu, a sportowy projekt trenera/wiceprezesa Michała Probierza ma ręce i nogi. A przed sobą przyszłość, bo mowa też o systemie rozwoju grup juniorskich.

Kiedy na początku grudnia Cracovia pokonała u siebie Lecha – również 1:0 – co było początkiem serii siedmiu zwycięstw z rzędu, nikt nie spodziewał się, że koszmarny do tego momentu sezon będzie można jeszcze tak spektakularnie odwrócić. Pięć miesięcy później rozmowy toczą się na zupełnie inne tematy niż dola garbata: jak rozwijać ten zespół, jak dłubać przy nim, żeby go ulepszać, a nie zepsuć, czy to ten moment, w którym krakowianie w czołówce zameldują się na stałe.

Tak bawili się kibice na meczu Cracovia - Lech. W przerwie urządzono pokaz świateł

Kibice na meczu Cracovia - Lech Poznań. Wow, działo się nie ...

Można z ich drogi w tych rozgrywkach wysnuć taki wniosek, że nie do twarzy im z odważnymi deklaracjami. Po haśle o mistrzostwie Polski – fatalny początek sezonu. Po zamiarach pozamiatania w grupie mistrzowskiej były trzy porażki z rzędu w rundzie finałowej. Tak, jakby to nie był jeszcze zespół, który może głowę nosić zbyt wysoko. Bo przecież nie jest, raczej cały czas musi patrzeć pod nogi, harować na boisku i wystrzegać się błędów. Tak jak w sobotę w starciu z „Kolejorzem”.

Dariusz Żuraw, trener Lecha: - W piłce liczą się konkrety, a Cracovia była konkretniejsza. Grała twardo, agresywnie, nie pozwalała nam rozwinąć skrzydeł.

- Najważniejsze, że zawodnicy wytrzymali stawkę tego meczu, wiedzieliśmy też, że wygrywając wywieramy presję na inne zespoły – przyznawał Probierz. - Wielu było zdziwionych zapewne zmianami w składzie (na ławce usiedli Airam Cabrera i Javi Hernandez – red.), ale chcieliśmy od początku narzucić wysokie tempo. Dużo biegaliśmy, byliśmy agresywni, ale też przy tym potrafiliśmy zagrać ciekawie. Pokazaliśmy moc.

Skupiona Cracovia jest bez wątpienia jedną z najmądrzej i najlepiej broniących się drużyn w lidze. Zmusić ją do popełnienia błędu jest niebywale trudno, a fakt, że Lech nie oddał w Krakowie ani jednego celnego strzału nie wziął się z przypadku. Gdyby ten defensywy potwór nabył umiejętność częstszego zdobywania goli – w grupie mistrzowskiej „Pasy” są w tym elemencie zdecydowanie najsłabsze - to pokaz świateł nie będzie jedyną drogą do bardziej kolorowej rzeczywistości.

A rezerwy tutaj są i to ogromne. Niesatysfakcjonujące statystyki zdobytych goli nie wynikają przecież z taktyki, bo Cracovia potrafi być zachwycająca w ofensywie – vide: gol Michala Siplaka w sobotę. Wiele z takich akcji to jednak puste przebiegi, a słaba skuteczność to z pewnością główny temat do przerobienia.

Cracovia - Lech: walka o europejskie puchary

- Brakuje nam czasem cwaniactwa. Nie zamknęliśmy tego meczu, choć mieliśmy kilka sytuacji i powinniśmy to zrobić. A tak naraziliśmy się nerwową końcówkę, w której zawsze mogło zdarzyć coś nieprzewidzianego i kosztownego w skutkach – podkreślał Probierz. - Po raz kolejny też nie zdobyliśmy bramki ze stałego fragmentu gry, musimy być groźniejsi w tym elemencie.

Przed jego piłkarzami dwa ostatnie, a zarazem decydujące kroki: w środę zmierzą się w Lubinie z Zagłębiem, w niedzielę u siebie z Pogonią Szczecin. W Cracovii liczą, że będzie święto.

- W sobotę atmosfera była bardzo dobra, kibice przygotowali fantastyczną oprawę. Pokazu w przerwie siłą rzeczy nie widziałem, ale słyszałem, że wyszło wspaniale. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie komplet. Mamy przecież o co walczyć – przypomniał trener „Pasów”.

W Lubinie będzie musiał się być bez rosnącego w oczach, ale pauzującego za kartki Sergiu Hanki (wychuchana asysta przy golu), ale już nie takie problemy rozwiązywał w tym sezonie. Do meczowej kadry wróci za to najprawdopodobniej Marcin Budziński.

- Jest po długim urazie, ale może coś wnieść pozytywnego – mówi Probierz. - Nawet gdy był kontuzjowany, to pomagał drużynie mentalnie. I to jest dla mnie ważne, że ta drużyna tworzy jedność.

I swoją drogą, kto wie, czy to nie jest dziś główny kapitał chcącego przełamać historyczne klątwy klubu.

Kto z Cracovii i Wisły do "Gry o tron"? Zmieniliśmy obsadę s...

Oceniamy piłkarzy Cracovii za mecz z Lechem Poznań

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Eurowizja na Cracovii. Nie tylko pokaz świateł. Michał Probierz buduje drużynę, która może rozprawić się z "dolą garbatą" [ANALIZA] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski