MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fajdek przyjechał po złoto, a nie oddał ważnego rzutu

Redakcja
LEKKOATLETYKA. Wczoraj zmagania olimpijskie rozpoczęli lekkoatleci. Jutro odbędzie się finał rzutu młotem, w którym będziemy mieli jednego przedstawiciela.

Szymon Ziółkowski dość pewnie zakwalifikował się do dwunastoosobowego finału z 7. wynikiem - 76,22 m - ale minimum nie przekroczył i musiał czekać na koniec drugiej serii. - Starałem się rzucać w miarę swoich możliwości, ale w poniedziałek na ostatnim treningu w domu troszeczkę popsuły się plecy i bolą. Przez to rzucanie było takie, a nie inne - powiedział.

Ziółkowski mimo wszystko był zadowolony ze swojego rezultatu. - Z moją formą nie jest najgorzej. Jeśli plecy nie będą bolały, to jestem w stanie rzucić jeszcze kilka metrów więcej, powiedzmy około 79 - powiedział.

Bez problemów tyle w finale, a nawet dalej, mógłby rzucić Paweł Fajdek, który jednak zawalił eliminacje. 23-letni reprezentant Polski spalił wszystkie trzy próby i nie został w ogóle sklasyfikowany. Najbliżej szczęścia był w ostatnim rzucie, bo młot poszybował na odległość powyżej 79 metrów. Niestety, Fajdek nie ustał w kole i jedną ze stóp nadepnął na obręcz. Sędziowie uznali więc rzut za spalony, a gdyby było inaczej, bo Fajdek mógłby nawet wygrać całe kwalifikacje.: - Wszystko było dobrze, ze mną było coś nie tak, byłem przygotowany na bardzo dalekie rzuty, chyba nawet za bardzo przygotowany, bo moc wychodziła ze mnie, parowała wręcz. W dwóch pierwszych rzutach chyba za bardzo chciałem uzyskać minimum kwalifikacyjne do finału. Dwa pierwsze rzuty na szybko i za mocno, trzeci rzut bardzo poprawny, niestety, pociągnął mnie trochę w przód i nadepnąłem na obręcz. Trzeci "iks" i koniec przygody z igrzyskami. Każdy ma jakiegoś pecha w sezonie, a ja trafiłem chyba na kumulację pecha. Pozostaje mi tylko przeprosić kibiców i trenera. Mam nadzieję, że będzie chciał ze mną dalej pracować. Przyjechałem, żeby walczyć tu o złoto, a szansa na igrzyskach już się skończyła. Poziom kwalifikacji rzeczywiście nie był wysoki. Niecałe 75 metrów do wejścia do finału... Nie, trzeba mnie ukarać za to, że nie wszedłem do tego finału.

Ziółkowskiemu, dla którego Londyn 2012 to piąte igrzyska olimpijskie w karierze, podoba się Stadion Olimpijski. - Nie sprawia wrażenia aż tak ogromnego. Chętnie taki widziałbym w Polsce, chociaż mistrzostwa Polski na takim ogromnym stadionie byłyby smutnym wydarzeniem. Trzeba byłoby puszczać doping z głośników, a na trybunach zamontować kukiełki - żartował.

Wkonkursie nie wystartowało dwóch mocnych białoruskich młociarzy - Wadim Dewiatowski i Iwan Tichon. Ten pierwszy w ogóle nie przyjechał do Londynu, natomiast Tichon nie stawił się na kontroli antydopingowej.

Do finału pchnięcia kulą z porannych kwalifkacji, z trzecim wynikiem, awansował broniący złotego medalu Tomasz Majewski. Finał zakończył się już po zamknięciu tego wydania.

Paweł Hochstim, Londyn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski