Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Faworyci nie zawiedli

ZK
Bolesław Wesołowski był bardzo aktywny w meczu, ale bramki nie zdobył Fot. Maciej Zubek
Bolesław Wesołowski był bardzo aktywny w meczu, ale bramki nie zdobył Fot. Maciej Zubek
Nie było niespodzianki w dwóch kolejnych pojedynkach II rundy Pucharu Podhala na szczeblu Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej.

Bolesław Wesołowski był bardzo aktywny w meczu, ale bramki nie zdobył Fot. Maciej Zubek

PIŁKA NOŻNA. Awans KS Zakopane i Lubania Maniowy

Do dalszego etapu awansowały drużyny z Zakopanego i Maniów, które wyeliminowały odpowiednio dużo niżej od siebie notowanie zespoły z Chabówki oraz Babiej Góry. Tym samym poznaliśmy już rozstrzygnięcia w piętnastu z szesnastu par II tego etapu rozgrywek. Do rozegrania pozostało jeszcze jedno spotkanie Wierchów Lasek z LKS Szaflarami.

KS Chabówka (A klasa) - KS Zakopane (VI liga) 0-1 (0-0)

0-1 Frasunek 48. Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich. Żółte kartki: J. Zając.

Chabówka: Panek (46 Kaliński) - Czyszczoń (59 Chojacki), Mrożek, Filipek, J. Zając, M. Zając, Krzysztof Rapacz (66 Dulański), Kamil Rapacz, Warciak (46 Książek), Sumara, Nawara.

Zakopane: Kożuch - Sawina (73 Sowa), Murzyn, Piekarczyk, Krzystyniak, Drabik (46 Babicz), Leniewicz, Frasunek, Gaura (46 Piguła), Wesołowski, Kłosowski (25 Dudziak).

Na boisku wcale nie było aż tak wyraźnie widać różnicy jednej klasy rozgrywkowej jaka dzieli oba zespoły. Co prawda faworyzowana drużyna z Zakopanego częściej operowała piłką, ale zwłaszcza w pierwszej połowie miała duże problemy ze sforsowaniem szczelnej defensywy rywala, umiejętniej kierowanej przez Mrożka. Przed przerwą zakopiańczycy mieli jedynie dwie okazje bramkowe, obie jednak niewykorzystane. Najpierw w 17 min Kłosowski fatalnie przestrzelił głową będąc tuż przed bramką, a w 25 min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do piłki najwyżej wyskoczył Gaura, ale i jego strzał głową minął bramkę Panka. Swoją szansę w pierwszej odsłonie mieli również gospodarze. W 36 min po centrze w pole karnego Zakopanego, Nawarze zabrakło centymetrów aby trącić piłkę tuż przed interweniującym Kożuchem.

Druga połowa zaczęła się od pierwszej - i ostatniej jak się okazało - bramki zdobytej w 48 min przez Frasunka. Napastnik gości przechwycił futbolówkę po niefortunnym wybiciu przez jednego z rywali, precyzyjnie przymierzył z 11 metrów i posłał ją w lewy róg bramki Chabówki strzeżonej już od drugiej połowy przez Kalińskiego. Strata bramki wymusiła nieco na gospodarzach odważniejszą grę w ofensywie, co z kolei przełożyło się na rozluźnienie w szeregach obronnych. To sprawiło, że zakopiańczycy zaczęli łatwiej dochodzić do sytuacji strzeleckich. W 55 i 63 min okazję miał Wesołowski, ale w pierwszym przypadku przestrzelił, a w drugim trafił wprost w bramkarza. W 68 min na zaskakujący strzał z rzutu wolnego z ponad 35 metrów zdecydował się Filipek. Mocne uderzenie przeszło jednak nad poprzeczką. W 70 min Dudziak z bliska nie potrafił zmusić do kapitulacji Kalińskiego, a po chwili Babicz z 8 metrów niecelnie "główkował. W 82 min od utraty drugiej bramki gospodarzy uratował J. Zając, ofiarnym wślizgiem blokując w ostatniej chwili strzał Wesołowskiego. Trzy minuty później Chabówka miała najdogodniejszą okazję do wyrównania. Filipek odważnie wbiegł w pole karne, ale zbyt długo zwlekał z decyzją o strzale i został zablokowany przez obrońców Zakopanego.
Maciej Zubek

Babia Góra Lipnica Wielka (A) - Lubań Maniowy (IV) 1-5 (0-2)

0-1 Kurnyta 9, 0-2 Pietrzak 19, 0-3 Pietrzak 47, 1-3 samobójcza Hładowczak 50, 1-4 Ł. Jędrol 55, 1-5 Sral 71. Sędziował: Kazimierz Antolak z Nowego Targu. Widzów 200.

Babia Góra: Ignaciak - M. Lichosyt, Jazowski, A. Michalak (65 M. Michalak), T. Mikłusiak, P. Kucek, Machajda (60 Ł. Kucek), Kudzia, G. Kucek (75 P. Michalak), Lach, Skoczyk.

Lubań: Hładowczak - Hałgas, Krzystyniak, Gąsiorek (60 Gorlicki), Mikoś, Pietrzak, Waksmundzki (60 Jarząbek), Talarczk, Kurnyta, Sral, Jędrol.

Do Lipnicy Wielkiej przyjechał Lubań Maniowy lider podhalańskiej piłki na pucharowy mecz z A klasową Babią Górą. Niespodzianki nie było wygrali czwarto ligowcy 5-1. Przed trzema laty te same drużyny zagrały w finale PP na szczeblu PPPN i także wtedy lepszy był Lubań, który wygrał z B klasową wówczas Babią Górą 7-0. Już sam wynik, a także awans Babiej Góry do klasy A potwierdził postęp tego zespołu, ale oczywiście nie na tyle, aby sprostać najlepszej podhalańskiej drużynie. Na otwarcie spotkania strzałem na bramkę Lubania popisał się M. Lichosyt z tym, że uderzenie poszło nad poprzeczką. Goście chcąc szybko zapewnić sobie bezpieczną przewagę zdominowali bieg wydarzeń w pierwszych 20 minutach, w których strzelili dwie bramki. Pierwszą już w 9 minucie snajper Lubania Sylwester Kurnyta, który przeprosił się już z drużyną i znowu gra w Lubaniu Maniowy, a także zdobywa bramki. Kurnyta płaskim strzałem sfinalizował dokładne podanie Waksmundzkiego. Drugą bramkę zdobył aktualnie najskuteczniejszy strzelec Lubania Jacek Pietrzak. Gdy Ł. Sral z prawej strony wrzucił piłkę na dalszy słupek Pietrzak ładnie złożył się do strzału z woleja i z 5 metrów nieuchronnie wpakował piłkę do siatki. Zadowoleni z szybkiego i bezpiecznego prowadzenia goście nieco pofolgowali gospodarzom aczkolwiek zarówno Waksmundzki jak i Pietrzak mieli dogodne sytuacje do podwyższenia wyniku, ale ich nie wykorzystali. Druga część meczu rozpoczęła się dość pechowo dla Babiej Góry, bowiem po dalekim podaniu Krzystyniaka piłka ześliznęła się po nodze obrońcy doszedł do niej Pietrzak i klasyczną podcinką pokonał próbującego interweniować Ignaciaka. Za chwilę tak jak pech dotknął miejscowych piłkarzy tak też dopisało im szczęście. Mocną wrzutkę A. Michalaka na głowę przyjął obrońca Lubania, ale skierował piłkę do własnej bramki. Próbujący ratować sytuację Hładowczak wrzucił ją sobie jednak do siatki. Ten szczęśliwy zbieg okoliczności uskrzydlił gospodarzy, bo dwukrotnie A. Michalak i Skoczyk próbowali z dystansu zaskoczyć Hładowczaka. Tym razem golkiper Lubania był na posterunku i pięknymi interwencjami nie dopuścił do utraty goli. W 55 minucie goście wyprowadzili klasyczną kontrę i będąc w przewadze 4x2 nie zmarnowali okazji a strzelcem gola był Jędrol. Jeszcze w 65 min swojej szansy próbował Paweł Kucek, ale jego strzał trafił w słupek. W 71 minucie goście zorganizowali akcję, w której po błyskawicznej wymianie piłek między kilkoma graczami futbolówkę do siatki posłał Sral. Po tej bramce IV ligowcy nieco zwolnili tempo, dali pograć gospodarzom, ale nie pozwolili im na strzelenie bramki.

Trener Marek Żołądź:

- Wygraliśmy mecz, który trzeba było wygrać. Zachowaliśmy rytm gier niedziela-środa i na razie to nam nie przeszkadza. W pucharowym meczu nie wystąpiło kilku zawodników z podstawowego składu, bo leczyli kontuzje, lub załatwiali ważne sprawy osobiste. Zastąpili ich inni gracze i też sobie radzili. Była okazja na pewne eksperymenty z ustawieniem zawodników na boisku i z niej skorzystaliśmy. Może się to przydać w meczach ligowych.

(ZK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski