Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton aromatyczny

Liliana Sonik
Przyjemności zmysłowe mają fatalny wizerunek. Niesłusznie. Bo, jeśli nas sobie nie podporządkowują, wcale nie muszą być z piekła rodem.

Odrywają nas od niecierpiących zwłoki kwestii materialnych, od wojenek pseudo-politycznych, od lęków i złości. Dziś testowałam to podziwiając rozpoczynające się kwitnienie lip i ich intensywny, słodki zapach.

Zapachy i aromaty to zresztą wielki temat. Nie wiem, jak skończy się batalia producentów perfum z Komisją Europejską o 12 składników pachnideł. Obydwie strony mają sporo racji, a patową sytuację zawdzięczamy… prawu, które nie ogarnia (bo nie może) wszystkich odcieni rzeczywistości; stosowane mechanicznie prowadzi do absurdu. W Brukseli uznano, że przemysł kosmetyczny musi zrezygnować z iluś tam składników ze względu na ich skłonności alergizujące. Chodzi głównie o dezodoranty, lecz zgodnie z zasadą równości podmiotów, regulacje dotyczyć mają też perfum. I mamy pasztet. Bo bije to w najszlachetniejsze perfumy pełne naturalnych olejków z jaśminu, irysa, wetywerii, róży, wanilii, sandałowca czy lawendy. Syntetyczne podróbki nijak się mają do ekstraktów naturalnych. A z tymi jest wystarczająco dużo kłopotów i bez zakusów Brukseli.

Zachwycając się zapachem jaśminu nie myślimy przecież, że do wyprodukowania najmniejszego flakonika Chanel No. 5 trzeba przeszło tysiąca kwiatów - i to najlepszego gatunku. Tylko ta jedna marka wchłania rocznie 15 ton białej wonności. A byle burza potrafi uszkodzić zbiór delikatnych płatków.

Prawdziwą łamigłówkę mieli producenci używający drzewa sandałowego, gdy cenny surowiec znalazł się pod ścisłą ochroną, jako gatunek zagrożony. Mimo że na gwałt rozwijano uprawy na Sri Lance i w Australii, ceny poszybowały, co odbiło się na kieszeniach użytkowniczek Samsary - kultowego zapachu Guerlaina. We Francji z kolei pola lawendy zaatakowała bakteria przenoszona przez cykady.

Z wetiwerem było jeszcze gorzej, gdy po trzęsieniu ziemi na Haiti zapasy oszałamiająco pachnącego korzenia wetywerii w mig stopniały. Sen z oczu perfumiarzy spędzają też konflikty, jak w Indonezji, skąd wypędzono chińskich chłopów dostarczających paczuli. Z kolei w Bułgarii, Turcji czy Iranie rolnicy sprzedają pola deweloperom lub przechodzą na mniej pracochłonne uprawy, więc w pośpiechu trzeba tworzyć nowe plantacje róży damasceńskej, tuberosy czy irysów. A przecież wymaga to ogromnej wiedzy, niemożliwej do nabycia w rok czy dwa.

W tej sytuacji rozwiązaniem jest robienie gigantycznych zapasów lub… związanie rolników długoterminowymi umowami. Zawód perfumera wcale nie jest tak lekki i słodki, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście niepokoje te dotyczą ekstraktów naturalnych, a nie syntetycznych. Dlatego prawdziwe perfumy drożeją z każdym rokiem i z każdym rokiem tracą na jakości. Pozostają nam ogrody. Naprawdę warto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski