Dereń to krzew starożytny, zasłużony, użyteczny. Romulus miał założyć Rzym w miejscu, gdzie wbita w ziemię włócznia z dereniowym drzewcem zakwitła w przeciągu nocy. Przy okazji na jaw wyszła ważna zaleta rośliny: sprężyste i twarde drewno. Długie sarissy macedońskich hoplitów obowiązkowo wyrabiano z dwóch kawałków derenia połączonych żelazną tuleją. Znaleziono też bardziej pokojowe zastosowanie.
Dereniowe laski, z którymi spacerowano do kościoła. Podłużne owoce o krwistoczerwonej barwie dawały najszlachetniejsze w smaku nalewki, przeciery i galaretki. Prócz rozkoszy podniebienia leczyły zaburzenia żołądkowe i przeziębienia.
Przy tym krzewy nie chorowały i doskonale znosiły kaprysy zimy. Owocowały co roku. Pestki o podłużnym kształcie służyły do wyrobu paciorków różańca. Przy dworach ziemianie obowiązkowo sadzili derenie, co zrozumie każdy, kto choć raz w życiu miał okazje skosztować leżakującej przynajmniej kilka lat dereniówki. Nie łamię prawa i nie reklamuję spirytualiów.
Nalewka z derenia to nie jakiś tam zwyczajny alkohol. To sztuka. Poezja smaku, aromatu i leczniczych właściwości. Zaś alkohol to medium wydobycia i konserwacji użytecznych składników, którego niczym zastąpić nie można. Smak tegorocznej nalewki poznam za … pięć lat.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?