Barwny finał Święta Dzieci Gór
Rytmiczne odgłosy angolskich bębnów, meksykańskich kastanietów i bośniackich liryc (instrumentów podobnych do naszych gęśli) zbratały w tańcu blisko 500 młodych uczestników festiwalu, którzy powracają do domów. Muzyce dało się porwać także blisko 2 tys. widzów w hali widowiskowej.
- Festiwal będzie trwać w waszych sercach, jak chlebowy zaczyn na następne wypieki. Każdy człowiek, wieś, miasto, naród ma swoją przestrzeń i zabudowuje ją swoją kulturą. Spotkanie w Sączu nauczyło nas, że "twoja przestrzeń może być moją", że do "szczęścia mało nam trzeba, trochę pracy, trochę chleba" - powiedział "dzietcyskom" gospodarz festiwalu Józef Broda.
Mira Bobrowska z Rady Artystycznej Festiwalu i opiekunowie ekip potwierdzają, że siła folkloru, zwłaszcza w młodzieżowym wydaniu, jest na początku XXI wieku nadal olbrzymia i niewyczerpywalna, bo korzysta z czystych źródeł kultury.
- Folklor jest najlepszym środkiem w wychowaniu młodego pokolenia, ugruntowaniu własnej tożsamości, walce z unifikacją hałaśliwej pop kultry - mówią Mira Bobrowska i Aleksandra Bogucka z Rady Artystycznej festiwalu. - Zarówno na scenie, jak i za kulisami, dochodziło do autentycznego skamracenia małych Azjatów, Latynosów, Afrykańczyków i Europejczyków. Ta młoda impreza jest nie tylko wielkim skarbem Sądecczyzny, ale też wartością ogólnoludzką: poznając kulturę różnych narodów możemy poznać i zrozumieć siebie wzajemnie. Tylko w taki sposób nawiązują się przyjaźnie, znikają dzielące nas granice. Tak rodzi się pokój, wypadają karabiny z ręki, otwierają dłonie zaciśnięte w pięści.
(LEŚ)
Zdjęcia: Jerzy Leśniak
Skamraceni członkowie dziecięcych zespołów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
