MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Film drogi

Redakcja
W ciągu dziewięciu dni przejechałam samochodem około 7 tys. kilometrów. Nie będę łgać, że to ja siedziałam za kierownicą, ale pokonanie takiej odległości nawet w roli pasażera wydaje się mało komfortowym rodzajem wypoczynku.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

 Ale – jak się okazuje – to tylko pozory. Tyle godzin spędzonych w samochodzie, wcale nie musi budzić współczucia. Przepiękne widoki migające za oknami, dobre autostrady, średnia szybkość powyżej 120 km na godzinę. Czasem – bardzo powyżej. Po prostu – film drogi przeżywany nie w kinie, tylko w rzeczywistości.

Jednego dnia z Krakowa pod Wenecję, następnego – do Rzymu, kolejnego na Sycylię, a potem powrót z przystankami znów w Rzymie, Wiedniu i Ostrawie…

Co jest potrzebne do zrealizowania takiej wyprawy – oczywiście poza jasno określonym celem oraz środkami finansowymi zwanymi dawniej pieniędzmi? Nie obędzie się bez świetnego kierowcy i pewnego samochodu.

Ostatnio moi znajomi wspominali, jak to jakieś 35 lat temu wybrali się na wakacje do Bułgarii. Jechali "maluchem”. Podróżowali całą rodziną, czyli we trójkę – oni i kilkuletnia córeczka. Do tego: namiot, śpiwory, jedzenie. Fiacik był tak upakowany, że już chyba szpilki nie dało się wcisnąć. Z wyjmowaniem bagażu też były problemy – chcąc wydobyć na siłę jakąś torbę, współwłaścicielka samochodu wyrwała wiązkę kabelków i cała "elektryka” wysiadła. Na szczęście małżonek poradził sobie z naprawą, ale wypomina to żonie do tej pory. Przydarzyła się im też kolizja, co zaowocowało wydaniem cennych, a raczej bezcennych "dewiz”, ale to już inna historia. Koniec końców po dwóch tygodniach szczęśliwie wrócili do domu, a o wiekopomnej wyprawie "maluchem” opowiadają swoim wnukom. I nic dziwnego, bo żeby odważyć się na tak długą podróż tak wspaniałym samochodem, trzeba było mieć wiele samozaparcia i fantazji. Fiaciki, syrenki itp. były przewidziane raczej na krótkie dystanse.

Tego nasze wnuki pojąć nie mogą, bo dziś także w Polsce – po prostu wsiada się do samochodu i jedzie przed siebie. Na drogach – poza symbolicznymi granicami – spotyka się takie same auta, jak w naszym kraju – fordy, ople, fiaty różnej maści, peugeoty, volkswageny. Zgodnie stoją obok siebie na ulicach, parkingach i nie można już po marce samochodu stwierdzić, że właśnie minęliśmy rodaka.

Gdy naturalną śmiercią wymrą już ostatnie krążące po polskich drogach polonezy i fiaty 126p, pewna epoka skończy się definitywnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski