MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fiskus na domiar złego

Redakcja
Najgłośniejsze sprawy JTT i Optimusa to tylko wierzchołek góry lodowej

JACEK ŚWIDER

JACEK ŚWIDER

Najgłośniejsze sprawy JTT i Optimusa to tylko wierzchołek góry lodowej

   Kontrolerzy skarbowi do budowlanej spółki Erbud trafili "rutynowo", a sama kontrola miała nie odbiegać od typowych i znanych w świecie biznesu zwyczajów. Urzędnik sprawdza dokumenty, księgowi wyjaśniają, kiedy trzeba. Zawsze takim odwiedzinom towarzyszy niepokój - tak było i tym razem. I jak na złość coś znaleźli. Coś wygrzebali w stertach papierów, czegoś się uczepili, bo, jak sami mówią o sobie: "taką już wredną robotę mają, żeby się czepiać".
   Skarbowi kontrolerzy stwierdzili, że spółka, nie prowadząc ewidencji w sposób prawidłowy, nie mogła zastosować stawki 0-proc. podatku VAT do wykonywanego eksportu usług. Dla przeciętnego zjadacza chleba brzmi to dość niejasno, ale dla przedsiębiorców to bułka z masłem w porównaniu z ogólną skalą zagmatwania przepisów podatkowych.
   Izba Skarbowa potwierdziła niekorzystną dla Erbudu decyzję. Sprawa oparła się o Naczelny Sąd Administracyjny i spółka przegrała. Jednak rzecznik praw obywatelskich zarzucił temu wyrokowi rażące naruszenie Ustawy o podatku od towarów i usług. RPO wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy NSA do ponownego rozpoznania...
   - Daniny publiczne to jedna z tych dziedzin, które są najczęściej przedmiotem zainteresowania rzecznika paw obywatelskich - tłumaczy Stanisław Wileński z biura RPO. - Mamy mnóstwo konfliktowych spraw między podatnikiem - często przedsiębiorcą - a fiskusem. Nasze coroczne raporty pełne są takich przypadków - dodaje.
   Sprawą Erbudu rzecznik praw obywatelskich zajmował się w ubiegłym roku. Była to jedna z wielu spraw podatkowych, wybrana przez nas dla przykładu. Wśród przeszło 32 tys. wniosków, które trafiły do RPO w 2003 r., ok. 12 proc. dotyczyło szeroko pojętego prawa gospodarczego - głównie podatków i praw konsumenta (więcej było tylko spraw z zakresu prawa karnego).
   W raporcie rzecznika praw obywatelskich za ubiegły rok znajdziemy więc konkluzję: Można postawić zarzut, że w dalszym ciągu część aktów prawnych regulujących należności podatkowe, a także inne należności publicznoprawne narusza zasady konstytucyjne, usiłując "zachować" dla rozporządzeń ministrów uprawnienia do określania wysokości podatku lub opłaty.
   W raporcie RPO znajdziemy także zdanie, które dla przywołanego wcześniej przeciętnego zjadacza chleba pewnie pozostanie niezrozumiałe, ale dla przedsiębiorców jest jasne, gdyż stanowi o podstawie VAT-owskich rozliczeń. Otóż najwięcej podatkowych skarg do RPO w ubiegłym roku wpłynęło m.in. na: ograniczanie aktami podstawowymi zasady funkcjonowania podatku od wartości dodanej stanowiącej o prawie podatnika do obniżenia kwoty podatku należnego o podatek naliczony przy nabyciu towarów i usług.

JTT na początek

   Jest marzec 2000 r. Rzecznik Wojewódzkiej Komendy Policji we Wrocławiu podaje do publicznej wiadomości, że firma JTT Computer dopuściła się przestępstw gospodarczych. We Wrocławiu JTT wszyscy znają. Spółka zatrudnia kilkaset osób, montuje znane w całym kraju komputery. Taka wiadomość to sensacja nie tylko na regionalną skalę. Występek JTT miał polegać na "obchodzeniu przepisów" prowadzącym wprost do okradania państwa z podatku VAT.
   Co zrobił zarząd JTT? Otóż komputery wyprodukowane w Polsce wyeksportowano do Czech i Niemiec, a następnie odkupiono od podmiotów zagranicznych i na powrót przywieziono do Polski. Sprzęt trafił do składu celnego, a stamtąd do firm pośredniczących w realizacji zamówienia Ministerstwa Edukacji Narodowej na wyposażenie pracowni komputerowych w szkołach.
   Dlaczego JTT zastosował skomplikowaną reeksportową procedurę? Na to pytanie odpowiedź jest wyjątkowo (jak na sprawy związane z podatkiem VAT) prosta. Otóż przepisy Ustawy o podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowym powiązane były z kodeksem celnym. W dużym uproszczeniu oba akty zwalniały od podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowego np. pomoce naukowe, w tym sprzęt sportowy, aparaturę badawczo-pomiarową oraz elementy i części zamienne do tej aparatury, służące wyłącznie do celów dydaktycznych, lub badawczych, przywożone dla przedszkoli, szkół, instytucji i placówek naukowych oraz jednostek badawczo-rozwojowych, z wyłączeniem przywożonych do działalności gospodarczej.
   Krótko mówiąc, tzw. jednostki oświatowe i naukowo-badawcze mogły kupować importowany sprzęt komputerowy, który był w takim przypadku zwolniony od podatku od towarów i usług. Takie przepisy oczywiście dyskryminowały producentów krajowych, a ci, aby nie tracić szans na realizację lukratywnych kontraktów, stosowali opisany wcześniej zabieg polegający na eksporcie i imporcie wyprodukowanego wcześniej w Polsce sprzętu. Mechanizm ten warto zapamiętać, bowiem stanie się on pretekstem do jeszcze bardziej spektakularnych wydarzeń związanych z zatrzymaniem twórcy nowosądeckiego Optimusa - Romana Kluski.
   Wracając do wrocławskiego JTT - kontrolerzy skarbowi ustalili, co następuje: W ocenie organu kontroli skarbowej okoliczności jednoznacznie wskazują, że postępowanie Spółki JTT Computer SA miało na celu obejście przepisów ustawy z dnia 8 stycznia 1993 r. o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym, przez co spółka uniknęła opodatkowania podatkiem należnym VAT przy sprzedaży komputerów odbiorcom krajowym.
   W marcu 2000 r. wspomniany rzecznik wrocławskiej policji informuje opinię publiczną o prowadzonym śledztwie. Bardzo szybko swoje oburzenie (również publicznie) wyrażają organizacje biznesowe. Relacja rzecznika policji nazywana jest bezprawnym ogłoszeniem domniemań ze śledztwa, które mogło zaszkodzić i zaszkodziło firmie JTT.
   Na początku 2001 r. Business Centre Club przypomina, że - zdaniem ekspertów - na żadnym etapie omówionej transakcji JTT nie doszło do naruszenia prawa. Co więcej, wynikałoby to także z ustaleń inspektora kontroli skarbowej, który w żadnym dokumencie nie wskazał przypadku naruszenia jakiegokolwiek artykułu z dowolnej ustawy podatkowej. Urzędnicza argumentacja oparta była zaś jedynie na subiektywnej ocenie _realizacji podatkowego stanu faktycznego _i nie uwzględniała choćby utrwalonej linii orzecznictwa, pozwalającego stronom na kształtowanie stosunków gospodarczych w sposób dowolny na zasadzie: "co nie jest zabronione, jest dozwolone". Jak się okazało, takiej wolności urzędnicza mentalność znieść nie mogła.
   Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w 1998 r. Izba Skarbowa we Wrocławiu odpowiedziała twierdząco na pytanie innego przedsiębiorstwa, czy przeprowadzenie transakcji identycznej z opisaną w przypadku JTT jest zgodne z prawem.

Optimus

- granice przekroczone

   Podatkowa sprawa JTT była początkiem kłopotów spółki, która znajduje się obecnie w stanie upadłości. Pod koniec maja br. sąd zmienił postanowienie o ogłoszeniu upadłości z możliwością zawarcia układu na postanowienie o ogłoszeniu upadłości obejmującej likwidację majątku upadłej JTT COMPUTER SA we Wrocławiu.
   Sprawa JTT była pierwszą tak szeroko komentowaną potyczką fiskusa z przedsiębiorstwem. Jednak to zaledwie przystawka. Daniem głównym okazał się nowosądecki Optimus. Zdarzenia te są w Małopolsce znane, więc jedynie krótko przypomnijmy: w lipcu 2001 r. do domu twórcy Optimusa Romana Kluski wdarli się nad ranem funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Kluska został zatrzymany, a wypuszczono go kilka dni później po wpłaceniu rekordowej jak na polskie warunki kaucji - 8 mln złotych. Takich pieniędzy w formie kaucji nie żądano nawet od najbardziej znanych aferzystów III RP, a Kluska znany był raczej z filantropii, a nie z wyłudzeń kredytów, oscylatorów czy podobnych przekrętów.
   Zarekwirowano nawet na jakiś czas dwa samochody osobowe, a niedługo po zatrzymaniu byłego szefa Optimusa do jego rodziny zadzwonił "ktoś" z propozycją załatwienia sprawy, oczywiście za pieniądze. To pozwoliło Romanowi Klusce wysnuć wniosek, że jego zatrzymanie tylko pośrednio związane było z wywozem komputerów na Słowację w celu ich późniejszego przywozu do Polski i sprzedaży placówkom oświatowym. Zdaniem Kluski, ten telefon dowodzi politycznego podtekstu całej akcji. Wszak zachowanie biznesmena (jego filantropia i nie ukrywane związki z Kościołem) mogły razić tę czy inną "grupę trzymającą władzę", jeśli już pogodzimy się z terminologią powstałą za czasów rządów Millera.
   W odniesieniu do Romana Kluski organy skarbowe ponownie zastosowały nieistniejącą w polskim prawie instytucję "obejścia przepisów prawa podatkowego". Dopiero NSA orzekający w poszerzonym siedmioosobowym składzie w wyroku z 24 listopada 2003 r. uchylił decyzje wydane w oparciu o taką interpretację prawa podatkowego.
   To był prawdziwy przełom, a służby skarbowe nie miały już żadnego argumentu. Król był nagi - z prawnego punktu widzenia niezbicie wykazano błędy fiskusa, opinia publiczna już dawno Kluskę uważała raczej za ofiarę niż sprawcę, a świat biznesu uznał go wręcz za bohatera. Stał się symbolem wolności gospodarczej deptanej butem państwowych służb.
   Wspomniany wcześniej BCC wysłał do Marka Borowskiego (byłego marszałka Sejmu) pismo z żądaniem powołania komisji śledczej w sprawie JTT i Optimusa.
   Przedstawiam panu marszałkowi wniosek o spowodowanie powołania sejmowej komisji śledczej, która, podobnie jak w tzw. sprawie Rywina, prześledziłaby krok po kroku przebieg tych spraw, wskazała osoby odpowiedzialne za krzywdy niewinnych ludzi i upadek firmy, obnażyła patologie procesów decyzyjnych w aparacie skarbowym i politycznym - napisał do marszałka Borowskiego prezes BCC Marek Goliszewski.
   - Marszałek Borowski odpowiedział nam, że nie można w tych sprawach powołać komisji śledczej. Dodał, że sprawą zajmowała się komisja gospodarki. Zdaniem Marka Borowskiego powinno to wystarczyć, ale my uważamy inaczej - mówi Tomasz Uchman, dyrektor Instytutu Lobbingu BCC. - Przygotowujemy kolejny wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej - tym razem będzie on mniej "publicystyczny". Zamierzamy uzupełnić go o odpowiednie ekspertyzy prawne i na pewno nie damy się w tej sprawie zbyć - dodaje.
   Wniosek ma być wysłany po sejmowych wakacjach.

NIK - diagnoza choroby

   Sprawy JTT i Optimusa były szeroko omawiane w mediach, komentowane przez organizacje biznesowe, posłów, senatorów. W tym samym czasie w cieniu, bez rozgłosu swoje potyczki z fiskusem toczyli mniejsi przedsiębiorcy. Takie sprawy nie wychodzą na światło dzienne, bo są mniej nośne medialnie, a i sami biznesmeni nie zawsze mają tyle siły przebicia, aby zaistnieć w prasie. Dopiero tegoroczny, wiosenny raport Najwyższej Izby Kontroli spowodował kolejną burzę.
   NIK we wnioskach po przeprowadzonej w 2003 r. kontroli aparatu skarbowego stwierdziła jednoznacznie, iż jakość postępowań podatkowych i kontrolnych prowadzonych w 2002 r. uległa pogorszeniu w stosunku do 2001 r., o czym świadczy m.in. wzrost liczby i wagi uchylanych decyzji wydawanych w I instancji. _Zdaniem NIK prawo podatkowe jest niestabilne, niespójne i niepewne i bywa rozmaicie interpretowane.
   Kontrola ujawniła także liczne nieprawidłowości, m.in.: przewlekłość postępowań odwoławczych prowadzonych przez izby skarbowe i naruszenia przepisów prawa proceduralnego. Dość powiedzieć, że w 2001 r. kwoty ujęte w uchylonych decyzjach I instancji stanowiły w badanych urzędach skarbowych 14,3 proc., a w urzędach kontroli skarbowej 41,2 proc., zaś w 2002 r. stanowiły już 43,6 proc. w urzędach skarbowych, a w urzędach kontroli skarbowej 53,2 proc. kwot ujętych w decyzjach, od których wniesiono odwołanie. Upraszczając - połowa odwołań podatników była zasadna!
   Pokazuje to, że prawo podatkowe w Polsce to arena potyczek kontrolerów skarbowych z przedsiębiorcami na zasadzie "raz się uda, innym razem nie". Warto przy tym nie zapominać, że chodzi nie tylko o budżetowe pieniądze, ale o miejsca pracy, stan gospodarki czy wreszcie choćby o zwyczajne życiowe powodzenie tego czy innego przedsiębiorcy często bankrutującego z powodu przewlekłego i błędnie prowadzonego postępowania kontrolnego w jego firmie.
   Co więcej, NIK stwierdziła, że błędy urzędników skarbowych to także znaczne koszty. Odsetki wypłacane podatnikom wskutek wadliwych decyzji systematycznie i znacząco rosły (2000 - 1 mln zł, 2001 - 2,1 mln zł, 2002 - prawie 3 mln zł). Kontrola wykazała, że części tych kosztów można było uniknąć. Najczęstszymi przyczynami uchylania decyzji były: braki w postępowaniu dowodowym, brak ustalenia stanu faktycznego, błędne zastosowanie przepisów, a nawet (o zgrozo!) skierowanie decyzji podatkowej do podmiotu, który już nie istniał.
   Poza tym, na co zwróciła szczególną uwagę NIK, kontrole skarbowe trwają coraz dłużej, co nie zawsze jest usprawiedliwione przyczynami obiektywnymi, a znacznie utrudnia działanie kontrolowanej firmy. Na koniec Najwyższa Izba Kontroli podkreśliła konieczność pilnego rozpoczęcia prac nad całościową reformą prawa podatkowego, tak aby nowy system był prosty, przejrzysty i wewnętrznie spójny.
   I co na to służby skarbowe? Na internetowej stronie "skarbowcy.pl" możemy przeczytać taki oto komentarz jednego z szeregowych pracowników aparatu skarbowego: _Ja też czytałam raport NIK-u. Tyle tam różnych dyrdymałów, że aż mnie to wkurza. Dlaczego nikt nie zbada wielkości obsady w poszczególnych urzędach? Może wtedy się wyjaśni, dlaczego niektórych tematów kontrola nie rusza. Kiedy ma robić np. kontrole CIT, kiedy z góry idzie rozkaz za rozkazem i jest kupa priorytetów. Dlaczego nikt na górze nie zastanowi się, czy MY na dole jesteśmy w stanie ich rozkazy wypełnić? A NIK? Czytając dokładnie widać wyraźnie, że w niektórych sprawach przesadza.

   Ciekawe, co na to przedsiębiorcy, którzy wpadli w finansowe tarapaty z powodu błędnych decyzji urzędników fiskusa?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zakaz handlu w niedzielę. Klienci będą zdezorientowani?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski