Fonia czy kakofonia

4/6
Universal
Wystarczyły trzy single, aby brytyjski duet La Roux został uznany przez "Guardiana" za "najlepszy nowy zespół 2009 roku", a wielkie angielskie letnie festiwale w Glastonbury, Reading i Leeds zaprosiły go na swe sceny. Skąd ten cały szum? Otóż tworząca projekt wokalistka Elly Jackson i producent Ben Langmaid w zaskakująco zgrabny sposób łączą nowoczesne rytmy klubowe z elektronicznymi brzmieniem, typowymi dla klasyki synth-popu sprzed ćwierć wieku. W piosenkach z debiutanckiego albumu duetu słychać głównie wpływy formacji Vince`a Clarka - od wczesnego Depeche Mode, przez Yazoo, po Erasure. La Roux przekładają te inspiracje na własny język, koncentrując się na chwytliwych melodiach, niesionych przez oryginalny głos Jackson. Niby nic nowego - a umila letnie upały.
DJ Vadim "U Can`t Lurn Imaginashun"
5/6
Sonic
Ten urodzony w Leningradzie, wychowany w Londynie, a mieszkający w Nowym Jorku producent, startował w tym samym czasie, co inni współtwórcy abstrakcyjnego hop-hopu - DJ Shadow i DJ Krush. Przez lata pozostając w ich cieniu, dopiero dziś, kiedy konkurenci wyraźnie stracili wenę, toruje sobie drogę na muzyczny panteon. A jeszcze rok temu, kiedy zdiagnozowano u niego nowotwór oka, wydawało się, że kariera artysty się załamie. Pokonawszy zdrowotne problemy, Vadim wraca jednak ze zdwojoną energią, proponując wielobarwną płytę, na której oldskulowy soul i zmysłowy funk sąsiadują z rozwibrowanym reggae i tanecznym R&B. Co najważniejsze - w tym gatunkowym kalejdoskopie roi się od świetnych melodii, które sprawią, że album będzie pewnie bestsellerem.
The Dirty Projectors "Bitte Orca"
5/6
ISound
Otwarty projekt amerykańskiego wokalisty i gitarzysty Dave`a Longstretha zaskarbił sobie w ciągu siedmiu lat działalności uznanie krytyków i... gwiazd muzyki alternatywnej, takich jak Björk czy David Byrne, z którymi zrealizował ostatnio wspólne nagrania. Nic więc dziwnego, że najnowszy album The Dirty Projectors dostał najwyższe noty we wszystkich liczących się magazynach muzycznych. A niełatwa to muzyka - z jednej strony wpisana w formę klasycznej piosenki, a z drugiej - rozbijająca ją niekonwencjonalnymi pomysłami melodycznymi, brzmieniowymi i rytmicznymi. Znakiem rozpoznawczym formacji jest zestawienie trzech głosów - Longstretha oraz wokalistek Nat Baldwin i Amber Coffman. Jeśli lubisz Animal Collective czy Grizzly Bear, ta płyta również powinna cię oczarować.
Voivod "Infini"
5/6
Warner
Z perspektywy czasu kanadyjska grupa Voivod wydaje się być prekursorem eksperymentalnego metalu, ponieważ już ćwierć wieku temu czerpała inspirację z tych samych źródeł, co dziś formacje typu Dillinger Escape Plan - tradycyjnego hard rocka, szybkiego punka i muzyki progresywnej. W efekcie zespół stworzył własne brzmienie, stając się inspiracją dla kolejnych młodych pokoleń. Najnowsza płyta grupy - "Infini" - choć została nagrana po śmierci gitarzysty Piggy`ego, zawiera jego partie zarejestrowane w 2004 roku. I to właśnie te riffy nadają albumowi oryginalny sznyt - tym razem bardziej thrashowy, choć nieunikający smakowitych wycieczek w stronę psychodelicznych improwizacji. A już w sobotę - Voivod - w Krakowie!
The Lemonheads "Varshions"
5/6
Kartel
Bostońska formacja The Lemon-heads, była w połowie lat 80. tym samym dla amerykańskiego rocka, co The Smiths dla jego brytyjskiego odpowiednika. Prowadzona przez charyzmatycznego wokalistę i gitarzystę Evena Dando szybko stała się ikoną tamtejszej sceny alternatywnej. Ponieważ największym przebojem grupy był cover "Mrs. Robinson" Simona & Garfunkela, nie dziwi, że po reaktywacji w 2005 roku, The Lemonheads powracają z płytą wypełnioną przeróbkami. Wybór utworów jest jednak daleki od oczywistości - są tu bowiem zarówno piosenki Leonarda Cohena, jak również "przeklętego" G.G. Allina. Dando nadaje im wszystkim własny charakter - śpiewa tak mocnym i głębokim głosem, że aż ciarki czuć na plecach. W efekcie "Varshions" brzmi jak nie jak cover-album, ale niczym autorska płyta grupy.
Paweł Gzyl