Chciałem podzielić się z czytelnikami „Dziennika Polskiego” swoimi spostrzeżeniami na temat logiki działań urzędników.
Obydwoje z żoną mamy orzeczenie o grupie inwalidzkiej i obydwoje jesteśmy w wieku 85 lat.
Wykupujemy karty parkingowe, ale zanim wykupiliśmy je po raz pierwszy, ich otrzymanie poprzedziła długotrwała i żmudna procedura. Na samo orzeczenie lekarza o naszym stopniu niepełnosprawności czekaliśmy ponad pół roku.
Potem musieliśmy swoje odstać w olbrzymiej kolejce w biurze przy ul. Kalwaryjskiej. W końcu nadszedł ten moment, że mogliśmy karty otrzymać.
Ich ważność – roczna – skończyła się 3 czerwca 2014. Dlatego też zawczasu poszedłem i wykupiłem kolejny abonament na rok, czyli ważny do 3 czerwca 2015 roku. Jakież było jednak moje zdumienie, gdy dowiedziałem się , że od 1 grudnia będę musiał powtarzać całą procedurę, bo te aktualne karty parkingowe będą nieważne.
Będziemy więc musieli od początku starać się z żoną o orzeczenie inwalidztwa i jeszcze raz przechodzić całą procedurę. Pisać pisma, zapisywać się do lekarza orzecznika, stać w kolejkach itd.
Wypada zadać kilka pytań. Dlaczego urzędnicy pobrali od nas pieniądze za rok z góry, skoro wiedzieli, że karty będą nieważne już w tym roku?
Dlaczego musimy po raz kolejny starać się o orzeczenie inwalidztwa? Przecież wiadomo, że 85- letni ludzie cudownie nie ozdrowieją, a skoro mają orzeczenie lekarskie o inwalidztwie, to inwalidami są i pozostaną.
Stanisław T., mieszkaniec Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?