Byłem kilka dni temu świadkiem sytuacji, która mogłaby być zabawna – gdyby nie była wręcz tragiczna. Jechałem autobusem nr 178. W okolicy ul. Kuklińskiego do autobusu wsiadła grupka pasażerów, a wśród nich kilku obcokrajowców – prawdopodobnie Hiszpanów, ponieważ rozmawiali między sobą w języku hiszpańskim. Jeden z nich próbował o coś zapytać kierowcę autobusu.
Po sprawdzeniu, że kierowca hiszpańskiego nie zna, próbował zadawać pytania po francusku i angielsku. Tych języków kierowca także nie znał. Po kilka minutach okazało się także, że prawdopodobnie ogłuchł, ponieważ na zadawane przez pasażera pytania w ogóle nie reagował.
Prowadził autobus, zatrzymywał się na przystankach – zachowywał się tak, jakby natrętnych pasażerów w ogóle nie było. W końcu ktoś z jadących autobusem zlitował się i po angielsku zapytał obcokrajowców, o co im chodzi. Jak się okazało, chcieli tylko wiedzieć, czy jadą w dobrym kierunku. Uzyskali tę informację od pasażera.
Jestem zbulwersowany zachowaniem kierowcy. Nie dość, że nie potrafił w żadnym języku sklecić nawet jednego zdania, to jeszcze – udając, że pytających nie widzi – zachował się co najmniej niekulturalnie.
Czy kierowcy i motorniczowie nie powinni znać przynajmniej kilku podstawowych zwrotów w najczęściej używanym u nas języku obcym, czyli angielskim? Przyjeżdża do nas sporo turystów. Wielu jeździ tramwajami i autobusami. I co mają pomyśleć o nas? W końcu w każdej knajpie znajdzie się obsługa mówiąca po angielsku. Czemu nie w tramwaju czy autobusie?
Wiesław B., pasażer z Podgórza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?