Nawet ponad 2200 złotych - a nie jak obecnie maksymalnie 500 zł - możemy zapłacić, kiedy fotoradar przyłapie nas na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości. Kary trudniej będzie uniknąć, bo zamiast szukać winnego naruszenia przepisów, uprawnione służby będą od razu upominać właściciela pojazdu.
To jedne z głównych założeń projektu zmian Prawa o ruchu drogowym, przygotowanego przez posłów Platformy Obywatelskiej. Takie pomysły parlamentarzyści partii rządzącej zgłaszali już rok temu, ale gotowy projekt dotychczas nie trafił do Sejmu. - Zgłoszenie go chcieliśmy poprzedzić dyskusją. Teraz czas zacząć działać. Projekt złożymy na ręce marszałka najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu - mówi "Dziennikowi Polskiemu" poseł Stanisław Żmijan (PO), szef sejmowej Komisji Infrastruktury.
Posłowie Platformy proponują, by wysokość kar za zdjęcie z fotoradaru była uzależniona już nie tylko od prędkości, ale także od miejsca złamania przepisów, liczby popełnionych wcześniej wykroczeń i średniej krajowej pensji.
Przykładowo, jeżeli przekroczymy prędkość o 11-20 km/h, to zapłacimy 3 proc. średniej krajowej pensji (obecnie to ok. 3,8 tys. zł), czyli 114 zł. W tej chwili kosztuje nas to od 50 do 100 zł. Przy jeździe szybszej o 31-40 km/h niż pozwalają na to przepisy, zapłacilibyśmy natomiast już 9 proc., czyli 342 zł (obecnie to 200-300 zł).
Najmocniej po kieszeni uderzyłoby przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h. Wówczas musielibyśmy zapłacić 20 proc. średniej pensji, czyli 760 zł (obecnie to 500 zł). Na tym jednak nie koniec. Jeżeli takiego przewinienia dopuścilibyśmy się w terenie zabudowanym, to kara byłaby dwa razy większa, czyli wyniosłaby 1520 zł. A jeżeli byłoby to już nasze czwarte drogowe wykroczenie w ciągu roku, kara wyniosłaby 2280 zł!
- To już bardzo duże pieniądze, ale taką sumę zapłacą jedynie najwięksi drogowi piraci. To ich chcemy dotkliwiej karać - tłumaczy poseł Żmijan.
Poprawiona ma być też skuteczność ściągania mandatów. W tej chwili są z tym problemy. Dla przykładu, w 2013 r. na podstawie 980 tys. zdjęć wystawiono zaledwie 262 tys. mandatów.
Głównym problemem okazuje się skomplikowana i przeciągająca się często do przedawnienia procedura wskazywania osoby, która prowadziła samochód, kiedy fotoradar zrobił zdjęcie. Posłowie PO proponują więc, żeby kara była automatycznie nakładana na właściciela pojazdu w drodze administracyjnej. - To zdecydowanie usprawni system - mówi Stanisław Żmijan.
Problem w tym, że od takiej decyzji nie będzie już odwołania. - Nie zawsze wiadomo, kto w danym momencie prowadził samochód. To niesprawiedliwe, żeby karę ponosił zawsze właściciel - uważa Marek Rupa, ekspert ds. ruchu drogowego.
Za zdjęcie zrobione przez fotoradar nie będą już jednak przyznawane punkty karne.
Projekt PO zakłada jeszcze jedną istotną zmianę - odebranie fotoradarów strażom gminnym. Wszystkie stacjonarne radary mają być zarządzane przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego, a przenośne przez policję. - Fotoradary w rękach straży miejskich zbyt często służyły jedynie reperowaniu lokalnych budżetów - uzasadnia szef Komisji Infrastruktury.
Mandaty za nagranie
Piraci drogowi coraz częściej karani są na podstawie filmów nagrywanych przez innych kierowców. Do wysyłania takich nagrań zachęca sama policja, która w połowie sierpnia tego roku powołała specjalne zespoły, zajmujące się ich analizą. Od września kierowcy z Małopolski przesłali funkcjonariuszom ponad 200 filmików. Najczęściej z przykładami zajeżdżania drogi, wymuszenia pierwszeństwa przejazdu i przejeżdżania na czerwonym świetle. Filmy można wysyłać na adres: [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?