18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Francuski notes: Koniak czy armaniak?

Redakcja
Odpowiedź o tyle trudna, że poza Francją armaniak jest właściwie mało znany, jako że eksport tego trunku nigdy nie zdołał się naprawdę rozwinąć. Oczywiście winny jest temu koniak, który podbił obce rynki, głównie anglosaskie, co jest dla eksportu decydujące. Trochę to przypomina karierę win bordoskich, tuż obok koniakowych winnic położonych, które też swą światową sławę zawdzięczają głównie Anglikom. Do koniaku jednak wracając, ledwie 5 procent produkcji pozostaje we Francji, cała wielka reszta idzie w świat. To mówi za siebie. Koniak znany jest powszechnie, o armaniku wiedzą tylko koneserzy. We Francji natomiast oba trunki współistnieją i oba mają swych zwolenników, a różnią się od siebie wyraźnie, choć i jeden, i drugi to nic innego jak "wypalanka" z winogron, inaczej mówiąc przedestylowane wino. Po pierwsze jednak, nie to samo wino, po drugie, nie tak samo destylowane. Różnic zresztą jest więcej. Od historii zaczynając - najpierw był armaniak, bo zaczęto go pędzić już w wieku XIV, jak tylko sztuka destylacji przywieziona z wypraw krzyżowych się upowszechniła nieco. Była to pierwsza wódka na kontynencie europejskim. Armaniak pochodzi z Gaskonii, regionu w południowo-zachodniej Francji i jego produkcja ograniczona jest wyłącznie do tego obszaru. Koniak z kolei rodzi się na północ od Bordeaux nad rzeką Charente, a powstał trochę przypadkiem. W wieku XVII zagraniczni kupcy, głównie holenderscy, kupowali duże ilości wina z okolic miasta Cognac nad Charente. Wpadli też na pomysł, że gdyby wino przedestylować to, po pierwsze, nie zepsuje się podczas morskiej podróży, której wino bardzo nie lubi, po drugie, więcej można załadować na statek, gdyż w porcie przeznaczenia do destylatu doleje się wody i znowu będzie "wino". Okazało się jednak, że to wino "z odzysku" różni się znacznie od oryginału, ale równocześnie destylat nierozwadniany znajduje chętnych nabywców. I tak ruszyło, coraz to nowe udoskonalenia się pojawiały, leżakowanie w beczkach dębowych, mieszanie, czyli "kupażowanie" trunków pochodzących z różnych winnic i różnych roczników. Dziś zrobiła się z tego prawdziwa sztuka, każdy producent koniaku ma własną "kuchnię", której tajemnic pilnie strzeże. Problem na tym bowiem polega, że wino z każdego rocznika różni się od poprzednich, ale koniak powinien mieć zawsze ten sam smak.

   Koniak wygrał konkurencję z armaniakiem z tego prostego powodu, że był bliżej morza, do Gaskonii bowiem podróż znacznie dłuższa i bardziej uciążliwa. Gaskończycy natomiast, mimo iż ich trunek mniej znany, utrzymują zawzięcie, że jest najlepszy na świecie i kudy tam koniakowi do dobrego armaniaku! Rzecz do dyskusji, oba mają swoje zalety. Koniak na pewno jest okrąglejszy, bardziej ułożony, armaniak za to zachowuje "naturalną" świeżość winogron choć w smaku bywa ostrzejszy. Rozwija za to z czasem tzw. rancio, subtelny, swoisty aromat, który się rodzi podczas długiego kontaktu trunku z dębową beczką. Beczki bowiem obowiązkowo muszą być dębowe i w dodatku nie z byle jakiej dębiny, lecz z dębu limuzyńskiego albo z puszczy Tronćais w środkowej Francji. Młody armaniak, podobnie jak koniak zresztą, jest całkowicie bezbarwny i w smaku mocno bimbrowaty, dlatego też oba trunki spędzić muszą określoną liczbę lat w beczkach, smak od tego łagodnieje, a kolor przechodzi w żółty i ciemnieje z każdym rokiem. Za to, gdy rozlany do butelek i jeden, i drugi nie zmieni się już choćby nawet minęły stulecia.
   Do różnic jeszcze wracając - inna jest aparatura używana do destylacji. Koniak pędzi się dwukrotnie w alembikach, tzw. szarentejskich, armaniak jeden tylko raz w alembikach o tzw. ruchu ciągłym. Wino też, jako się rzekło, nie to samo, bo z różnych szczepów robione, ale zawsze białe, cienkie, kwaśne i słabe. Ale z takiego właśnie powstają najlepsze destylaty: koniak nad rzeką Charente i armaniak, czyli - jak się o nim mówi - "płonąca dusza Gaskonii."
   WOJCIECH BRÓZDA, Paryż
   Fot. autor

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski