Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy Kałuża był legionistą...

Ryszard Niemiec
Preteksty. Dobrze się stało, że redaktor Mazan przypomniał w meczowej jednodniówce macierzyńską rolę Cracovii przy narodzinach Legii. Rodził się stołeczny klub 100 lat temu na Wołyniu, w okopach, a więc w warunkach skrajnie niekomfortowych, co po dzień dzisiejszy odbija się na psychice stulatki.

Pępowinę zawiązał kapitan WP Stanisław Mielech, w cywilu pasiak zatracony, uznany później dziennikarz. Legia, zwłaszcza w swej PRL-owskiej mutacji nagrabiła sobie tak wielki negatywny elektorat, że poza Mazowszem na sympatię liczyć może jedynie w Sosnowcu i Szczecinie. Przyczyna antypatii brała się z nadużywania przepisu o obowiązku obrony kraju, na podstawie którego w kamasze brano każdego zdolnego sportowca. Tak zalazła za skórę czołowym klubom Małopolski, najbardziej piłkarskim.

Słusznie wspomina Mazan sromotną jej podkładkę z 1959 r., której beneficjentem była Pogoń Szczecin, ratująca się w ten sposób przed spadkiem z ekstraklasy kosztem Cracovii.

Tamto zdarzenie było aktem założycielskim kosy, dzielącej po wsze czasy pasiaków od portowców i legionistów. Nie lepiej jest na kierunku wiślackim, z tym, że praprzyczyną nie jest demolka miażdżąca Legię 12:0 przy Łazienkowskiej (jak pisze Mazan) 19 sierpnia 1956 roku, ale dokładnie odwrotnie: to wojskowi w takim stosunku rozstrzelali Białą Gwiazdę.

Byłem na tym meczu, przerywając podróż do Olsztyna, w drodze na Spartakiadę Łącznościowców, gdzie wystąpiłem w rywalizacji... kolarzy-listonoszy. Zapamiętałem co wyprawiał Brychczy, Pol, Kempny i Kowal z młodą obrona krakowian (Monica, Kawula, Snopkowski, ale bez Budki). Pamiętam również, że po drugiej stronie cudów w bramce dokonywał Szymkowiak.

Dlatego wiem, że najbardziej upokorzona przez Legię została Wisła w meczu niedzieli cudów na finiszu sezonu 1992/93. Wtedy część jej zaciężnych zawodników sprzedała na chama mecz legionistom. Pomysłodawcą, negocjatorem i płatnikiem transakcji był Janusz Wójcik, wiadomo kto zacz. Od tego haniebnego czynu Legia się dziś nie odcina, nieustannie domagając się przywrócenia odebranego jej wówczas tytułu.

Natomiast chce odspawać się od negatywnej tradycji CWKS, nawiązując przyjazne stosunki, gdzie się tylko da. Wykorzystuje do tego celu swój potencjał, rozmieszczając po klubach nadwyżki kadrowe własnej Akademii. Z okazji stulecia właściciele Legii wracają twórczo do jej pierwocin, zauważając błogosławioną rolę Cracovii.

Przypomnieli sobie także o pozytywnym piętnie, jaki odcisnęła na przedwojennej Legii obecność w jej sztabie Józefa Kałuży, legendy Cracovii, reprezentanta i selekcjonera narodowej jedenastki z najdłuższym stażem (1932-1939). W 1930 r. zagrał w barwach Legii mecz z reprezentacją Brandenburgii i od lutego do lipca pełnił rolę jej coacha. Jest dla mnie niespodzianką, że w Warszawie o tym pamiętają, a niespodzianką do sześcianu, że zamierzają się włączyć do łańcucha fundatorów pomnika Kałuży! Będzie się działo, jeśli idąca jak po grudzie dwuletnia zbiórka na ten cel zostanie sfinalizowana przekazem z Łazienkowskiej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski