– Mieszkam koło Kicarza od zawsze, a mam już aż 86 lat – opowiada Julian Gondek z Piwnicznej-Zdroju, który za każdym razem, gdy wychodzi ze swojego domu, widzi górę. – Razem z żoną często wspominamy, jak przed laty przyjeżdżali tutaj harcerze. Było wesoło i gwarno. Byłoby bardzo fajnie, gdyby na Kicarzu znów pojawili się narciarze – dodaje.
Przyszłość stacji pod znakiem zapytania
Jednak zapowiadana od kilku lat budowa stacji narciarskiej, wyciągu krzesełkowego wraz z całym zapleczem na górze Kicarz w Piwnicznej-Zdroju stoi pod znakiem zapytania. I nie wiadomo, jak długo ten stan potrwa.
Udziałowcy Spółki Kicarz wygrali sądową walkę z ekologami z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot z Bystrej pod Bielskiem-Białą i choć mają w rękach prawomocne pozwolenie na budowę, to nie posiadają pieniędzy na wartą około 40 milionów zł inwestycję.
Pojawiła się nawet taka informacja, że właściciele terenu oraz popadających w ruinę ośrodków wczasowych Koliba i Poprad chcą pozbyć się majątku.
Właściciele osiągalni tylko drogą pocztową
– Trudno dziś powiedzieć, co się tutaj będzie działo – stwierdza burmistrz Piwnicznej-Zdroju Zbigniew Janeczek. – Teren nie jest nasz i jedyne co możemy zrobić, to czekać na działania właściciela. Wiemy, i to nieoficjalnie, że spółka chce sprzedać część góry Kicarz oraz pozostałe obiekty, które posiada w naszym mieście – dodaje.
Burmistrz Piwnicznej-Zdroju podkreśla, że kontakt ze Spółką Kicarz jest mocno ograniczony. Dlatego zdecydował się na listowną korespondencję, w której dopytuje o jej zamiary. Domaga się także właściwego zabezpieczenia straszących w Piwnicznej budynków Koliby i Popradu, które mogą być niebezpieczne dla przypadkowych gości. Czeka na odpowiedź.
– Zależy nam na tym, żeby Kicarz w końcu ożył. Wraz z tym zimą zacznie się ruch turystyczny – stwierdza Zbigniew Janeczek. – Jesteśmy otwarci na każdy racjonalny pomysł, ale trzeba rozmawiać i działać.
Decyzji nie ma, może będzie pod koniec marca
„Dziennikowi Polskiemu” udało się skontaktować z Waldemarem Sałatą z Warszawy, przedstawicielem Spółki Kicarz. W rozmowie z naszym reporterem kilkakrotnie podkreślił, że nie jest jej udziałowcem.
– Jestem jedynie członkiem zarządu – mówi Waldemar Sałata. Na chwilę obecną nie może ani potwierdzić zamiaru sprzedaży terenów w Piwnicznej-Zdroju, ani takiemu zamiarowi zaprzeczyć. Sałata poinformował nas, że udziałowcy spółki, a jest ich pięciu, jeszcze nie podjęli ostatecznej decyzji.
– Przed paroma dniami odbyło się Walne Zgromadzenie, ale niczego nie postanowiono. Zebranie zostało odroczone do 25 marca – podkreśla Sałata.
– Do tej pory spółka wyprostowała wszelkie problemy formalne związane z tą górą – dodaje.
Członek Zarządu Spółki Kicarz podkreśla w rozmowie również, że budowa stacji narciarskiej to wielomilionowe przedsięwzięcie. Udziałowcy nie są do końca zdecydowani, czy chcą zainwestować właśnie w Piwnicznej.
– Budową stacji próbowaliśmy zainteresować sądeckich biznesmenów, w tym Ryszarda Florka i braci Koralów. Bez odzewu – dodaje Waldemar Sałata.
OPINIE MIESZKAŃCÓW
Ryszard Haraf, mieszkaniec Piwnicznej:
– Jestem całym sercem za tym, aby tutaj coś się zimą działo. Trasy narciarskie, wyciągi to znakomity pomysł, o którym mówi się od wielu, wielu lat. Niestety jestem do tego dość sceptycznie nastawiony. Planując taką inwestycję nie można zapominać o stacjach narciarskich istniejących na przykład w Wierchomili, a przecież po drodze jest jeszcze Rytro. To także pobliskie Kosarzyska. Piwniczna ze swoim Kicarzem będzie po prostu zagrożeniem dla innych. Naszym atutem jest dogodny dojazd, na przykład PKP, i to niemal pod sam wyciąg. To są plusy tego pomysłu. Myślę, że warto zagospodarować tę część Piwnicznej. Na pewno wszyscy byliby zadowoleni. Jestem za i to bardzo.
Zenon Kopyciński, były piłkarz Ogniwa, obecnie pracuje w Finlandii, mieszka tuż obok góry Kicarz:
– Gdyby tutaj powstał wyciąg narciarski, wszyscy mieszkańcy bardzo by się cieszyli. Przecież powstałyby miejsca pracy dla wielu ludzi. Pensjonaty, usługi, itd. Byłby duży ruch gości. Jednak sądzę, że nic z tego nie będzie. Pomijam już fakt, że to południowy stok, bo w pobliskiej Kokuszce też tak jest, a mimo to jeżdżą. Wydaje się, że trudno będzie inwestorowi pokonać piwniczańskie przeszkody, w tym opór niektórych ludzi. Ja jestem za, mnie to nie przeszkadza ani z niczym nie koliduje. Cieszę się, że ludzie odpoczywają i jeżdżą na nartach, nawet tutaj. Niech budują, bo to pożytek dla Piwnicznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?