Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góralu, czy ci nie żal bitych żon i dzieci...

Piotr Subik
W Zakopanem w przemocy fizycznej przodują mężczyźni, w przemocy psychicznej kobiety
W Zakopanem w przemocy fizycznej przodują mężczyźni, w przemocy psychicznej kobiety 123rf
Zakopane. Czy pomoc ofiarom przemocy to inwigilowanie rodzin? Tak twierdzą radni

Radni Zakopanego chcą jeszcze przed końcem kadencji skierować do Trybunału Konstytucyjnego kolejny swój wniosek o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą przepisów o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ MARKA KĘSKRAWCA: Radni Zakopanego wciąż walczą z komuną

To jedyny samorząd w Polsce, który dotąd nie przyjął gminnego programu zwalczania tego typu patologii. Zdecydowana większość radnych uważa, że narzucone przez państwo zasady zbyt mocno ingerują w życie mieszkańców. A nawet, że problem przemocy w rodzinie nie dotyczy Zakopanego.

- Nie może być tak, że zgodzimy się na inwigilowanie naszych rodzin. I to jeszcze za pieniądze gminy, czyli podatników. To nie jest zadanie samorządu - mówi przewodniczący Rady Miasta Zakopanego Jerzy Zacharko.

Chodzi o działalność tzw. zespołu interdyscyplinarnego. Jego powołanie przez burmistrza byłoby konsekwencją przyjęcia przez radnych programu przeciwdziałania przemocy dla Zakopanego na lata 2014-2016. Gremium takie tworzyliby przedstawiciele m.in. Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, policji, służby zdrowia, szkół itp.

Kiedy w którejś z rodzin dochodzi do przemocy i zostanie założona tzw. Niebieska Karta, przewodniczący zespołu tworzy grupę roboczą. Ma ona za zadanie znaleźć rozwiązanie trudnej sytuacji: udzielić wsparcia ofierze lub przekonać sprawcę do pójścia na terapię. Próby podejmowane są do skutku. I nie są to działania sztampowe, lecz kierowane do konkretnej rodziny. Dlatego z założenia skuteczniejsze. Do tego osoba pokrzywdzona, by poprosić o pomoc, nie musi chodzić po urzędach.

- Trudna jest już sama decyzja o poinformowaniu o przemocy nas czy policji. A już opowiadanie każdemu z osobna o tym, czego się doświadczyło, to prawdziwa trauma. Dlatego lepiej zrobić to za jednym razem, podczas posiedzenia zespołu, niż chodzić od instytucji do instytucji. To daje również gwarancję, że ofiara w międzyczasie nie zniechęci się do szukania pomocy - zwraca uwagę Zofia Kułach--Maślany, dyrektorka MOPS w Zakopanem.

To właśnie MOPS - w imieniu urzędu i władz miasta - kilkakrotnie próbował doprowadzić do przegłosowania w radzie programu pomocy rodzinom dotkniętym przemocą. Bezskutecznie. I to pomimo że obowiązek jego przyjęcia nakłada na samorządy ustawa o przeciwdziałaniu przemocy, która weszła w życie w 2005 r.

O skierowaniu pierwszego wniosku w sprawie tej ustawy do Trybunału zakopiańska rada zdecydowała w maju 2012 r. Radni uznali, że prawo to "godzi w autonomię rodziny (...) i sprowadza się de facto do inwigilowania rodzin oraz ingerowania w ich sprawy". Dokumenty do TK przygotował były prezes NIK, europoseł Janusz Wojciechowski.

Ale jego doświadczenie w zawodzie sędziego nie pomogło. Na początku kwietnia br. Trybunał wydał decyzję o umorzeniu sprawy. Krótko mówiąc, wniosek radnych z Zakopanego uznano za "emocjonalny", a nie merytoryczny.

Z danych policji wynika, że na terenie pow. tatrzańskiego w w 2013 r. założono 72 Niebieskie Karty, do końca września br. - 56. Połowę przypadków przemocy zanotowano w stolicy Tatr. Sprawcami byli zazwyczaj mężczyźni.
- Zwykle w Zakopanem mąż bije żonę bądź konkubent konkubinę. Kobiety, jeśli już, stosują przemoc psychiczną. Oczywiście, cierpią przy tym też dzieci. Mamy również przypadki znęcania się dorosłych dzieci nad rodzicami. Gdyby nie alkohol, mielibyśmy dużo mniej roboty - wylicza sierżant sztabowy Mateusz Wojtyła, koordynator ds. przemocy w rodzinie w Komendzie Powiatowej Policji w Zakopanem.

Pod Tatrami przemoc nie istnieje?
Kiedy przyjechali policjanci, pobita kobieta czekała na nich na ulicy. Pierwsze, co rzucało się w oczy po wejściu na podwórko, to zmasakrowany siekierą samochód - z powybijanymi szybami i podziurawioną karoserią.

Środek mieszkania - też totalna dewastacja. Rozbite butelki, roztrzaskane meble. W całości ostał się tylko stół. Na łóżku spał mężczyzna. Pijany. Obudzili go. - Rozmawiał z nami normalnie, dopóki do pokoju nie weszła jego żona. Od razu dostał takiego szału, że próbując go obezwładnić, rozwaliliśmy w drzazgi ostatni ocalały mebel - opowiada były policjant z ogniwa patrolowego komendy powiatowej w Zakopanem.

Takich zdarzeń zdają się jednak nie dostrzegać zakopiańscy radni. Może dlatego, że niektórzy pod Tatrami zwykli mówić, że "bicie baby" to element folkloru. A za kultywowanie tradycji, jak za noszenie portek z sukna, kierpców oraz parzenicy, nikogo się nie karze…

- Stawianie tak sprawy to skrajna nieodpowiedzialność! My nie jesteśmy przeciwko walce z przemocą, ale nie powinna być ona prowadzona takimi metodami! - zaperza się przewodniczący Rady Miasta Zakopanego Jerzy Zacharko.

Dlatego we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego z 2012 r. radni napisali, że "antyprzemocowe" zespoły i grupy to gremia niefachowe. Że przypominają tworzone w okresie PRL-u grupy operacyjne do walki z często urojonymi patologiami, do których delegowano ludzi z "LWP, MO, ORMO, ZSMP, LOK i TPPR itp.". Przez dwa lata zdania nie zmienili i wciąż się boją śledzenia rodzin przez urzędników, rozbijania ich, a przede wszystkim odbierania na siłę potomstwa.

Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zakopanem, Zofia Kułach-Maślany mówi na to tak: - Co rano modlę się, żebym nikomu nie musiała zabierać dzieci. Naprawdę nie robimy tego na zawołanie, tylko dlatego, że się na kogoś uwzięliśmy. Rodzin też nie rozbijamy.

Przemoc z temperamentu
Statystyki są nieubłagane - w Zakopanem w przemocy fizycznej przodują mężczyźni, w przemocy psychicznej kobiety. Nierzadko wszystko dzieje się na oczach dzieci, którym oczywiście też się obrywa przy okazji. Dwie na trzy awantury wszczynane są po wódce. Lokalna specyfika?

- Mówi się, że górale w Zakopanem mają temperament, więc do przemocy dochodzi. Ale rzadziej niż kiedyś. Baby wiedzą, jakie są ich prawa, że nie są maszynkami do rodzenia dzieci. Mają godność - nie ukrywa Maria Gruszkowa, góralka starszego pokolenia, przewodnicząca Stowarzyszenia Obrony Praw Obywateli Powiatu Tatrzańskiego. Od wielu lat krytykuje "zakopiański system władzy", również za brak zorganizowanych działań na rzecz przeciwdziałania przemocy.
- Psiakrew, może radni boją się usłyszeć potem, że widzą źdźbło w cudzym oku, a w swoim oku belki nie dostrzegają? - zastanawia się Maria Gruszkowa.

Punkt konsultacyjny dla ofiar przemocy przy MOPS w Zakopanem nie jest oblegany, ale też nie narzeka na brak klientów.

- Bite kobiety zachowują się różnie. Jedna pojedzie do szpitala, a druga będzie pudrować twarz, żeby się nikt nie zorientował, bo sprawca obiecał poprawę - opowiada koordynatorka punktu Barbara Hadowska. - Ale skoro uderzył raz i nie było reakcji zdecydowanego sprzeciwu, to wie, że oporu nie będzie ani za drugim, ani za dziesiątym razem.

Pat bez współpracy
Do zmiany stanowiska radnych Zakopanego próbowali przekonać m.in. policjanci. - Mieliśmy nadzieję, że to się uda. Ale radni nadal przejawiają totalne niezrozumienie tematu. Jakby nie znali prawa. I w ogóle nie dostrzegali problemu - uważa nadkomisarz Izabela Dobkowska z Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji.

Dla policjantów to problem, który uniemożliwia współpracę w ramach procedury Niebieskiej Karty z MOPS-em czy służbą zdrowia. Sposobu na rozwiązanie patowej sytuacji w Zakopanem nie znalazła ani Komenda Główna, ani Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Dziś więc pomocy ofiarom każda instytucja udziela osobno. Nie ma przepływu informacji - ze względu na ochronę danych.

Stanisław Pańszczyk, szef Tatrzańskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej i Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Zakopanem zauważa, że mieszkańcy miasta są i tak w dobrej sytuacji. Bo mają pod ręką hostel, w którym mogą schronić się przed oprawcami. Tyle że rzadko z niego korzystają. W hostelu większość to kobiety z innych części kraju, uciekające przed przemocą jak najdalej od swych katów.

Przewodniczący Rady Miasta Jerzy Zacharko nie ukrywa, że radni chcieliby, aby poprawiony wniosek ze sprzeciwem do ustawy trafił do Trybunału przed wyborami 16 listopada. - Zła ustawa nie może być podstawą stanowienia dobrego prawa lokalnego - mówi Zacharko. Tyle że nad dokumentem nie pracuje dziś żaden prawnik…

Z wprowadzeniem po raz kolejny pod głosowanie gminnego programu nie wyrywa się też druga strona, czyli MOPS. Może łatwiej pójdzie z nową radą miejską…

PRZEMOC W LICZBACH
* W roku 2013 w Małopolsce policjanci wypełnili 4991 tzw. Niebieskich Kart. W pierwszej połowie br. - 2570. Oznacza to niewielki wzrost. Przed rokiem dotkniętych przemocą było ponad ok. 8,6 tys. mieszkańców regionu, z czego ok. 5 tys. kobiet i ok. 2,8 tys. dzieci

* Pod względem występowania przemocy domowej Zakopane nie odbiega od pozostałej części Podhala i Małopolski. W 2013 r. w stolicy Tatr przemoc dotknęła ok. 30 osób.

* W całej Polsce policja wystawiła w ub. r. 61 tys. Niebieskich Kart, w pierwszej połowie br. - już 27,7 tys. To aż 42 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2013 r.!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski