Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góralu, gdzie jesteś, gdzie

Redakcja
Uczniowie VI klasy w szkole w Chochołowie nie znają słów pieśni "Góralu, czy ci nie żal"; ale tekst zna dyrektor Stanisław Chowaniec Fot. Anna Kaczmarz
Uczniowie VI klasy w szkole w Chochołowie nie znają słów pieśni "Góralu, czy ci nie żal"; ale tekst zna dyrektor Stanisław Chowaniec Fot. Anna Kaczmarz
Najbardziej znana piosenka o góralach na Podhalu jest w pogardzie. Znali ją skauci i legioniści Piłsudskiego. Później, zredukowana do refrenu, stała się nieodłączną towarzyszką biesiad. Ale od 30 lat nabrała niemal mistycznego charakteru, bo my, Polacy, śpiewaliśmy ją Janowi Pawłowi II. Czy znajdziemy prawdziwego górala, któremu było żal...

Uczniowie VI klasy w szkole w Chochołowie nie znają słów pieśni "Góralu, czy ci nie żal"; ale tekst zna dyrektor Stanisław Chowaniec Fot. Anna Kaczmarz

Drzwi do dawnego więzienia św. Michała w Krakowie są ciężkie. Uchylają się wolno, odsłaniając duży mroczny hall. Po lewej stronie widać schody, monumentalne, kamienne. Wchodzę. Stopień za stopniem. Stukot obcasów roznosi się po budynku.

Na I piętrze skręcam korytarzem w prawo. Jest jasno, czysto, podłogę oświetla słońce. Staję przed ostatnimi drzwiami po lewej stronie; czytam tabliczkę: "Biblioteka geologiczna".

Naciskam starą, żelazną klamkę...

Pomieszczenie jest niewielkie. Naprzeciwko wejścia znajdują się dwa okna, z których roztacza się widok na ul. Senacką.

- Jest Pani pewna, że to było właśnie tu? W podziemiu są dawne lochy więzienne. Ale tu? Na pierwszym piętrze? Nie wiedziałam - zastanawia się Małgorzata Łabno, pełniąca dyżur w bibliotece. - Znaczy, że pracuję w dawnej celi? Dziwne, bo aura tego miejsca jest dobra.

Wnętrze jest przytulne, wypełnione regałami. Ozdabia je kilka kwiatków w doniczkach. Pod oknem ustawiono dwa biurka i szafkę z katalogiem książek. Cisza. Nie słychać głosów z przeszłości.Aż trudno uwierzyć, że wszystko tu się zaczęło - w 1863 roku.

Być może było tak: Michał Bałucki, krakowski poeta i dziennikarz - jak pisał Marian Matuszewski na łamach "Ruchu Muzycznego" - za udział w ruchu narodowym podczas powstania został osadzony w więzieniu św. Michała w Krakowie. Tam, w celi nad bramą, przebywał wraz z góralem z Chochołowa, którego żandarmeria ujęła pod Michałowicami, na granicy rosyjskiej, gdy przekradał się do powstańców.

Ale mogło być też tak, jak donosi Leszek Mazan: "młody krakowski poeta i dziennikarz Michał Bałucki, oskarżony o wichrzycielstwo, siedział w jednej celi z nieznanym nam z nazwiska góralskim nędzarzem, skazanym najprawdopodobniej za włóczęgostwo bądź przemyt".

Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku Michał Bałucki wzruszony tęsknotą górala za swoją małą ojczyzną napisał wiersz "Dla chleba". Podobno góral w celi tkliwie przygrywał na skrzypcach, co mogło stać się dodatkową inspiracją dla poety. Wiersz zaś - co jest już niezbitym faktem - ukazał się drukiem na pierwszej stronie "Tygodnika Ilustrowanego", 3 marca 1866 roku. Kilkanaście lat później zaczął funkcjonować jako piosenka.

Melodię do wiersza skomponował albo Władysław Żeleński, albo Michał Świerzyński. Naukowcy sugerują także, że melodia mogła być zapożyczona z Francji. Mariusz Matuszewski w swoim tekście o pieśni podkreśla, że "taki sam incipit melodyczny posiada religijna pieśń pochodzenia francuskiego »Po górach, dolinach«. I rzeczywiście - Francuzi od dawien dawna śpiewają na melodię »Górala« pieśń wielkopostną »Victoire«, ale zawsze w ich śpiewnikach opatrzona jest adnotacją: sur une melodie polonaise... Co więcej: śpiewana jest też w Portugalii, w Hiszpanii i w... Brazylii. Wszędzie jest to pieśń, którą śpiewa się raz do roku, w Wielki Piątek. Brazylijczycy twierdzą, że melodię przywieźli do nich pod koniec XIX w. emigranci z Polski".
I w ten oto sposób powstała jedna z najbardziej znanych w Polsce pieśni "Góralu, czy ci nie żal", kojarząca się z górami. Jak zauważa Waldemar Domański, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki, pieśń nie jest "utworem ludowym, a tym bardziej wypływającym z kultury góralskiej. Mimo że została napisana przez cepra z Krakowa, jest najbardziej znanym w Polsce góralskim przebojem".

***

- Góral z Chochołowa? A jak brzmiało jego nazwisko? Aha, nie wiadomo. Nie ma żadnego punktu zaczepienia. To trudna sprawa - zastanawia się Urszula Świerk, prowadząca punkt apteczny w Chochołowie.

Choć wiosna już dotarła do gór parę dni temu, za oknem pada śnieg. Podobno krokusy zdążyły prawie przekwitnąć.

- Pytałam, ale nikt nie słyszał o takiej historii. Wiedzą dużo o powstaniu chochołowskim, starsi pamiętają lata wojny. Ale, aby jakiś góral stąd siedział blisko 150 lat temu w więzieniu w Krakowie, nie słyszałam. Może pani Maria z Muzeum Powstania Chochołowskiego coś wie - dodaje Urszula Świerk.

Muzeum to stara drewniana chałupa z 1789 roku, która została zrekonstruowana ponad sto lat później. Przez jej szerokość przechodzi sień; na prawo znajduje się paradna izba, na lewo czarna. W białej izbie, na łóżkach, poukładane są poduchy, wiszą malowidła na szkle, piec wymalowany jest na biało, poustawiana jest ceramika. Zimno. Słychać jak rzęzi elektryczny grzejnik nastawiony na pełną moc.

- Góral z Chochołowa? Nic nie wiem na ten temat. A kiedy to było? Aha, powstanie styczniowe. Nic nie słyszałam. Powstanie chochołowskie było w 1846 roku. Ale ci z powstania nie byli więzieni w Krakowie. Chłopi z placu zostali wywiezieni do Czarnego Dunajca, stamtąd do Nowego Targu, potem do Nowego Sącza i do Wiśnicza. I tam była rozprawa i potem byli wywożeni do Austrii, do więzień - mówi Maria Dziadoń, pomoc muzealna. - Ale aby w czasie powstania styczniowego jakiś góral siedział w Krakowie. Nie spotkałam się z tym.

Po chwili dodaje: - O powstańcach z 46 roku wiemy troszkę, ale nic o styczniowych. Tu było w 46 roku 500 chłopów gotowych do walki, 200 zostało wywiezionych do Austrii do więzienia. Ale wróciło w trzech grupach po 50. Potem były represje. Co tu dużo mówić, powstanie zostało odwołane. Ale zawinił Kraków, bo nie dał znać na Podhale. A tu było wszystko przygotowane.

Grzejnik rzęzi miarowo, a pani Maria snuje opowieść: - Był wtedy głód. Od 1830 roku, przez 30 lat, zima zimę goniła. To wtedy zaczęła się emigracja do Ameryki, za chlebem trzeba było jechać, za chlebem.

***

Zdaniem dyrektora Domań-skiego na początku XX wieku "Górala" śpiewali skauci, harcerze oraz legioniści Piłsudskiego, którzy włączyli go do swojego biwakowego repertuaru. - Z czasem pieśń patriotyczna zmieniła środowisko i stała się pieśnią strzelistą pijaków oraz weselników. Zredukowana jedynie do refrenu, była i jest do dzisiaj w niektórych domach rodzajem pobudki śpiewanej przed kolejnym toastem. Z upływem czasu pieśń polskiego tułacza całkowicie zatraciła swój pierwotny sens i kontekst. Być może właśnie dlatego ta bezpośrednio kojarzona z Podhalem kompozycja nie trafiła pod gonty i do serc naszych górali - tłumaczy. Zauważa także, że "w czasie pontyfikatu Jana Pawła II nastąpiła w tym względzie zmiana. Najpierw, tuż po wyborze papieża, prymas Stefan Wyszyński w Radiu Watykańskim powiedział: Głęboka miłość swobody wędrowniczej, rodzimych lasów i pól, człowieka rozkochanego w królewskim Krakowie aż łzy wyciska na myśl o utraconym raju. Na usta ciśnie się nie do opanowania pytanie: Góralu, czy ci nie żal odchodzić od stron ojczystych? Po blisko roku od pamiętnego wywiadu w Nowym Targu zgromadzeni górale zaśpiewali gromko Ojcu Świętemu na pożegnanie "Góralu, czy ci nie żal", ostatecznie zmieniając dotychczasowy jego wydźwięk i zastosowanie. Od tego momentu stało się jasne, że poza góralem z Chochołowa bohaterem tekstu domyślnie stał się również Karol Wojtyła, którego obecność w tekście dostrzegli nawet Japończycy".

***

- Tak, znam tekst: "Góralu, czy ci nie żal odchodzić od stron ojczystych, tych świerkowych lasów i hal, tych potoków przejrzystych. Góralu, czy ci nie żal, góralu wracaj do hal. Góral na góry spoziera i łzy rękawem ociera, bo góry opuścić trzeba, dla chleba Panie, dla chleba". Ale dalej nie umiem - mówi Stanisław Chowaniec, dyrektor Szkoły Podstawowej w Chochołowie. - Bo tej pieśni nie śpiewa się na Podhalu. Nie jest kojarzona z góralszczyzną. To wręcz parodia góralszczyzny.

Dyrektor podkreśla, że to nie jest góralska melodia i dodaje: - U nas nie jest tak szanowana. Ta pieśń nie była tu nigdy popularna. Choć pamiętam, jak byłem mały, a ojciec wyjeżdżał do Ameryki, to wtedy ją się śpiewało jadącym do Stanów - mówi dyr. Cho-waniec. Po chwili namysłu dodaje: - Nie słyszę, aby ją grali i śpiewali na weselach. Właściwie nie ma jej tutaj. Śpiewają ją raczej ludzie nie związani z góralszczyzną.

Uczniowie w szkole w Cho-chołowie też nie znają "Górala". W szóstej klasie na kilkanaście osób tylko cztery stwierdziły, że znają słowa; żaden uczeń nie miał odwagi zaśpiewać, zaś recytując, nikt nie wyszedł poza pierwszy wers refrenu.

- Najbardziej wzruszający moment był, gdy górale zaśpiewali tę pieśń Janowi Pawłowi II. Nie ma innej pieśni o górach, która by wyrażała tak wielką tęsknotę, szacunek, uznanie, chęć zatrzymania Ojca Świętego. Byłem tam, to działo się w Nowym Targu. Pamiętam - wspomina dyrektor Chowaniec.

Słowa pieśni "Góralu, czy ci nie żal" ujęte zostały w kilka zwrotek. Biblioteka Polskiej Piosenki informuje, że istnieją przynajmniej cztery warianty tekstowe tej pieśni. Niektóre śpiewniki, zwłaszcza te wydane na emigracji, dodają dwie optymistyczne zwrotki nieznanego autorstwa. Góral, który wyjechał na emigrację, wraca wzbogacony. Brzmią one: "Lecz zanim liść opadł z drzew,/ Powraca góral do chaty,/ Na ustach wesoły śpiew,/ W rękach trzos niesie bogaty./ I pierzchnął smutek jak dym,/ Wesele wróciło z nim.// Wszyscy gościńca dostali:/ Książeczki dwaj bracia mali./ Chustkami siostry obdarza;/ Dwie świece ma do ołtarza,/ A ojcom, siwy czcząc włos,/ Na chleb, na życie dał trzos".

- Kiedy 2 kwietnia 2005 roku papież zakończył swoją służbę pasterską, postanowiłem dopisać ostatnią zwrotkę zamykającą historię tego utworu. 3 maja na Rynku Głównym w Krakowie, w ramach cyklicznego koncertu "Lekcja Śpiewania" kilka tysięcy ludzi zaśpiewało wspomnianą "papieską" zwrotkę, oddając tym samym hołd zmarłemu rodakowi - mówi Waldemar Domański. Zwrotka brzmiała: Nasz Gazdo, co patrzysz z wysoka,/anieli tam "Barkę" Ci grają,/ popatrz na Polskę z obłoka,/ tu też dla Ciebie śpiewają./ Góralu, czy ci nie żal.

***

W pokoju nauczycielskim rodzi się dyskusja. Żaden z nauczycieli nie zna legendy o góralu, co siedział w celi z Bałuckim. Może to był ktoś z Podhala? Chochołów często się pojawia w podaniach. Tutaj była pierwsza parafia.
- Zakopane było podzielone. Wschodnia część należała do Szaflar, a zachodnia do Chochołowa - tłumaczy dyrektor Chowaniec. - W XVIII wieku był tu już kościół, zaś w Zakopanem wiele lat później. W tamtych latach Chochołów był bardziej znany. Następna parafia była w Czarnym Dunajcu.

Może dlatego potomków górala z celi Bałuckiego trzeba szukać gdzieś indziej. Kto wie?

***

- Pora "Górala" usynowić! - mówi Waldemar Domański. - Dlatego też 3 maja tego roku w trakcie uroczystego koncertu "Lekcja Śpiewania - Majowa jutrzenka" przedstawiciele władz Krakowa oraz środowisk artystycznych, naukowych, Bractwo Kurkowe, kupcy z Sukiennic i inni złożą propozycję usynowienia pieśni "Góralu, czy ci nie żal" na ręce starosty powiatu tatrzańskiego i burmistrza Chochołowa - dodaje.

Usynawianie zaplanowane jest na wiele miesięcy, a jego kolejne odsłony będą się działy nie tylko w Krakowie, ale też w Zakopanem, podczas m.in. Święta Ziem Górskich. Planuje się bicie rekordu w masowym wykonaniu pieśni, zostanie zrobione zdjęcie, zbiorowy portret "Krakowiaków i Górali".

W dawnym więzieniu św. Michała znajduje się obecnie Muzeum Archeologiczne i Instytut Nauk Geologicznych PAN. Cela nad bramą, gdzie Michał Bałucki miał spotkać górala z Chochołowa, należy do instytutu. - Mury są tu grube. To miejsce klimatem nawiązuje do danej epoki. Cisza, spokój - mówi Małgorzata Łabno. - Gdy otwieram okno, słychać czasem stukot kopyt końskich i turkot kół przejeżdżających dorożek. A widziała Pani tabliczkę na budynku od ul. Poselskiej?

Zbiegam po schodach. Na budynku, na rogu, tuż przed wejściem do ogrodów Muzeum Archeologicznego, wysoko mała zakurzona tabliczka. "Dawny kościół Michała Archanioła i św. Józefa, klasztor karmelitów bosych. Budynki wzniesiono w latach 1611-1637. Po kasacie w 1797 roku przeznaczone na więzienie. Przebudowane w latach 1872-1874, kościół przeznaczony na biura sądu. W 1956 roku przekazane na cele muzealne". Obchodzę budynek. Znajduję jeszcze jedynie tablicę, że więziony był tu Ludwik Waryński. Ani słowa o Michale Bałuckim, o góralu czy wierszu "Za chlebem".

Czy tu rozpoczęła się ta historia? Czy istniał góral z Chochołowa? A może to tylko legenda, w którą chcemy wierzyć...

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski