Ta deklaracja przyjęta została oklaskami. Nie ma się czemu dziwić - zobowiązanie jest konkretne i cenne. Oczywiście nie wszyscy mają takie możliwości, ale gdyby każdy wykazał się gościnnością na swoją miarę, z przyjęciem młodzieży w ostatnim tygodniu lipca 2016 nie byłoby żadnych problemów. Jednak tak chętnie cytowane przez nas przysłowie "Gość w dom, Bóg w dom" nie zawsze wytrzymuje konfrontację z rzeczywistością.
Coraz częściej przeważają obawy i zastrzeżenia: jak można wpuścić do domu kogoś obcego? Przecież trzeba go pilnować, żeby czegoś nie ukradł, nie popsuł, nie zniszczył. A tu na podłodze nowy dywan, w pokoju laptop, a na ścianie cenny obraz. Po drugie - młodzi - jak to młodzi. Będą hałasować, rozrabiać i kto wie, co jeszcze wyprawiać. Najbardziej religijnym zdarza sie przecież zgrzeszyć. I co, potem to wszystko na nasze sumienie?Jest jeszcze trzecie tłumaczenie: jak się z "takimi" dogadać? Pół biedy, jeśli przyjadą zza naszej wschodniej granicy, bo wtedy istenieje szansa na przypomnienie sobie rosyjskiego ze szkolnych lat, a wielu rzeczy można sie jakoś domyślić.
Ale co zrobić, kiedy trafią się nam Wegrzy, goście z Azji albo z Afryki? Są też tacy, którzy nie kryją swego niezadowolenia z najazdu gości: będą tylko śmiecić, paskudzić, wszędzie ich będzie pełno, zakorkują Kraków i okolice, zadeptają trawę i zepsują ławki. Na dokładkę nie będzie z nich żadnej korzyści, bo na takich turystach zarobić się nie da. Lepiej się więc do niczego nie zgłaszać, nie deklarować i cicho przesiedzieć w domu patrząc w telewizor i dziwiąc się, że tylu młodych z całego świata przyjechało do Polski, by spotkać się z papieżem. I zastanawiać się, gdzie też oni wszyscy się pomieścili?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?