Było to spotkanie outsiderów pod względem umiejętności wykorzystywania gry w przewagach liczebnych. Po wizycie w Bytomiu oświęcimianie pozostali na końcu tej klasyfikacji, ze skutecznością przekraczającą niewiele ponad 11 procent (w przypadku bytomskiego beniaminka wynosi ona 12,39 procent).
Bardzo słaba gra w przewagach niepokoi zwłaszcza w perspektywie zbliżającej się fazy play-off. W niej o końcowych wynikach spotkań decydują detale, m.in. właśnie umiejętność gry w przewagach. W meczach o dużą stawkę zawodnicy starają się wystrzegać „głupich” fauli, więc w całym meczu przewag nie musi być wiele. Trzeba mieć jednak pomysł na ich rozegranie.
W Bytomiu oświęcimianie pięć razy grali w liczebnej przewadze. Owszem, strzelili jednego gola. Nie był on jednak wynikiem pomysłu na rozegranie zamka, ale strzału spod bandy obrońcy Tomasza Jakesza i zmiany lotu krążka przez Mateusza Adamusa, który czaił się przed bramkarzem. W ten sposób gole zdobywa się także wtedy, gdy siły na lodzie są wyrównane.
– Na Słowacji, gdzie przez wiele lat wcześniej pracowałem, do rozgrywania przewag są specjalnie oddelegowywani zawodnicy – przyznaje Peter Mikula, trener Aksamu Unii. – W Oświęcimiu chciałem do tego stałego fragmentu przeszkolić dwie formacje. Jak widać, nie zdało to egzaminu, więc wciąż szukam nowych rozwiązań. Czy zdążymy na play-off? Intensywnie nad tym pracujemy.
Mikula przyznaje, że zespół ma opracowane warianty rozgrywania przewag.
– Wszystko nieźle nam idzie do momentu, kiedy trzeba postawić kropkę nad „i”, czyli oddać strzał. Wtedy wszystko zaczyna się walić – podkreśla trener Aksamu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?