18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gra w służby

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Jest wiele ważniejszych spraw niż szukanie "haków" na PiS - mówi poseł ZBIGNIEW WASSERMANN (PiS), członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych

Fot. Anna Kaczmarz

Co się dzieje z polskimi służbami specjalnymi? Powinny pracować w ciszy, a są wciąż w centrum uwagi mediów.

- Nie jest dobrze. Ostatnio niepokoją samobójstwa osób związanych ze służbami specjalnymi czy będących w kręgu ich zainteresowania. Próba samobójstwa przemytnika zatrzymanego przez ABW. Dziennikarz Sumliński próbował popełnić samobójstwo po zatrzymaniu w związku z podejrzeniem o korupcję i przecieki z Komisji Weryfikacyjnej. Ostatnio targnęła się na życie podpułkownik ABW, Barbara P. Te i inne drastyczne wydarzenia dowodzą, że w służbach źle się dzieje, a kontrola nad nimi praktycznie nie istnieje. Jest obawa, że służby kreują własną rzeczywistość i stają się uczestnikami gry politycznej. Brak kontroli wynika z zastosowanych przez obecny rząd rozwiązań. Minister w Kancelarii Premiera, który ma zajmować się służbami, otrzymał rangę i kompetencje stawiające go w pozycji takiej samej, jak szefowie służb, niższej od szefów resortów siłowych. Co praktycznie minimalizuje jego możliwości nadzoru. Obecnie odpowiedzialność za służby specjalne należy do premiera, zgodnie z jego deklaracją. To dla szefa rządu nadmierne obciążenie zadaniami, których nie jest w stanie realizować. Jeśli chodzi o władze wykonawcze, to ich nadzór nad służbami jest iluzoryczny.
A władza ustawodawcza, Sejm i jego komisja ds. służb specjalnych?
- To drugi organ, który w demokracji ma prawo kontrolować służby i ma uprawnienia pozwalające na udział w tej kontroli także opozycji. Bardzo korzystna dla efektów kontroli była zasada, że przewodnictwo komisji sprawowali rotacyjnie posłowie opozycji. Tak było w III, IV i V kadencji. To tym ważniejsze, że opozycja nie ma powodów do "wyrozumiałości" wobec służb. Może je oceniać obiektywnie i krytycznie. Brać pod uwagę uwarunkowania i skutki, które partiom rządzącym czasem byłoby zręczniej pomijać. Ta rola opozycji w speckomisji może być bardzo niewygodna dla władzy wykonawczej. W Sejmie VI kadencji widać, że stała się wręcz przeszkodą dla rządu PO-PSL. Przeszkodą, którą się usuwa. Dotyczy to posłów Prawa i Sprawiedliwości. Zaczęło się od "dobierania" nam kandydatów do tej komisji, odrzucenia kandydatury posła Antoniego Macierewicza. To oczywiste łamanie demokracji parlamentarnej. Następny pomysł - zmniejszenie liczby członków komisji do 5 (zamiast od 7 do 9), dawał miażdżącą przewagę koalicji rządzącej. PiS nie mógł tego akceptować i wycofaliśmy się z komisji. Przy tak niedemokratycznych standardach i ubezwłasnowolnieniu największej partii opozycji, komisja ds. służb specjalnych zamieniła się w sąd kapturowy nad PiS.
Jak to - sąd kapturowy? Prosimy o fakty.
- Oto fakty. Przedmiotem prac okrojonej komisji były rzekome podsłuchy nielegalnie stosowane przez rząd PiS. Ówczesny jej szef, Janusz Zemke poinformował o tym dziennikarzy. Przeciek spowodował odbycie tajnego posiedzenia Sejmu, na którym posłowie niczego się nie dowiedzieli, bo składający informację minister Ćwiąkalski zasłonił się tajemnicą państwową. Zemke mówił o 90 przypadkach założenia podsłuchów, potem zmniejszył je do 30, a do dziś nie słyszymy o żadnym, którym zajmowałaby się prokuratura. Drugi fakt, to atak na nową służbę kontrwywiadu wojskowego łącznie z przedstawianym przez posła Zemke wnioskiem o zawieszenie jej działań. Można przypuszczać, że chodziło o odbudowanie "starej" służby kontrwywiadu. Trzeci to popełnienie rzekomego przestępstwa przez premiera Kaczyńskiego i mnie jako ministra-koordynatora służb specjalnych. Chodzi o rozporządzenie premiera regulujące moje uprawnienia, dające mi dostęp do informacji operacyjnej w przypadku podejrzenia, że funkcjonariusze służb naruszyli prawo. Te uprawnienia pozwalały na realną kontrolę służb.
Ostatecznie jednak posłowie PiS znów zasiadają w speckomisji.
- Opór PiS nie był daremny, doprowadził do przywrócenia standardów - czyli liczebności komisji i roli w niej posłów opozycji. Pracujemy w tej komisji, ja i poseł Jarosław Zieliński, który jest na pół roku szefem. Okazało się, że jest wiele ważniejszych spraw, niż szukanie "haków" na PiS.
Jakie to są sprawy?
- Udział marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego w wielokrotnych kontaktach z oficerami rozwiązanych WSI w związku z rzekomą aferą korupcyjną Komisji Weryfikacyjnej. Sam marszałek mówił, że to bardzo ważna sprawa dla bezpieczeństwa państwa, bo zahacza o kontrwywiad wojskowy. Następnie - sprawa obecnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, wokół którego nagromadziło się tyle wątpliwości, że niewytłumaczalne jest dlaczego wciąż pozostaje na stanowisku. Mianowicie, pan Bondaryk został powołany na szefa ABW bez koniecznej opinii Prezydenta RP. Jest też rażący konflikt interesów wynikający z pobierania przez niego pewnych kwot od firmy operatora telefonii "Era", w której przed powołaniem odpowiadał za sprawy związane z bezpieczeństwem telekomunikacyjnym. Wypłacanych już obecnie, gdy jest szefem służby, do której m.in. należy kontrola tegoż bezpieczeństwa. A więc także kontrola pod tym względem "Ery". To kwestia lojalności: wobec państwa za mniejsze pieniądze i wobec firmy za o wiele wyższe kwoty. Bondaryk odmówił poddania się kontroli CBA, która miała sprawdzić jego oświadczenia majątkowe i mogła ujawnić te fakty. Co więcej - powiadomił prokuraturę o przestępstwie polegającym na rzekomej bezprawności tej kontroli. Prokuratura i sąd powiadomienie odrzuciły. Dopiero dzięki działaniom komisji Bondaryk ujawnił, że otrzymał od "Ery" 450 tysięcy złotych już będąc szefem ABW.
Czy w takich sytuacjach spornych między służbami nie powinien wkraczać premier?
- CBA, wobec niemożliwości przeprowadzenia kontroli, zwróciło się o interwencję do premiera. Premier oświadczył, że zajmie się tym, gdy CBA będzie mieć wyniki kontroli. I zarzucił tej służbie zbyt szeroki zakres kontroli. Zamiast "problemu Bondaryka" powinna badać ważniejsze sprawy.
To koniec listy "gorących" spraw w speckomisji?
- Jeszcze tzw. raport Julii Pitery. Według wypowiedzi premiera, minister Pitera miała zbadać okoliczności uzasadniające odwołanie szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Minister Pitera nie ma uprawnień do kontroli służb, a CBA jest jedną z nich, więc na posiedzeniu sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji powiedziała, że to "półprywatna" notatka na użytek szefa rządu. Po dłuższym czasie okazało się, że jest to raport z klauzulą "tajne". Szef CBA nie otrzymał go, musiał zapoznać się z raportem w Kancelarii Premiera. Warto dodać, że CBA postawiono zarzut współpracy z FBI w sprawie operacyjnej przeciwko byłej posłance PO, Elżbiecie Sawickiej.
Jakie były efekty podjęcia tych trzech spraw przez komisję?
- Wszystkie osoby w tych trzech sprawach odmówiły przybycia na przesłuchania. Marszałek Komorowski zaproponował członkom komisji z PiS spotkanie przy kawie. Bondaryk uznał, że nie ma obowiązku uznać zaproszenia za obligujące i przysłał swego zastępcę. Julia Pitera nie przybyła na przesłuchanie pod pretekstem udziału w posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów. Co do prokuratorów - gdy komisja wzywa ich na przesłuchania, zasłaniają się "tajemnicą śledztwa", co ma rangę znacznie niższą, niż tajemnica państwowa, do której dostęp mają członkowie komisji.
I co wymaga otrzymania tzw. certyfikatu bezpieczeństwa. Podobno Pan miał niedawno problemy z tym certyfikatem?
- Od 18 grudnia 2007 roku miałem objąć funkcję przewodniczącego komisji po Jarosławie Zielińskim. Ale kończył się okres ważności mojego certyfikatu bezpieczeństwa, z jego przedłużeniem była pewna zwłoka i ostatecznie otrzymałem go dopiero 22 grudnia, w ostatnim dniu ważności dotychczasowego. Tymczasem 18 grudnia "Gazeta Wyborcza", dzięki przeciekowi, ujawniła sprawę "listy Marczuka". W tej sprawie Bondaryk miał złożyć do prokuratury tajne doniesienie o przestępstwie ujawnienia tajemnicy państwowej.
A co to była naprawdę ta "lista Marczuka"?
- Z artykułu w "GW" wynika, że ówczesny szef ABW, Witold Marczuk, rzekomo miał zaznajomić Prezydenta RP, premiera Kaczyńskiego i mnie z posiadaną przez Agencję listą wywodzących się z ugrupowań prawicowych osób, będących tajnymi współpracownikami służb. Wedle mojej wiedzy taki fakt nie miał w ogóle miejsca i nie wiadomo na podstawie czego Bondaryk stwierdził przestępstwo. Cały ciąg zdarzeń pozwala przypuszczać, że miała miejsce gra, której celem mogło być nieprzedłużenie mi certyfikatu, czyli wyeliminowanie z komisji.
Ostatecznie certyfikat Pan ma. Będzie Pan przewodniczył komisji?
- Niekoniecznie, niedawno Sejm na wniosek koalicji rządzącej przegłosował zmianę regulaminu, oznaczającą, że speckomisji rotacyjnie będzie przewodniczył każdy z jej członków, nie tylko z opozycji. Co ostatecznie daje partiom rządzącym pełną władzę nad tą komisją. Mają w niej większość, obu wiceszefów, a teraz też prawo przewodniczenia do końca kadencji. Zaś w służbach specjalnych źle się dzieje, nie tylko z uwagi na brak kontroli. Pewne fakty - m.in. doniesienia do prokuratury przeciwko politykom PiS, którzy poprzednio kierowali resortami siłowymi i służbami - wskazują, że chodzi o znacznie więcej. Potwierdzają to sprawy dotykające mnie bezpośrednio. Może być, że chodzi o korzystanie ze służb w zwalczaniu opozycji. Gra się o służby, aby grać służbami.
Rozmawiała:
Teresa Wójcik
Zbigniew Wassermann,
Urodzony w 1949 r., wychowany i wykształcony w Krakowie. Prawnik z długoletnim doświadczeniem prokuratorskim. W 1990 r. w Komisji Weryfikacyjnej Pracowników SB. Prokurator Krajowy, gdy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński. W 2001 r. wybrany do Sejmu z listy PiS w Krakowie, szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Po wyborach w 2005 r. minister-koordynator ds. służb, członek rządu. Wybrany po raz trzeci posłem w październiku 2007 r., jest m.in. w komisji ds. służb specjalnych. Szef Regionu Małopolskiego PiS, członek władz krajowych partii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski