Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grafolog sprawdzi tysiąc podpisów

Alicja Fałek
Mszana Dolna. Specjaliści muszą sprawdzić prawie tysiąc podpisów na dokumentach i porównać z pismem urzędników, by ustalić, kto sfałszował wnioski o dopłaty.

Limanowska prokuratura od kwietnia ubiegłego roku ustala, czy pracownicy Urzędu Gminy Mszana Dolna dopuścili się fałszerstwa i okradli mieszkańców.

Rolnicy ze wsi Mszana Górna odkryli, że ktoś na ich nazwiska wziął dopłaty do paliwa.

Wójt gminy Bolesław Żaba natychmiast złożył zawiadomienie w prokuraturze o możliwym przestępstwie, popełnionym w jego urzędzie. - Na razie nikt nie usłyszał zarzutów, ale w kręgu podejrzanych są pracownicy gminy - informuje Mirosław Kazana, prokurator rejonowy w Limanowej. - Przesłuchaliśmy już około ośmiuset świadków. Ten etap mamy zakończony.

Śledczy przejrzeli tysiące dokumentów składanych przez rolników, którzy wnioskowali o zwrot podatku akcyzowego zawartego w cenie oleju napędowego. Wysokość zwrotu w każdym przypadku powinna być ustalana na podstawie faktur VAT, według przelicznika - 0,95 złotych na każdy litr paliwa.

Proceder wyłudzenia pieniędzy przez urzędników, którzy wypełniali wnioski za rolników i pobierali pieniądze, mógł trwać przez kilka lat. Pod uwagę wzięto okres od 2011 do 2014 roku. Nie wiadomo jeszcze, na jakie straty narażono w ten sposób Skarb Państwa.

- Teraz musimy powołać biegłych grafologów. Ich zadaniem będzie ustalenie, który z pracowników urzędu gminy wypełniał te wnioski - podkreśla prokurator Kazana. - Sporządzenie przez grafologów opinii może potrwać kilka miesięcy. Do zbadania będą mieć około tysiąca podpisów.

Na ekspertyzę trzeba będzie być może jednak poczekać jeszcze dłużej, ponieważ specjaliści z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mogą zająć się skomplikowaną sprawą z Mszany Dolnej najwcześniej za rok. Dlatego limanowska prokuratura nie wyklucza, że poszuka innych grafologów, którzy wcześniej podejmą się sporządzenia opinii.

- Ze względu na te okoliczności musieliśmy zawiesić śledztwo - wyjaśnia prokurator Mirosław Kazana. - Jestem jednak przekonany, że po badaniach grafologicznych uda nam się sprawę rozwiązać.

Za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej pracownikom urzędu może grozić od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Na razie wójt nie zwolnił nikogo z pracy, bo - jak tłumaczy - mogłoby to spowodować paraliż w urzędzie. Przyjmowaniem wniosków zajmują się obecnie inne osoby, niż podejrzewane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski