Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grodno - kresowe Westerplatte

Paweł Stachnik
Historia. Major Jerzy Krusenstern, prezes Krakowskiego Oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK opowiada nam, jak 75 lat temu bronił Grodna przed Sowietami

Mimo że Grodno było dużym garnizonem wojskowym, w połowie września 1939 r. znajdowało się w nim niewiele jednostek. Większość już wcześniej skierowana została na zachód do walki z Niemcami. Gdy więc 17 września rozeszła się wieść o wkroczeniu Sowietów, okazało się, że w tym kresowym mieście nie ma zbyt wielu sił, które mogłyby go bronić.

Energią wykazali się jednak wiceprezydent miasta Roman Sawicki i komendant miejscowej Komendy Uzupełnień mjr Benedykt Serafin. Na ich polecenie rozpoczęły się przygotowania do obrony. Wykopano rowy i ustawiono zapory przeciwczołgowe, ustalono linie oporu, przeszkolono ochotników.

Pod bronią stanęły znajdujące się w mieście oddziały uzupełniające i wartownicze, żandarmeria wojskowa i policja, przypadkowi żołnierze i oficerowie, a także cywilni mieszkańcy, harcerze i uczniowie. W sumie siły obrońców liczyły około 2-2,5 tys. ludzi.

Rano, 20 września pod Grodno dotarł sowiecki batalion rozpoznawczy liczący 11 czołgów i jeden samochód pancerny.

Żołnierze widząc, że południowo-zachodnia strona miasta nie jest broniona (Polacy spodziewali się ataku od wschodu), postanowił zająć je z marszu.

- Przez Grodno biegły dwie główne ulice: Dominikańska i Orzeszkowej. Ta pierwsza zaczynała się na moście drogowym na Niemnie. Tam właśnie obrońcy ustawili działko przeciwlotnicze, bo w mieście nie było artylerii przeciwpancernej. Gdy czołgi wjechały na most, jeden z nich został trafiony - opowiada mjr Jerzy Krusenstern, we wrześniu 1939 r. 15-letni harcerz i uczestnik obrony miasta.

Pozostałe sowieckie maszyny rozjechały się bezradnie po mieście, a obrońcy przystąpili do ich likwidacji. W międzyczasie do Grodna dotarły kolejne dwa sowieckie bataliony czołgowe, które wjechały na ulice. Historycy oceniają, że miasto atakowane było przez 65 czołgów.

Na korzyść obrońców działało to, że sowieckie tanki pozbawione były osłony piechoty, a ich kierowcy nie znali Grodna. Na ulicach doszło więc do prawdziwego polowania na próbujące dostać się do centrum maszyny. Niektóre z nich zostały zniszczone przy pomocy drugiego działka przeciwlotniczego, inne podpalono przy użyciu butelek z benzyną.

Szczególnie ofiarna okazała się grodzieńska młodzież - nazwana później Orlętami Grodzieńskimi. Zaopatrzeni w butelki z benzyną chłopcy podkradali się do czołgów i podpalali je. Inni rzucali butelki z balkonów. Napełnianiem butelek zajmowali się ich młodsi koledzy, wśród nich także Jerzy Krusenstern: - Byłem harcerzem z drużyny w pobliskich Druskiennikach i członkiem Harcerskiej Służby Pomocniczej przy Korpusie Ochrony Pogranicza.

Razem z kolegami na ochotnika zgłosiłem się do pomocy przy obronie miasta. Przydzielono nas do oddziału harcerskiego. Naszym zadaniem było napełnianie benzyną butelek, które następnie przeciwko czołgom wykorzystywali starsi obrońcy.

Rozwścieczeni oporem i ponoszonymi stratami sowieccy czołgiści przywiązali do swoich maszyn kilku złapanych młodych obrońców i wykorzystali ich jako żywe tarcze. - Zrobili tak m.in. z 13-letnim Tadeuszem Jasińskim, którego matka pracowała jako służąca w Grodnie - opowiada Jerzy Krusenstern.

Mimo słabości sił pierwszy dzień obrony był dla strony polskiej zwycięski - udało się nie dopuścić do zajęcia miasta przez Sowietów i zadać im straty. Ocenia się, że zniszczono trzy czołgi, samochód pancerny i samochód z radiostacją, a sześć czołgów uszkodzono. W dodatku w nocy z 20 na 21 września do miasta weszły trzy polskie rezerwowe pułki kawalerii, co wzmocniło obronę, a dowództwo nad całością przejął gen. bryg. w stanie spoczynku Wacław Przeździecki.

Nazajutrz, 21 września Sowieci ruszyli do generalnego szturmu. Po przygotowaniu artyleryjskim na ulice miasta wjechały czołgi i wkroczyła piechota. Obrońcy początkowo skutecznie im się opierali, niszcząc pojazdy i kontratakując, potem jednak Sowieci wprowadzili do walki kolejne oddziały i ich przewaga stała się zbyt duża. Polacy byli wypierani z kolejnych ulic i kwartałów.

W ciężkich walkach, tracąc kolejne czołgi, atakujący dotarli po południu do centrum miasta, a do wieczora zajęli większość Grodna. 22 września Sowieci opanowali całe miasto i przystąpili do wyłapywania uczestników obrony. - Każdy, kto nosił jakiś mundur, także harcerski, był od razu rozstrzeliwany - opowiada pan Jerzy. Niektórzy badacze oceniają, że Sowieci zabili w Grodnie około 300 osób. Jemu udało się ocalić życie i szczęśliwie wrócić do rodzinnych Druskiennik.

Później przedostał się do Warszawy, wstąpił do konspiracji, a w 1944 r. jako żołnierz AK wziął udział w Akcji "Burza". - O tym, że brałem udział w obronie Grodna, nie mogłem nawet wspominać przez całe lata. Stało się to możliwe dopiero po 1989 r. A poza tym nie byłem żadnym bohaterem. Ja tylko napełniałem butelki benzyną - dodaje skromnie pan Jerzy.

Kraków pamięta
* Dziś, godz. 11 - msza św. w intencji ofiar ideologii komunistycznej oraz Polaków pomordowanych przez Sowietów w latach 1939-1945 w kaplicy cmentarza Rakowickiego.
* Godz. 17 - msza św. w kościele Mariackim w intencji obrońców Rzeczypospolitej przed agresją ZSRR oraz ofiar sowieckiej okupacji Polski.
* Godz. 18 - przemarsz ul. Grodzką pod Krzyż Katyński.
* Godz. 18.30 - Apel Pamięci pod Krzyżem Katyńskim na placu im. ojca Adama Studzińskiego
* Godz. 20 - koncert poświęcony pamięci Orląt Grodzieńskich w Filharmonii Krakowskiej (wstęp za zaproszeniami).
(PS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski