Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwoździe mogą być metalowe lub drewniane. Są świadkami historii

Zbigniew Wojtiuk
Włodzimierz Barczyński...
Włodzimierz Barczyński... Fot. Zbigniew Wojtiuk
Ludzie i pasje. Żeby zgromadzić taką niezwykłą kolekcję, Włodzimierz Barczyński musiał zadbać o pamiątki po przodkach, towarzyszyć poważniejszym pracom budowlanym i także być… kowalem. Już szykuje kolejne niespodzianki.

Znany miechowski kolekcjoner i regionalista jest wnukiem kowala Romualda Barczyńskiego. Nieobcy mu więc coraz rzadszy dzisiaj kowalski fach. W wolnych chwilach, których nie ma przy wykonywaniu pracy zawodowej za wiele, sam jeszcze potrafi wykuć „na gorąco” niezbędny detal. Talent wszak też dziedziczony jest po przodkach. W budynku z roku 1864 można się czuć jak w najprawdziwszym muzeum.

Tym razem mamy okazję zobaczyć unikalną kolekcję... gwoździ. Kto by zatrzymał się na chwilę, zachwycał się jakimś kawałkiem zaostrzonego metalu lub ociosanego misternie drewna, gdyż cieśle przy pracy wykorzystywali „gwoździe” również z tego materiału? A jednak…

Dlaczego wykuwano gwoździe w kuźniach lub „rzeźbiono” w stolarniach? - Po prostu nie można ich było kupić w sklepie. Konkretny rozmiar można było wykonać tylko we własnym zakresie; w swoim lub cudzym warsztacie - wyjaśnia posiadacz niecodziennego zbioru.

Na specjalne przysposobionej, drewnianej tabliczce muzealnej, kolekcja prezentuje się nader interesująco. Widzimy w całej okazałości efekt bardzo dokładnej pracy rzemieślników sprzed lat, a nawet wieków. Od lewej strony (obrazuje to zamieszczone zdjęcie kolekcji): okazałych rozmiarów kuty hak zakończony ślimakiem do podtrzymywania półek, gwóźdź „krowiak” wykonany w okresie międzywojennym oraz pokaźny gwóźdź z płaskim łbem, wyjęty z fragmentu wymienianej więźby dachowej miechowskiej świątyni w 1980 roku. Wtedy to, za probostwa księdza infułata Stanisława Wesołowskiego, prowadzono kapitalny remont dachu nad Bazyliką Grobu Bożego.

Kolejne eksponaty to szeroki „karbowaniec” do mocowania czegoś bliżej nieokreślonego na kamiennej ścianie oraz mający ponad 30 centymetrów gwóźdź do łączenia belkowań i krokwi - Podczas zadaszania pierzei północnej Rynku w latach 80. ubiegłego wieku, nigdzie nie można było kupić gwoździ takich rozmiarów. A belki i krokwie wymagały solidnego połączenia. Dlatego musieliśmy skorzystać z pomocy miejscowego majstra kowala - mówi Włodzimierz Barczyński.

Z kolei gwóźdź zakończony kółkiem wbijano w belkę drewnianą obok poidła lub w ścianę stajni. Tak „parkowano” konie, by nie odbiegły gdzieś za daleko… Inne egzemplarze to hak zawiasowy do rożnego rodzaju drzwi i drzwiczek, hufnale do mocowania podków oraz małe gwózdki do przytwierdzania zamków. Największy okaz - drewniany kołek - został wyjęty podczas rozbiórki starego szpitala miechowskiego w 1996 r. Pokaźnej wielkości łącznik spajał w jedno drewniane krokwie.

Trzy niewielkie drewniane kołeczki to jedyne detale, jakie zachowały się do naszych czasów z kuferka wyprawowego prababki naszego rozmówcy, Marcyanny Barczyńskiej. - Kuferek spróchniał doszczętnie, a drewniane gwózdki dla mnie pozostały. Chyba na pamiątkę… - śmieje się pan Włodzimierz.

Kilkanaście różnego przeznaczenia i wielkości gwoździ zamocowanych na małej tablicy, a tyle ciekawostek opowiada każdy z nich. Niecodzienny zbiór wzbogacają kolejne gwoździe, które są obecnie „uwalniane” od korozji i opisywane przez dokumentatora lokalnej historii. Bo czym przy tym bogactwie są współczesne gwoździe ze stali, miedzi, mosiądzu czy aluminium? - Technika to technika.

Kupowane w sklepie czy hurtowni mogą być niczym niepokryte, lub mogą być miedziowane, cynkowane lub powleczone tworzywami sztucznymi. Mogą być stolarskie, bednarskie, szewskie bądź specjalnego przeznaczenia. Jednak w tamtych czasach nikt z takiego bogactwa i wyboru nie mógł skorzystać. Gwoździe trzeba było wykonać ręcznie i nie były one wcale gorsze, ani mniej wytrzymałe - zauważa.

Włodzimierz Barczyński jest dyrektorem Muzeum Ziemi Miechowskiej, wiceprezesem Miechowskiego Towarzystwa 1163 Roku, strażnikiem pieczęci Zakonu Bożogrobców. Jest też autorem esejów historycznych oraz książek, m.in.przewodnika turystycznego po tutejszych zabytkach, rysownikiem. Pracuje nad antologią wydawnictw traktujących o dawnym Miechowie. A jeśli chodzi o kolekcjonowanie rzeczy unikalnych - bo domowe muzeum musi się nieustannie wzbogacać - to kompletuje zbiór kluczy i kłódek, których dziś już nie ma. Widzieliśmy część tych cennych eksponatów i już czekamy, by o tym napisać.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski