MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Halny i żmija

RASZ
W powiatach suskim i wadowickim trwa usuwanie szkód, jakie wyrządziły wichury. Żywioł największych zniszczeń dokonał w ubiegłym tygodniu w czwartek i w nocy, z czwartku na piątek. Wówczas na Podbeskidziu wiatr osiągał w porywach nawet 120 km na godzinę.

Bilans wichury

Początkowo nic nie zapowiadało kataklizmu. Dlatego np. strażacy suscy zaplanowali na 30 października, doroczny przegląd sprzętu silnikowego w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Suchej Beskidzkiej. Połączono je ze szkoleniem kierowców przez policjantów sekcji ruchu drogowego, oraz z testem wiedzy, kontrolą sprawności i konserwacji sprzętu.
Tuż po rozpoczęciu zajęć zadzwonił pierwszy telefon. Odebrano zgłoszenie. A potem dzwonki i odgłos wyjeżdżających aut nie milkły do późnej nocy. Strażacy przez kilkanaście godzin usuwali powalone drzewa, nadłamane gałęzie oraz zabezpieczali uszkodzone dachy na budynkach. Na domiar złego, w drewnianym budynku wybuchł pożar, a silny wiatr spowodował bardzo szybki rozwój ognia. We znaki dawały się też ratownikom uszkodzone linie energetyczne i telefoniczne, które skutecznie utrudniały strażakom sprawne alarmowanie jednostek. Żeby jeszcze bardziej urozmaicić strażakom służbę, wieczorem, zaalarmowano ich, że w sklepie spożywczym zauważono żmiję. Jak się okazało nie był to żart. Złapano gada sporych rozmiarów. Wichura spowodowała w Suskiem 18 zdarzeń, w tym jeden pożar Uszkodzonych zostało także 7. dachów budynków mieszkalnych i powalonych 11 drzew. W działaniach uczestniczyły 24. zastępy strażaków.
Z kolei w Wadowicach miasto nękane było przez silny południowy, ciepły wiatr już od środy. I tu żywioł najbardziej dokuczył w czwartek. Strażacy z komendy powiatowej wyjeżdżali na interwencje aż dwadzieścia razy. W całym powiecie halny uszkodził 8. dachów. Najbardziej dał się odczuć w Jaroszowicach. Tutaj wichura uszkodziła porządnie cztery dachy na domach, pozrywała gałęzie z drzew. Z kolei w Tomicach część wsi przez wiele godzin nie miała prądu, a spadające gałęzie drzew uszkodziły linię energetyczną. Na szczęście wiatr nie spowodował poważniejszych uszkodzeń, nie było też osób rannych.
- Udało nam się opanować sytuację tymi siłami, którymi dysponujemy w jednostce. Nie trzeba było wzywać posiłków z innych powiatów. W akcjach ratunkowych tym razem bardzo im się przydał nowy sprzęt. Mam na myśli nowoczesną drabinę, która trafiła do nas w tym roku. Przy usuwaniu połamanych gałęzi z drzew, czy uszkodzonych dachówek, praca w koszu na drabinie przynosiła efekty - mówi Paweł Kwarciak, komendant powiatowy straży pożarnej w Wadowicach.
W sumie bilans wichury jest dla powiatu dobry. Wiatr nie spowodował poważniejszych uszkodzeń i nikt nie został ranny.
(RASZ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski