Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Harcerz i sanitariuszka

Dorota Abramowicz
Zbigniew Szczurek aresztowany został w 1948 r. pod zarzutem przynależności do organizacji dywersyjnej. Odzyskał wolność po 4 miesiącachDanuta Siedzikówna została aresztowana 20 lipca 1946 r. Rozstrzelano ją w piwnicy  więzienia przy ul. Kurkowej w Gdańsku 28 sierpnia 1946 r.
Zbigniew Szczurek aresztowany został w 1948 r. pod zarzutem przynależności do organizacji dywersyjnej. Odzyskał wolność po 4 miesiącachDanuta Siedzikówna została aresztowana 20 lipca 1946 r. Rozstrzelano ją w piwnicy więzienia przy ul. Kurkowej w Gdańsku 28 sierpnia 1946 r. fot. repr. przemek Świderski, IPN
Historia. Wysłuchana w więziennej celi opowieść sprawiła, że po latach Zbigniew Szczurek zaczął szukać tajnych akt z procesu „Inki”.

Zbyszek, gdyński harcerz, miał 16 lat, gdy pierwszy raz usłyszał o dziewczynie, która skazana na karę śmierci zginęła dwa lata wcześniej. Opowiedział mu o niej „Leszek” - Olgierd Christa, zastępca dowódcy szwadronu w oddziale leśnym V Brygady Wileńskiej AK.

Żołnierz wspiera harcerza

Harcerz i żołnierz podziemia spotkali się w celi w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Okopowej w Gdańsku w 1948 r.

Rok wcześniej, „Leszek” ujawnił się po ogłoszeniu przez Sejm Ustawodawczy amnestii skierowanej do działaczy podziemia antykomunistycznego. Amnestia była fikcją, już po kilku miesiącach UB rozpoczęło aresztowania żołnierzy podziemia. Christę, żołnierza „Łupaszki”, czekał czteroletni wyrok.

Uczeń Państwowego Gimnazjum i Liceum Męskiego w Gdyni, Zbigniew Szczurek, działał w organizacji niepodległościowej „Orlęta”. Aresztowano go w 1948 r. po donosach kolegi i jednego z profesorów. Kilku chłopców (Andrzeja Szkolnickiego, Zbigniewa Brzozowskiego, Jerzego Bednarskiego, Lesława Kozioła, Tadeusza Stasiaka i Zbigniewa Szczurka) z klas wywołał dyrektor, rzekomo na rozmowę. Za drzwiami czekali już ubecy. Wywieźli ich ze szkoły, rodzice rozpaczliwie szukali zaginionych synów.

W książce „U Szczerbca i Łupaszki” Christa tak wspominał spotkanie z gdyńskim harcerzem: „Jeszcze w areszcie gdańskiego Urzędu Bezpieczeństwa w listopadzie 1948 r. przybył do celi szesnastoletni Zbigniew Szczurek, aresztowany za przynależność do organizacji bojowo-dywersyjnej Orlęta. Zespół stanowił 14-osobową grupę z gdyńskich szkół średnich.(...) Wczułem się w położenie nowego delikwenta, gdyż byłem w tym samym wieku, gdy Litwini osadzili mnie w wileńskim więzieniu. Starałem się, na pewno nieudolnie, złagodzić frustracje młodzieńca”.

- To od Christy dowiedziałem się, że była taka dzielna sanitariuszka „Inka” - mówi dzisiaj Zbigniew Szczurek, sędzia, emerytowany prezes Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku.

Długie milczenie

Danuta Siedzikówna zginęła mając zaledwie 17 lat. Była wtedy o rok starsza od harcerza. Prowadzony do karceru więzienia przy ul. Kurkowej 16-latek przechodził obok miejsca, gdzie na „Ince” wykonano karę śmierci na. Potem przez trzy miesiące siedział sam w separatce.

I choć jako harcerz zdobył sprawność trzech piór (pomyślnie przechodząc trwające dobę próby głodu, milczenia i samotności), było ciężko. Nie wzywano go na przesłuchania, nie miał do kogo ust otworzyć. To była jedna z ubeckich metod na złamanie nastolatka. Aż wreszcie przyprowadzili go w miejsce kaźni. Widział krew, funkcjonariusze z pałkami w rękach krzyczeli, by się przyznał. Pomyślał wówczas - nie mają dowodów.

Konspirację zakładali w systemie trójkowym, o nim wiedzieli tylko Szkolnicki i Stasiak. Wierzył, że będą milczeć. Ostatecznie wobec niego i Stasiaka sprawę umorzono z braku dowodów, wyszli w marcu 1949 r. Jednak najmłodszy z trójki kolegów, 15-letni Andrzej Szkolnicki, pogrążony przez kolegę-kapusia, został skazany na 2,5 roku więzienia.

- Wychodząc z UB, unikaliśmy mówienia o tym. Interesowano się nami przez lata. Nawet na studiach, dostałem się na wydział prawa w Łodzi, do mojego pokoju w akademiku dokwaterowano studenta, który miał na mnie donosić - twierdzi dr Szczurek.

Mielenie historii

W przeddzień ogłoszenia stanu wojennego, sędzia-cywilista Zbigniew Szczurek został wybrany prezesem Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku. Władze wyboru nie uznały, ale po 1990 r. środowisko sędziowskie ponownie wybrało go na prezesa SW. - Zarządziłem poszukiwania w naszym archiwum, ale nic nie znaleźliśmy - przyznaje.

Trwał wyścig z czasem. Po wyborach czerwcowych 1989 r., na rozkaz ówczesnego szefostwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zaczęto masowo niszczyć archiwa. Palono akta w komitetach wojewódzkich partii, wywożono papiery z urzędów spraw wewnętrznych.

- Szukaliśmy wszelkimi możliwymi kanałami - wzdycha Zbigniew Szczurek. - Wreszcie pewna osoba (jej nazwiska nie mogę podać) poinformowała nas, że to w archiwum początkowo UB, a potem SB i WUSW przy ul. Okopowej w Gdańsku, jako ściśle tajną, ukryto dokumentację Wojskowych Sądów Rejonowych. Powołując się na rozporządzenie nakazujące przekazanie akt sądom powszechnym, wystąpiłem o wydanie zawartości archiwum. To był ostatni moment na uratowanie dokumentów, na utrwalenie wiedzy o tamtych wydarzeniach - opowiada.

Prawda o „Ince”

Kiedy akta dotarły do sądu, sędzia Szczurek zaczął szukać śladów sprawy „Inki”. Były!

W 1992 r. w biuletynie „Szaniec” ukazał się artykuł Zbigniewa Szczurka, przewodniczącego Komisji Historycznej Związku Byłych Więźniów Politycznych „Zemsta w majestacie prawa na 17-letniej sanitariuszce”. Po raz pierwszy ujawnił szczegóły procesu „Inki”, w tym kwestię wystąpienia do Bolesława Bieruta o prawo łaski dla dziewczyny. Okazało się, że Siedzikówna nie złożyła wniosku - zrobił to jej obrońca. W aktach nie było decyzji prezydenta, o której poinformowano sędziów telefonogramem bez daty.

Znalazły się w nich natpmiast m.in. informacje zaprzeczające budowanej przez komunistyczną propagandę brudnej legendzie „Inki”.Dziewczyna, przedstawiana jako bezwzględna morderczyni, podczas akcji na Kaszubach opatrywała także milicjantów.

Oprawców nie skazano

Równocześnie z przywracaniem dobrego imienia ofiarom, napiętnowano sprawców. Gdańska popołudniówka, „Wieczór Wybrzeża” od 24 czerwca 1991 r. do 29 marca 1993 r. publikowała przygotowane wspólnie przez Bogdana Rusinka i Zbigniewa Szczurka „czarne listy” stalinowskich prokuratorów, sędziów i funkcjonariuszy UB, prowadzących sprawy przeciw uczestnikom konspiracji.

Sędzia Szczurek został zaatakowany przez „Trybunę Ludu”, że ujawniając dane konkretnych osób, narusza ich dobra osobiste. W „Tygodniku Solidarność” odpierał zarzuty: sędziowie, byli ubecy i prokuratorzy są funkcjonariuszami publicznymi i osoba, która podejmuje się pełnienia funkcji publicznych, musi godzić się, że będzie też publicznie oceniana.

Groźba infamii była dotkliwa. Kolejna książka Bogdana Rusinka i Zbigniewa Szczurka „Dzieje drugiej konspiracji niepodległościowej na Pomorzu Gdańskim w latach 1945-1956” wydana w 1999 r. błyskawicznie zniknęła z księgarń. Wiele egzemplarzy, jak donosili księgarze, było wykupowanych przez... byłych funkcjonariuszy, niesławnych „bohaterów” książki.

Nikt z „czarnych list” nie został skazany. Choć wszczęto wiele procesów, wszystkie zostały umorzone z powodu śmierci oskarżonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski