MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hector Garcia, Francesc Miralles „Shinrin Yoku. Japońska sztuka czerpania mocy z przyrody”, Znak/litera nova 2018, 210 str.

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Fot. Archiwum
Świadome obcowanie z przyrodą to ważny element japońskiej kultury.

Wiem, że narażę się na kpiny, ale uważam, że rośliny to istoty żyjące i (coś tam) czujące. Nie, nie przepraszam marchewki przed wrzuceniem jej do gara, nie przypinam się do drzew wycinanych w Puszczy Białowieskiej, ale zamykając okno staram się nie przytrzasnąć ramą stojących na parapecie kwiatków. Dlatego z ciekawością sięgnąłem po książkę „Shinrin Yoku” Hectora Garcii i Francesc Miralles, opowiadającą o japońskim stosunku do przyrody.

Shinrin Yoku to w dosłownym tłumaczeniu „kąpanie się w zieleni”. Jak piszą autorzy, „słowo to weszło do użycia w roku 1982, kiedy dyrektor japońskiej rządowej Agencji Leśnictwa podsunął myśl, że „kąpanie się w zieleni” przynosi niebywałe korzyści dla zdrowia tych, którzy praktykują to regularnie”.

Pojęcie to weszło do powszechnego użycia nawet na Zachodzie, oczywiście za sprawą coraz powszechniejszej samonegacji zachodniej kultury oraz narastającej od lat 60. i kontrkulturowego buntu fascynacji wszystkim, co płynie z Azji. A przecież ta teza to nic nowego. Wystarczy przypomnieć sobie chociażby sylwoterapię, na którą usiłowała nawrócić inżyniera Karwowskiego piosenkarka Orska (Irena Jarocka) w filmie „Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka” (1976).

Oczywiście japońska forma sylwoterapii ma podbudowę intelektualną, zwłaszcza w dominującej na archipelagu religii szintoistycznej. Jak stwierdzają autorzy (nieco upraszczając): „Szintoizm w swojej czystej i oryginalnej formie polega na wielbieniu natury i oddawaniu jej czci. Nie ma świętej księgi tej religii, po prostu wyznawcy podziwiają góry, lasy i rzeki”. Mimo to, twierdzę, nie ma specjalnych różnic w ocenie skutków obu form „leczenia lasem”.

Obcowanie z naturą pomaga produkować więcej hormonów szczęścia, uspokaja, łagodzi agresję, zmniejsza ryzyko demencji, obniża ciśnienie, relaksuje, poprawia wzrok zmęczony patrzeniem w ekran, itp., itd. Tak za Japończykami stwierdzają autorzy tej książki, ale i przecież zachodni (nasi) lekarze…

Tak więc, choć nie namawiam nikogo do przejścia na szintoizm, zachęcam do lektury tej książki i wyciągnięcia z niej wniosków (inna od naszej, więc ciekawa, perspektywa; analogiczne konsekwencje). Jeśli ktoś nie dał się przekonać Irenie Orskiej, jeżeli jest zdegustowany fanatyzmem osobników określających się mianem ekologów, jeżeli nad wszystko przedkłada cywilizację betonu, może podda się argumentacji starożytnej w końcu cywilizacji Japończyków.

Oczywiście „Shinrin Yoku” należy czytać siedząc na ławce w Ogrodzie Botanicznym.

Hector Garcia, Francesc Miralles „Shinrin Yoku. Japońska sztuka czerpania mocy z przyrody”, Znak/litera nova 2018, 210 str.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Mówimy po krakosku

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski