MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hołowczyc nie obronił pierwszego miejsca

Redakcja
"Hołek" metę czwartego etapu minął jako piąty FOT. ORLEN TEAM
"Hołek" metę czwartego etapu minął jako piąty FOT. ORLEN TEAM
Z San Juan Krzysztof Hołowczyc wyruszył wczoraj jako lider Dakaru. W historii tej ekstremalnie trudnej imprezy terenowej jest pierwszym Polakiem, który przewodził rajdowej karawanie.

"Hołek" metę czwartego etapu minął jako piąty FOT. ORLEN TEAM

RAJD DAKAR. Z San Juan do Chilecito - ponad 700 km wyschniętymi korytami rzek i dnem głębokich kanionów

Do pokonania miał, jak i kilkuset innych zawodników, 326 km oesu i 388 km dojazdówki wytyczonych dnem kanionów i wyschniętych koryt rzek. Do Chilecito dotarł 5., a to oznaczało utratę 1. miejsca. Polak musiał się więc wczoraj zadowlić 4. lokatą w generalce. - To był bardzo trudny etap - stwierdził. Najszybciej zdradliwą trasę przejechał Francuz Stephane Peterhansel, który objął prowadzenie w rajdzie.

Dzień wcześniej Hołowczyc odnotował życiowy sukces. - Przejechaliśmy ponad 200 km. Trochę pobłądziliśmy. I jesteśmy drudzy - mówił po trzecim oesie zmęczony, ale zadowolony. Drugie miejsce na etapie dało mu bowiem pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. - Przed nami jeszcze wiele kilometrów - studził emocje zawodnik Orlen Team. - Kiedy jedzie się po zwycięstwo, zawsze można popełnić błąd i np. złapać kapcia. To dzisiaj przydarzyło się Stephanowi Peterhanselowi. A ja chcę tego uniknąć. Chcę dojechać do mety... - mówił Hołowczyc.

Nie ukrywał, że i on podczas tego etapu popełnił parę błędów. - W jednym miejscu źle skręciliśmy i znaleźliśmy się na trasie dla... motocyklistów. Musieliśmy wracać pod prąd. Bałem się, gdyż śpieszyłem się, a z naprzeciwka jechały motocykle. Musiałem im ustępować - wspominał nerwowe chwile. Przed końcem etapu solidny konar przeszył szybę jego mini all 4 racing.

Etap ten mocno we znaki dał się także Adamowi Małyszowi. - Nawet nie wiem. kiedy przebiliśmy oponę w pajero. Powietrze schodziło powoli, więc tego nie czuliśmy i jechaliśmy dalej. Stanęliśmy dopiero wtedy, gdy nas solidnie zarzuciło. Opony na feldze już prawie nie było... Potem jeszcze uderzyliśmy w wielki kamień i zawiśliśmy na nim - opowiadał były skoczek narciarski, broniący teraz barw Caroline Team. Na szczęście znaleźli się miejscowi, którzy pomogli naszej załodze w trudnych chwilach. Od tego momentu Polacy jechali jednak bardzo zachowawczo. - To nie był nasz dzień - stwierdził Rafał Marton, pilot Małysza, choć awansowali w generalce z 54. na 51. miejsce. - Mam nadzieję, że limit pecha już się wyczerpał - dodał wymęczony Polak. Albertowi Gryszczukowi (także z Caroline Team), a właściwie oponom jego terenówki, ostre kamienie i wielkie głazy również przysporzyły wielu problemów.

- Korbowód zrobił dziurę w bloku silnika. Silnik wybuchł - na 69 km trzeciego etapu przygodę z Dakarem zakończył Jakub Przygoński z Orlen Team, najbardziej utalentowany polski motocyklista. - Dla mnie Dakar się już skończył- mówił zawiedziony i rozżalony Polak. Pozostali dwaj motocykliści Orlen Team zajęli wczoraj 31. (Jacek Czachor) i 41. miejsce (Marek Dąbrowski).

Marek Długopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski