Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Houston, mamy problem!

Redakcja
"Porażka nie wchodzi w grę" jest astronautycznym produkcyjniakiem w dobrym tego słowa znaczeniu: ukazuje ze szczegółami rozwój astronautyki w Ameryce od pierwszych prób załogowych w latach 60. po ostatnie lądowanie na Księżycu w grudniu 1972.

Marek Oramus: GALAKTYKA GUTENBERGA

Jej autor Gene Kranz przez 34 lata pełnił prominentne funkcje w ośrodku kontroli lotu, dlatego z drobiazgowymi niekiedy szczegółami przedstawia, jak to wyglądało zza jego pulpitu. Kranz dowodził zarówno lądowaniem Apolla-11, jak i sprowadzeniem załogi Apolla-13 w słynnej misji do Księżyca, kiedy na trajektorii księżycowej doszło do eksplozji zbiornika z tlenem i szanse na uratowanie ekspedycji wydawały się nikłe. To pokazanie kolejnych lotów amerykańskich niejako od wewnątrz, od centrum koordynacji, jest wielkim walorem książki. Astronauci, konstruktorzy, kontrolerzy, rakiety, statki, aparatura - zgranie tylu elementów należało do największych operacji w historii techniki.

W potocznym mniemaniu rola centrum sterowania lotem sprowadza się do zbierania komunikatów od załogi, że "wszystkie systemy pracują normalnie", zaś astronauci czują się dobrze. Kranz ukazuje, że za wysłaniem każdego statku stała wielka praca wielu zespołów: od planowania, od trajektorii, od poszczególnych mechanizmów itp. Kontrolerzy musieli znać drobiazgowo budowę statku, mieli przygotowane listy najważniejszych teoretycznych awarii i w nieskończoność ćwiczyli ich opanowanie. Podczas lądowania na Księżycu zawiódł przeładowany komputer, wyświetlając od razu alarm; gdyby akurat tego błędu nie przećwiczono kilka dni wcześniej, zapewne doszłoby do odwołania misji i lądowanie na Księżycu nie nastąpiłoby w lipcu 1969 roku.

Ciekawa jest również sama osoba autora. Syn emigrantów z Niemiec, szkolił się na pilota myśliwców i zdążył zaliczyć epizod koreański. Do programu kosmicznego trafił tylko dlatego, że zwalniano pilotów i musiał sobie poszukać nowej pracy. Czytelnik świadkuje też perypetiom rodzinnym Kranza: ożenkowi, narodzinom dzieci, temu, jak rodzina radzi sobie praktycznie bez ojca całymi dobami zajętego przy treningach i przygotowaniach misji. W książce Kranz deklaruje się jako katolik; w kryzysowych momentach modli się po cichu o pomoc Bożą dla własnych ludzi albo dla astronautów. Czynnik boski wydaje mu się nieodzowny, by wesprzeć wielce zawodny czynnik ludzki: "Jako kierownicy lotu wydawaliśmy czasem polecenia, które tylko dzięki miłosierdziu Boga nie kończyły się katastrofą".

Zdecydowanie negatywnie wypowiada się Kranz na temat zakończenia programu księżycowego. Widzi w tym niemal symbol wejścia Ameryki w dekady stagnacji umysłowej, obrania przez nią fałszywych priorytetów. Ameryka z prężnej, ambitnej, otwartej na wyzwania zamienia się na jego oczach we własne przeciwieństwo. Społeczeństwo skupiło się na problemach wewnętrznych, kosmos przestał je interesować. Sprzęt pozostały po programie Apollo zdemontowano albo użyto w innych misjach, z takim trudem wykształconych fachowców rozproszono - a więc roztrwoniono wszystko, na co przez półtorej dekady pracował amerykański program kosmiczny. Trudno osądzić, co przesądziło sprawę - krótkowzroczność i wąskie horyzonty polityków czy inercja przytłoczonego nowymi problemmami społeczeństwa.
W epilogu Kranz przedstawia dalsze losy bohaterów swej książki: astronautów i kontrolerów. Kilku zmarło bądź zginęło, jak Grissom, Chaffee i White podczas ćwiczeń w kapsule Apollo 1. Były więc - wbrew tytułowi książki - i porażki, i ofiary. Wielu jednak kontrolerów awansowało wyżej i poszło drogą polityki. Epizod astronautyczny w ich życiu należał do najcenniejszych doświadczeń, był legendą, o której warto mówić pokoleniom i którą z pewnością będą się chlubić ich rodziny. Kranz podkreśla romantyczność tego okresu pełnego poświęceń, wysiłku i prób opanowania całkowicie nowych zagadnień. Niestety, po latach porywów i uniesień przyszła kolej na wąski pragmatyzm, co i tak nie uchroniło odwróconego od Księżyca programu od potężnych katastrof promów "Challenger" i "Columbia".

Gene Kranz: Porażka nie wchodzi w grę. Kontrola misji od programu Merkury do lotu Apollo 13 i później. Tłum. Mariusz Seweryński, Urszula Seweryńska. Prószyński i S-ka 2010, cena 56 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski