Grzegorz Skowron: DRUGIE DNO
Przez dłuższą chwilę nie byłem w stanie zrozumieć, dlaczego znowu porywamy się z motyką na słońce. Przecież nie mamy nie tylko szybkich dróg i szybkich pociągów, ale brakuje nam lodowisk, torów saneczkarskich i bobslejowych, nie wspominając już o śniegu, którego też coraz częściej brakuje. Przeszło mi nawet przez myśl, że ostatnie kłopoty z dachem na Stadionie Narodowym i zalaną murawą, to był celowy zabieg – chodziło o pokazanie, że nawet jak nie będziemy mieli lodowisk, to wystarczy nie odwadniać stadionów (w Krakowie mamy ich kilka) i tylko poczekać na mróz.
Doszedłem również do wniosku, że do roku 2022 jest na tyle czasu, by do programu zimowej olimpiady wprowadzić łyżwiarstwo szosowe. Jak pięknie wyglądałby wyścig łyżwiarzy w Alejach Trzech Wieszczów… A pewnie pierwszych przymiarek do nowej konkurencji doświadczymy wraz z tegorocznym niespodziewanym (a jakże!) atakiem zimy.
Kiedy jednak minął pierwszy szok, doznałem olśnienia – pomysł na zimową olimpiadę jest jak najbardziej poważny. Powstanie przecież komitet i biuro organizacyjne, a więc znacznie zmaleje bezrobocie. I jak już – przynajmniej niektórym – zostanie zapewniony chleb, reszcie będzie można obiecać igrzyska. A nawet, jeśli ich nie dostaniemy, to politycy zapewnią nam igrzyska dotyczące tego, że nie dostaliśmy zimowych igrzysk.
Najbardziej martwi mnie to, że symbolem imprezy ma być Janosik. Wprawdzie to Kraków – jak Janosik – ma złupić Warszawę i zdobyć pieniądze na inwestycje, ale obawiam się, że w tym przypadku zastosowanie będzie mieć tylko koniec legendy o dobrym zbójniku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?